Przelot z Polski
Najdogodniejsze połączenie (z 1 przesiadką w Bangkoku) oferują Polskie Linie Lotnicze LOT w kooperacji z innymi przewoźnikami (bilety w cenie 1400-1600 USD). Najtańszy dolot do Australii (za 1100 USD), ale z dwiema przesiadkami (w porcie europejskim i w Kuala Lumpur) zapewniają "Malaysia Airlines". Warto się zastanowić także nad biletem "dookoła świata" ("Air New Zealand" w kooperacji z LOT-em), który kosztuje wprawdzie 1635 USD, a daje możliwość zobaczenia "po drodze" wielu ciekawych miejsc typu Nowa Zelandia, Polinezja, Hawaje i in.
Klimat
Kiedy u nas jest lato, w Australii panuje zima i na odwrót. Właściwie wybór pory na wyjazd zależy od tego, który rejon chcemy zobaczyć. Np. dobrym okresem na eksplorowanie Tasmanii jest styczeń, ale na pustyni w Alice Springs będziemy wówczas ledwo żywi od upałów. Podczas mojej podróży we wrześniu w Melbourne i Adelajdzie chodziłam w polarze i kurtce przeciwdeszczowej, w Alice Springs przestawiłam się na wersje krótkich spodenek. Dalej - w Darwin czułam się jak w tropikach, zaś na Górze Kościuszki udało mi się jeszcze pojeździć na nartach.
Bezpieczeństwo
* Drogi - nie wszyscy przyzwyczajeni są do ruchu lewostronnego, co dotyczy zarówno kierowców, jak i pieszych. Jako kierowcy musimy być wyczuleni na zderzenia z kangurami, co może być groźne w skutkach dla obydwu stron. Jeśli zamierzamy jechać przez pustynię (np. na trasie z Adelajdy do Darwin) musimy pamiętać o odpowiednim przygotowaniu technicznym samochodu, o zapasie paliwa (często do najbliższej stacji będziemy mieli ponad 100 km) i o zapasie wody pitnej (zaleca się 4,5 l na osobę na dzień). Nie polecam wjazdu wszędzie, gdzie nam się podoba, o ile nie mamy samochodu z napędem na 4 koła.
- Kąpiele - są rejony, gdzie nawet przy kuszących upałach kąpiel może być niebezpieczna. Powody są różne - w oceanie prądy morskie, duży przybój, rekiny, a nawet, jak w okolicach Darwin, parzące meduzy mogące spowodować śmierć. Z kolei w rzekach nie lekceważmy ostrzeżeń przed krokodylami.
- Słońce - filtr i czapka na głowę są jak najbardziej wskazane. Naprawdę nie lekceważmy tego typu rad...
- Biwakowanie - trzeba uważać na żmije, jadowite węże, pająki. Przy noclegach na dziko warto sprawdzać, czy w butach i torbach nie mamy nieproszonych "gości".
Trasa
Trudno doradzić co "koniecznie" trzeba zwiedzić w Australii. Jednych interesują nowoczesne miasta, innych - zróżnicowane krajobrazy, przyroda, przestrzeń, kontakt z naturą, Aborygeni... Aby poznać Australię trzeba tam albo przyjechać na całe 3 miesiące (na tyle pozwala wiza turystyczna), albo przyjeżdżać na krócej, za to kilka razy, za każdym razem zwiedzając inny wycinek tego kraju-kontynentu. Miesiąc czasu to naprawdę niewiele, nawet gdy się podróżuje takim tempem jak ja (nocne przejazdy, wstawanie o świcie, przez cały dzień "na nogach"). Poza tym zawsze są takie miejsca, w których, aby "poczuć klimat", po prostu trzeba zostać trochę dłużej.
Przewodniki, mapy, foldery
Po polsku póki co wydana jest jedynie "Australia" serii "Nelles Guide", ale najlepszym źródłem informacji jest niewątpliwie anglojęzyczny przewodnik "Australia" serii "Lonely Planet". Za to na miejscu, dosłownie wszędzie, można zebrać tony mapek, folderów, informatorów. Z myślą o tych, co na nadmiar pieniędzy nie narzekają, wydawane są specjalne, gratisowe czasopisma z propozycjami tras, tanich noclegów, kuponami rabatowymi na różne atrakcje. Najbardziej popularny jest "TNT Magazine" - w wersjach dotyczących każdego stanu oraz "Budget Traveller".
Legitymacje zniżkowe
Sporo zniżek możemy uzyskać posiadając legitymację ISIC (międzynarodowa legitymacja studencka), czasem także i EURO`26. Na miejscu można też wykupić różne inne karty, np. Nomads Dreamtime Card, International Travellers Club etc. Za początkową inwestycję, zwykle ok. 15 AUD, mamy później rabaty przy noclegach, transporcie, wstępach do muzeów i różnych atrakcjach.