Karaiby: Żeglowanie... za 5 ECD
| Tomasz Adamczyk
|
|
|
Grenadyny-Tobago Cays, fot.M.Nowacki |
Karaiby, Wyspy Zawietrzne, Wyspa Saint Lucia, Zatoka Soufriere Bay. Tuż u wejścia do portu jacht zostaje przywołany przez miejscowego "pomocnika", który oferuje swoje usługi w znalezieniu miejsca i boi do kotwiczenia. Wydaje się, jakby w jego słowniku nie istniało słowo "dziękuję, nie jestem zainteresowany". "Podawacz" wskazuje na jedną z boi, jacht płynie w jej kierunku i na kilka metrów przed celem, sternik specjalnie zmienia kurs. Zdezorientowany Rastaman w pośpiechu uruchamia silnik i prawie powodując kolizję z jachtem dopływa pierwszy do kolejnej boi podając ją cumownikom. Po chwili zwracając się do kapitana z szerokim uśmiechem na twarzy mówi: "I helped you my friend... give me 5 EC$ (East Caribbean Dollars)".
|
Grenada - Tobago Cays, fot. T. Adamczyk |
Niestety jest to prawdziwa historia, która wydarzyła się całkiem niedawno na tych obecnie bardzo popularnych i dostępnych wodach. Przykład "podawacza – pomocnika" jest nagminny i to dopiero "czubek góry lodowej". Momentalnie po zakotwiczeniu pojawia się lokalny "przewodnik", po dobiciu pontonem do kei na podanie cumy czeka przynajmniej pięciu miejscowych, a zakupy w sklepie oferuje kolejnych dwóch. Wszystkich łączy jeden wspólny mianownik... na pożegnanie mówią "give me 5 EC$", a czasami, jeśli pomoc w ich subiektywnej ocenie była znaczna "5 EC$..., my friend give me more!".
Zmiany w roku 1979 uwolniły większość małych wysp karaibskich spod jurysdykcji państw europejskich, posiadających terytoria zamorskie. Wolność, długo oczekiwana, okazała się ciężką próbą dla miejscowej ludności. Kraje te (ponad 25 lat po wyzwoleniu) są w dalszym ciągu biedne.
|
St. Lucia - Zatoka Marigo Bay, fot. T. Adamczyk |
Poziom życia ulega powolnym zmianom (również w związku z powstającym tam rynkiem turystycznym), ale wciąż jest niezadowalająco niski. Obok biedy, żebractwa, korupcji urzędniczej powstają, za sprawą kapitału obcego, piękne obiekty hotelowe, luksusowe przystanie jachtowe i szereg innych udogodnień nazywanych infrastrukturą turystyczną. Ich „piękno” nie zawsze koresponduje z miejscowym krajobrazem.
|
Grenadyny - Wyspa Union Island, fot. T. Adamczyk |
Na wyjazd w rejon gorących Karaibów, nawet w krajach wysoko rozwiniętych nie wszyscy mogą sobie pozwolić. Zwykle turyści tam przyjeżdżający są osobami o ponadprzeciętnych dochodach, dla których wydanie 20 dolarów amerykańskich nie stanowi problemu. To w większości Ci właśnie "bogaci" są winowajcami obecnego stanu rzeczy. Przyzwyczajają miejscowych do nagrody za każdą pomoc (nawet tą niechcianą). Zdarzają się sytuacje, w których dla "świętego spokoju" lepiej jest zapłacić 5 EC$, niż zwiedzać miasto z "ogonem".
|
Grenadyny - Tobago Cays - Wyspa Petit Bateau, fot. M. Nowacki |
Inną bardzo niepokojącą kwestią jest także niska świadomość społeczna miejscowej ludności. Obowiązek rejestracji / meldowania się w każdym z odwiedzanych państw powoduje, że żeglarze mają z konieczności duży kontakt z lokalnymi urzędnikami. Spośród kilku spotkanych, tylko jeden wykazywał wyraźne zadowolenie i zainteresowanie turystami. Ostrzegał przed panującymi zasadami i doradzał jak najlepiej zorganizować wycieczkę po wyspie. Inni w charakterystyczny dla krajów środkowoamerykańskich byli obojętni na przybyłych zagranicznych gości. Ciekawym elementem, mocno kontrastującym w miejscowych realiach, były często złote, drogie zegarki na urzędniczych dłoniach (lokalna moda, czy dowód na istnienie korupcji?)...
Wyspy karaibskie wymagają pomocy od krajów wysoce rozwiniętych. To rezydenci bogatych państw w głównej mierze odwiedzają ten rejon. Jeśli w szybkim czasie nie nastąpią zmiany w mentalności miejscowej ludności, a głównie lokalnych decydentów, Karaiby – dziś jedna z najpopularniejszych egzotycznych destynacji - zamienią się w jedną z wielu...
Źródło: informacja własna
|