Maalula
Praktycznie jedyna wioska w Syrii spośród tych, jakie widziałem, którą z czystym sumieniem można określić jako malowniczą. Jedna z trzech wiosek na świecie, gdzie mówi się po aramejsku. Nad wioską przytuloną do skały góruje Konwent św.Tekli z cudownym źródełkiem.
Wychodząc z klasztoru i kierując się na prawo, dochodzimy do najbardziej niezwykłej osobliwości przyrodniczej Syrii - wyżłobionego przez wodę, krętego, wąskiego wąwozu wijącego się na długości prawie jednego kilometra. Po wyjściu z wąwozu z drugiej strony, kierując się na lewo, dochodzimy do klasztoru św.Sergiusza. Obecnie jest w remoncie, ale usłużny mnich otwiera go zainteresowanym. W środku na honorowym miejscu są dwie ikony podarowane klasztorowi przez gen. Andersa. Idąc dalej w dół od klasztoru, dochodzimy do drogi, którą wracamy do wioski, mijając interesujące formy skalne i grotę z przystawioną do niej długą drabiną.
Mikrobusy i autobusy z Damaszku do Maaluli kursują dość regularnie, ale z osobnego dworca przy an-Nassirah Av. Przed stadionem Abbassid, ok. 1godz. jazdy, wysiada się w centrum wioski na skrzyżowaniu. Tam też łapie się coś, aby wrócić.
Bosra
Co prawda trudno zaliczyć ją do okolic Damaszku, tym niemniej najłatwiej jest zwiedzić tę miejscowość robiąc jednodniowy wypad ze stolicy. Z dworca południowego autobusem do Der'a (2 godz.), tam szybka przesiadka na dworcu i autobusem do Bosry (1 godz.). Autobus okrąża cytadelę ze wszystkich stron, więc można wysiąść gdziekolwiek. Dostępna 9-16.00 zimą i 10-18.00 latem, wstęp 25 SYP. Gdy już zwiedzicie imponujący amfiteatr, pójdźcie do wioski. Pośród kolumn i resztek budowli z czarnego bazaltu mieszkają ludzie, a cały teren jest obiektem wykopalisk, które z roku na rok przynoszą nowe odkrycia. Kręcąc się po wiosce znajdziecie ruiny katedry, klasztoru lub meczetu Omara (podobno jednego z najstarszych na świecie). Obok doskonale odrestaurowanych rzymskich łaźni kręci się przemiły starszy człowiek z kluczami do tych zabytków, który rzeczywiście ze szczerego serca, nie żądając nic w zamian, oprowadzał mnie po okolicy przez prawie 1,5 godz., opowiadając dokładnie o wszystkim. Powrót analogiczny lub też można próbować złapać bezpośredni autobus do Damaszku, który podobno jeździ (?) omijając Der'a.
Palmira
Mówi się, że można przyjechać do Syrii tylko po to, aby zobaczyć Palmirę. Ogromna liczba gdzieniegdzie nieźle zachowanych ruin rozłożonych na środku pustyni u brzegu oazy robi duże wrażenie, zwłaszcza o zachodzie słońca. Polecam wspinaczkę na widoczny arabski zamek Qala'at Ibn Maan. Oczywiście można podjechać drezyną, ale po co, skoro na zamek jest nie więcej niż pół godziny drogi. Lepiej przybyć nieco wcześniej, gdyż tuż przed zachodem słońca zwalają się tu autokarami tłumy ludzi i robi się po prostu tłoczno. Za to można się wtedy przemycić za darmo, gdyż co prawda nie ma biletów wstępu, ale jest taki jeden strażnik przed wejściem żądający pieniędzy. Przy zwiedzaniu grobowców również polecam zrobienie tego na własnych nogach, a nie korzystanie z usług drezyn.
Wstęp do wszystkich ruin Palmiry jest bezpłatny z wyjątkiem świątyni Baala (15 SYP) i muzeum archeologicznego znajdującego się tuż za centralnym rondem miasteczka, po prawej stronie (15 SYP; jest tu duży posąg Ateny odkopany przez polskich archeologów). Muzeum Sztuki Tradycyjnej można sobie spokojnie podarować. Na zwiedzenie Palmiry w zupełności starczają dwa dni. Można wtedy spokojnie i dokładnie wszystko obejrzeć i to pod różnym kątem padania promieni słonecznych. Latem już ok.17.00 robi się ciemno, więc jest wtedy czas na powłóczenie się po miasteczku. Tani falafel (10 SYP - dalej od turystycznego centrum) oraz bardzo tanie melony, po 5 SYP za średnią sztukę. W Palmirze jest wiele hotelików. Wychodząc z muzeum na prawo i przechodząc przez ulicę, staniecie przed hotelem, gdzie za 200 SYP można dostać jedynkę (super czysta). Dopiero później dostałem namiary na hotel Afqa gdzie za 200 SYP dostaje się jedynkę z prysznicem i śniadaniem - nie sprawdzałem, ale podobno tak jest (tel:034220386).
Do Palmiry jeżdżą autobusy z północno-wschodniego dworca Damaszku - ok. 3 godz. jazdy w upale, ale częstują wodą. Chcąc wydostać się z Palmiry, można skorzystać z usług KARNAKU, który ma swoje biuro i przystanek naprzeciw muzeum lub też spróbować wydostać się tańszym autobusem. Po wyjściu z muzeum należy skręcić w prawo i na skrzyżowaniu w lewo. Po ok. kilkuset metrach, w bliżej niesprecyzowanym miejscu, ale gdzieś naprzeciwko sklepu, jest przystanek, skąd odjeżdżają autobusy. Rozkładu nie ma, więc można dość długo czekać. Czekałem na autobus do Deir ez-Zur 4 godziny, ale w końcu przyjechał.
Dolina Eufratu
Zobaczenie z bliska Eufratu to już duża satysfakcja. Najprościej dokonać tego będąc w Deir ez-Zur, gdzie Eufrat wygląda rzeczywiście pięknie. Nad brzegiem liczne kawiarenki i deptaki, gdzie do woli można oddać się rozmyślaniom przy szumie płynącej wody. Przejazd z Palmiry trwa ok. 2 godz. - autobus był dość komfortowy, choć wcale nie Karnak. Po wyjściu z dworca autobusowego idźcie w prawo ulicą, aż dojdziecie do małego mostku nad kanałem (na rogu hotel Damas, którego nie polecam). Ale to jeszcze nie Eufrat. Idźcie dalej, a po chwili dojdziecie do porządnego mostu nad porządną rzeką. Za mostem są kawiarenki i jakieś niesamowicie zielone ogrody. Idąc ulicą od dworca, jeszcze przed osiągnięciem mostka miniecie mały placyk ze straganami - w prawo odchodzi ulica równoległa do rzeki. Na niej znajduje się kilka dość obskurnych hoteli, gdzie bardzo trudno stargować coś poniżej 150 SYP za łóżko. I znów jeszcze jeden namiar na hotel do wypróbowania : hotel al-Jamia al-Arabia (Grande Rue, tel: 221371, łóżko za 150 SYP). Samo miasteczko wyraźnie ożywia się po zapadnięciu zmroku. Poznałem tam bardzo sympatycznego taksówkarza (!?) - Mohamed Taha, tel:317589), jeździ 36-letnim Dogem, mówi dobrze po angielsku i zna doskonale dolinę Eufratu. Chociaż wiedział, że nie skorzystam z jego usług, to jednak bardzo mi pomógł zupełnie bezinteresownie. Ponieważ byłem sam, to nie opłacało mi się go wynajmować, ale będąc z większą grupą (4-5), może się to okazać jedyną okazją dotarcia do wszystkich interesujących miejsc w dolinie i to w ciągu jednego pełnego dnia (ta reklama to takie moje osobiste podziękowanie). Bilet do Aleppo był wyjątkowo drogi (ale też trasa była jak do tej pory najdłuższa - prawie 5 godz. jazdy). Na szczęście jest to autobus podlegający zrzeszeniu Poulman, więc przyjechał na swój dworzec do Aleppo (ten sam, na który przyjeżdża autobus z Antakii), a nie na dworzec wschodni, skąd jest kawał drogi do centrum. Jeśli chcecie przejechać do Aleppo taniej, to można jechać zwykłymi autobusami przesiadając się w drodze, np. w Raqqa, ale wtedy podróż zajmie wam cały dzień. Z Aleppo pojechałem znów do Hamy, aby się trochę pobyczyć w tym przemiłym mieście, a potem już do domu via Turcja.
Zdaje sobie sprawę, że temat nie został absolutnie wyczerpany, ale moim zamiarem było tylko zasygnalizowanie pewnych spraw i podanie tych informacji, które - jak myślę - mogą w jakiś sposób ułatwić orientację w tym miłym i przyjaznym kraju. Reszta w waszych rękach.