W myślach nazywałam Etiopię rajem, bowiem znajdował się biblijny tu Eden, tutaj znaleziono Lucy - matkę ludzkiego rodzaju, tutaj wreszcie odnalazłam miejsca pełne piękna i harmonii. Więc po trzech latach znowu wróciłam.
Przed wyjazdem:
Nic tak nie zbliża ludzi, jak oglądanie zdjęć. Zatem polecam zabranie kilku fotek dzieci (własnych lub zaprzyjaźnionych), swojej rodziny, domu, miasta. Na widok pocztówki "Pozdrowienia z Warszawy" nasz przewodnik w Bahar Dar spytał po co podróżujemy, skoro mieszkamy w tak pięknym mieście, zaś zdjęcia białych dzieci zawsze robiły furorę.
Zdrowie
Jak zwykle warto zadzwonić do Sanepidu w Warszawie (22) 620-90-01, chociaż Etiopia jest krajem stosunkowo bezpiecznym. Malaria występuje jedynie na terenach położonych poniżej 1800 metrów. Jeśli planujemy tylko zwiedzanie historycznego szlaku (Addis - jez. Tana - Gonder - Axum - Lalibela) latając samolotem, to jesteśmy bezpieczni. Jeśli ma to być dłuższa wyprawa obejmująca Omo Vallely, Rift Valley, Gambela - zdecydowanie warto pomyśleć o lekach. Polecany jest Larium (Mefloquine). Oczywiście warto zabrać odstraszacze komarów (np. Autan) oraz przewiewną bluzę z długimi rękawami i długie spodnie. Pchły i pluskwy spotykane czasem w tanich hotelach to nie najmilsze towarzystwo, ale zasadniczo są nieszkodliwe.
Bezpieczeństwo
Etiopia jest krajem dość bezpiecznym. Praktycznie nie słyszy się o napadach i kradzieżach, wyjątkiem jest Addis Abeba. Tu polecam szczególną ostrożność - kieszonkowcy w tym mieście są mistrzami odławiania cudzych portfeli, więc należy zachować rewolucyjną czujność. Jeśli w wyniku kradzieży stracone zostaną bilety na pociąg można na stacji uzyskać duplikaty (przy sprzedaży biletów w kasie zostają ich kopie), choć wymaga to spotkania z naczelnikiem stacji i zdolności negocjacyjnych. Specjalna ochrona przeszukuje wszystkich wchodzących do rządowych budynków - takich jak bank, czy poczta. Nie wolno ich fotografować, ani wnosić do środka toreb.
Noclegi
Oczywiście - warto się targować o cenę. W Etiopii płaci się nie tyle za pokój co za łóżko, zatem jeśli chcemy oszczędzić nieco pieniędzy warto brać pokój z jednym łóżkiem (aczkolwiek warto sprawdzić jego szerokość). Najtańsze pokoje kosztują około 1 USD. Często są wynajmowane na godziny, więc czasem nocami bywa głośno, ale dużo bardziej uciążliwe bywają pluskwy, na jakie można natrafić w pościeli. Na miejscowy preparat "Mobil" są uodpornione, nasz krajowy "Mugg" jeszcze je odstrasza. W odległych rejonach, gdzie angielski jest nieznany, należy szukać amharskiej nazwy hotel (wymowa jest mi nieznana).
Jedzenie
Wielkiego wyboru nie ma. W całym kraju dostaniemy injerę (kwaśnawy placek z sosami - 3-5 B), macaroni (czyli makaron z sosem - ok. 5 B) i inkulat (jajecznica - 4-6 B). Bardziej wyszukanym daniem jest pizza (10 B). Na pociechę w monotonii żywienia pozostają ciastka (1 B), cola (3 B), piwo (cztery rodzaje, butelka - 4 B) i niezwykle słodka aromatyczna herbata (0,50 B). Woda kupowana w plastikowych butelkach (1 l) kosztuje 6-18 B (!), dużo ekonomiczniejszym rozwiązaniem jest kupowanie mineralnej Ambo Water (szklane opakowanie, więc warto mieć własne do przelania). W dużych miastach można czasem kulinarnie poszaleć, na wsi skazani będziemy na monotonię injery i inkulat. Wybierając restaurację, trzeba zwrócić uwagę na ilość zajętych stolików. Jeśli wszystkie są wolne, to niechybnie zły znak (dla naszego żołądka).