Andrzej Kulka » Przewodniki - Przez Świat IV » Etiopia - powrót do raju
Etiopia - powrót do raju



Addis Abeba - podstępna metropolia

Jak już wspomniałam w Addis najłatwiej być okradzionym, poza tym samo miasto nie ma specjalnie dużo uroku, więc najlepiej wyruszyć w głąb kraju tak szybko, jak to możliwe. Z lotniska do miasta można dojechać minibusem (0,20 B), który jest w miarę szybkim i bezpiecznym środkiem transportu. Taksówka kosztuje 40 B (za cały pojazd). Kupując bilety kolejowe, zwłaszcza na długą trasę (np. do Dire Dawa) warto dzień wcześniej je zarezerwować (przedsprzedaży nie ma) i wykupić rano w dniu wyjazdu. Najtańsze hotele są w okolicy Piazza (mój Tsigadera Hotel kosztował 15 B, podobno można znaleźć coś poniżej, choć samotnym kobietom i osobom o słabych nerwach nie polecam).

Bahar Dar - wodospad Tys Yssat

Z lotniska do miasta są tylko taksówki (po 15 B od osoby!). Z  BD do wodospadów można dojechać autobusem do wioski Tys Abay, w której są hotele  (miejscowe, cena za pokój 10 B). Stąd nad Tys Yssat prowadzi ścieżka - ok. 500 metrów. Nad wodospadami jest wspaniała tęcza - najlepiej widoczna do 11 rano. W  Bahar Dar utrapieniem są nastoletni przewodnicy, którzy za wszelką cenę chcą coś sprzedać. Do nocowania polecam hotel Dago (20 B dwójka z łazienką) lub Nyala hotel (10 B bez łazienki). Najtańszą formą dotarcia do klasztorów na jeziorze Tana jest wynajęcie papirusowej łodzi (50  B za dwie osoby). Do Gonderu są dwa autobusy: o 6.00 i 10.00 rano.  Bilety lepiej kupić dzień wcześniej, bo kierowca (zupełnie nie jak w Afryce) sprzedaje tylko tyle, ile jest miejsc siedzących.

Gonder - stolica władców

Najtańsze hotele są przy dworcu autobusowym, nieco droższy (20 B), ale miły jest Ethiopia Hotel naprzeciwko budynku telekomunikacji. W pobliżu jest Delicious Pastry z pysznymi ciastkami i sokami. Wstęp do kościoła Debre  Birham Selasje wynosi 15 B, do pałaców Fasylidesa 50 B, bilety ważne na jeden dzień. Taksówka na lotnisko - 30 B za samochód (przy odrobinie szczęścia daje się utargować do 20 B), choć można też podjechać minibusem (1 B od osoby) do wioski Azazu (droga do  Bahar Daru), a stamtąd trzeba dojść 2-3 kilometry. Idąc pieszo, należy się przygotować na kontrolę (po drodze są wojskowe posterunki). Nad miastem na wzgórzu jest luksusowy hotel Goha - roztacza się stąd panoramiczny widok na okolicę. Drogą do Debarku można dotrzeć do wioski felaszów - etiopskich żydów. Pozostały tam jedynie dwie rodziny i przypomina to nieco cepelię, ale jeśli ma się czas, to można się wybrać na spacer (pięć kilometrów w jedną stronę), albo wynająć taksówkę (30 B za samochód).

Debark - góry Siemen

W sumie za pięciodniowy trekking płaci się ok. 100 USD i to chyba tłumaczy czemu te góry rocznie odwiedza jedynie ok. 2-3 tysięcy osób. Planując wejście na Ras Dasan (najwyższy szczyt w Etiopii) trzeba liczyć się z 8 dniami marszu.

Lalibela - skalne świątynie

Wstęp do świątyń - 100 B (bilet ważny na kilka dni), opłata za kamerę 150 B (trzeba płacić, jeśli tylko się przyzna do jej posiadania lub nieopatrznie wyjmie w miasteczku). Przylatując samolotem skazani jesteśmy na taksówkę (30 B od osoby!), lotnisko jest położone 24 km poza miastem, więc wyboru nie ma. Lal hotel jest nieco poza miastem i dość drogi (120 B za dwójkę). My nie chciałyśmy tam mieszkać, więc jako ostateczny argument pan opuścił do 20 B (!!!), ale i tak zdecydowałyśmy się na Fkre Selam Hotel (15 B dwójka). Jego zaletą jest położenie (przy ulicy, ale pokoje są w głębi podwórka, co daje nieco rzadkiej tu intymności). Dodatkowy atut to bliskość  Blue Lal Restaurant - francuskiej knajpki prowadzonej przez bywałą w świecie Sophie - polecam doskonałą pizzę i warzywa z ziemniakami. Każdy przyjezdny w Lalibeli skazany jest na przewodnika. Oficjalni przewodnicy mówią lepszym angielskim i wiedzą więcej o kościołach, ale też kosztują sporo (ok. 60 B od osoby za dzień), a poza tym potrafią zatruć życie wciskając znajomych z pamiątkami. Dzieci są tańsze (ok. 15-20 B od osoby), ich angielski bywa niedoskonały, ale zwiedzanie z nimi jest znacznie milsze. Moim przewodnikiem był niezwykle sympatyczny Fkrr Gietahun. Warto skorzystać z jego usług - o ile się nie zmienił.

Informacje dodatkowe:

Zmieniłam nieco zdanie, jeśli chodzi o rozdawanie prezentów. Nadal uważam, że rzucanie kilku cukierków w gromadkę dzieci jest głupie i nieodpowiedzialne (choć jak twierdził pewien spotkany tramp "w ten sposób uczą się walczyć o swoje"). Natomiast jeśli ktoś koniecznie czuje potrzebę wspomagania lokalnych społeczności długopisami, warto je dawać nauczycielom w szkole lub komuś ze starszyzny w wiosce - w ten sposób zostaną najlepiej wykorzystane.

Koszt przygody:

Życie: 250 USD (noclegi, jedzenie, wstępy) za 3 tygodnie. Przy dłuższym pobycie koszt ten znacznie spada - często musiałyśmy płacić drożej, byle gdzieś dotrzeć szybciej, poza tym podróżowanie samolotem zmusza do korzystania z taksówek. Planując wyjazd bezpiecznie jest założyć ok. 200 USD miesięcznie.

Wszystko co zabrałam na tą wyprawę:


Ubrania:

spodnie długie (2 pary cienkie i grube), rajstopy wełniane (nieocenione w nocy!)

bluzki (3 szt, krótki rękaw, bawełniane, przewiewne), sweter (lekki), ciepła bluza z długim rękawem, koc (z samolotu, jego zabranie było mało etyczne, ale jest bardzo przydatny w podróży), kapelusz i okulary przeciwsłoneczne, bandanka i bielizna oraz buty (mocne i wygodne sandały typu Sholl, przy tym typie wyjazdu w zupełności wystarczą).

Sprzęt "techniczny":

Nóż (mały, składany), zapalniczka, latarka, kłódka (do zamykania pokoju w hotelu), torebka na podręczne pieniądze oraz wewnętrzna torebka (na paszport, bilet i pieniądze - najlepszy jest model firmy "Tatanka" z plastikiem w środku, chroni idealnie dokumenty przed zamoczeniem - nawet podczas kąpieli), ręcznik, kosmetyczka (konieczny jest krem z filtrem, przydatne są chusteczki nawilżające), butelka metalowa (0,5 litra, doskonała na wodę), coś na pchły i komary (dobry jest Mugg), sznurek, zupy w proszku (3 szt. - jedzenie awaryjne na wypadek zatrucia), mapa i przewodnik.

Apteczka:

Wszystko to ważyło 5 kg i zmieściło się w mały plecak o pojemności 20 l. Dzięki temu podróżowałam tylko z bagażem podręcznym, co bardzo ułatwiało życie - zwłaszcza w samolotach. Sprzęt fotograficzny woziłam w torbie Low Pro typu "Orion AW". Osobom lubiącym podróżować z aparatem i kilkoma obiektywami polecam ją zdecydowanie - jest nie tylko pojemna, ale też ma doskonały pas biodrowy (dzięki czemu nie sposób jej po prostu ukraść), a także można z niej zrobić plecak (co ważne przy dłuższym marszu).

Źródło: TravelBit

TravelBit Tekst pochodzi z książki
wydanej przez Agencję Travelland
prowadzonej przez
Centrum Globtroterów TravelBit

 warto kliknąć

<< wstecz 1 2
Przewodniki - Przez Świat IV
WARTO ZOBACZYĆ

Ghana: Wyprawa do Ghany i Beninu
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl