HAWAJE
04:15
CHICAGO
08:15
SANTIAGO
11:15
DUBLIN
14:15
KRAKÓW
15:15
BANGKOK
21:15
MELBOURNE
01:15
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Chile - do ultima thule » CHL 13; La Paz, Copacabana, Wyspa Słońca i Arica
CHL 13; La Paz, Copacabana, Wyspa Słońca i Arica

Iza y Staszek


Żal było porzucić Cochabambe z jej przyjaznym wiosennym klimatem i mini piques (siekane smażone mięso z warzywami). Następnego dnia po wyjeździe dotarliśmy do La Paz. Niezapomniane wrażenia: widok miasta z góry, leżącego jakby w kraterze wielkiego wulkanu, kilkaset metrów niżej. Nad miastem ośnieżone szczyty. Starówka bardzo ładna, choć w większości zaniedbana. Na obrzeżach nowe budownictwo odstręczające brzydotą. Miasto wylewa się poza brzegi "krateru" ta ceglastej barwy magma. Choć to stolica, egzotyki tu więcej niż w Cochabambie.

Najbardziej lubiliśmy chodzić po targu, a targiem jest całe miasto, zwłaszcza wieczorem można włóczyć się kilometrami i ani na chwilę nie stracić straganów z oczu. Niemal wszystkie ulice tu strome, jak to we wnętrzu wulkanu. Turysta nie przyzwyczajony do suchego klimatu Altiplano musi robić sobie częste przerwy z powodu dużych kłopotów z oddychaniem. Najciekawsze są czarownice: ich stragany porozkładane na stromych uliczkach tuż nad placem świętego Franciszka oferują szczęście, powodzenie itp. dosłownie za grosze. Oto podchodzi elegancko ubrany urzędnik bankowy i prosi o coś, co pomoże synowi w otrzymaniu dobrych stopni w colegium. Dostaje michę różnych ziół i kawałków różnokolorowych nici. Interes się kręci. Można tu kupić kamienne wizerunki Pachamamy, bogini ziemi. Bóstwo wyposażone w akcesoria zapewniające miłość, zdrowie, powodzenie, szczęście rodzinne, bezpieczeństwo. Są też wysuszone płody lam różnej wielkości i koloru. Czarownica wciskała nam to do ręki, ale jakoś trudno przełamać uczucie wstrętu. Dość ciekawe jest muzeum koki i muzeum etnografii i folkloru z pięknymi, tradycyjnymi tkaninami.

Potem była Copacabana. Ładne miasteczko położone nad południowym brzegiem jeziora Titicaca. Do miasteczka wjeżdża się przez cieśninę Tiquina. Pasażerowie i autobus przepływają ją osobno. Autobus wjeżdża na specjalną platformę i niebezpiecznie kołysze się na falach. Nasz wyglądał najśmieszniej, bo miał na dachu nie tylko bagaże, ale i gigantyczny biały zwój waty do napychania kołder. Jak już wcześniej pisaliśmy, w Boliwii można przewieźć wszystko. Copacabana znana jest zwłaszcza z cudów, jakie tu się zdarzają od czasu gdy indiański artysta Francisco Tito Yupanqui przywiózł drewniany wizerunek Matki Boskiej w roku 1583. Piękna katedra z kapiącym złotem ołtarzem. Dużo ładnych hoteli pobudowanych nad jeziorem.

Dwa dni spędziliśmy na Wyspie Słońca. Stare, nie tylko inkaskie, ale i aymarskie miejsce kultu. Dopłynęliśmy łodzią do południowego brzegu wyspy, a potem przeszliśmy ją całą na północ. Ładny widok czekających pod Schodami Inki Indianek zaplatających warkocze. Jedna z nich rozłożyła na ziemi swoja artesanie- manty, torby, wisiorki- i zaplatała warkocz zraszając włosy wodą ze strumienia. Jest to tzw. Łaźnia Inki, o której będzie jeszcze mowa. Wszędzie dzieciaki z lamami i alpakami namawiają turystów do zrobienia zdjęcia, oczywiście za pieniądze. Wyspa robi niesamowite wrażenie. Jest to skalisty nieużytek, na którego stokach Aymarowie hodują kukurydzę, bób itp. - na specjalnych tarasach ogrodzonych kamiennymi murkami. Budownictwo: domki z kamienia albo z gliny suszonej na słońcu przykryte słomą. W północnej części wyspy znajdują się ruiny świątyni Chincana oraz tzw. Piedra de Puma ze stołem ofiarnym. 21 czerwca składano tu w ofierze młode dziewice, które od 8 do 15 roku życia przebywały w klasztorze na sąsiedniej Wyspie Księżyca. Tego dnia płynęły na Wyspę Słońca, wchodziły po Schodach Inki, obmywały się w strumieniu, a potem szły aż do Piedra de Puma. Gdy słońce wschodziło nad górą Illampu i jego promienie padały na ofiarny stół, kapłan dokonywał rytualnego mordu. Za plecami miał cały ten intensywny błękit wody i nieba, przed sobą pokryta zlotem Skałę Pumy, na którą chłopcy - pomocnicy wylewali krew ściekającą ze stołu ofiarnego.

W Challapampie je się obiad z widokiem na jezioro i w towarzystwie świń, osłów, psów, lam chodzących tu samopas.

Dziś Arica w północnej części Chile, nad granicą peruwiańską. Ładne, nowoczesne miasto, w którym człowiek nie musi uciekać przed samochodami - nawyk z Boliwii. Generał Pinochet pobudował na sąsiednim skalistym wzgórzu monumenty upamiętniające bitwę morską z wojskiem peruwiańskim w r.1880 w czasie tzw. Wojny Pacyfiku. Jutro wracamy do Santiago.



Źródło: informacja własna

1


w Foto
Chile - do ultima thule
WARTO ZOBACZYĆ

Boliwia
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

EMS 1: Nordkapp - dalej na północ się już nie da...
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl