Śnieg, który może nam odciąć drogę do cywilizacji, gdy zasypie drogi, nie musi być jeszcze wcale największym nieszczęściem. Jeżeli nijak nie potrafimy się przemóc, by postępować nietypowo, niesztampowo, wówczas rzeczywiście nie mamy co liczyć na wykorzystanie jego właściwości pożytecznych dla człowieka.
Sztampa ludzkiego postępowania sprowadza się między innymi do wciąż takiego samego, niezmiennego, mało elastycznego widzenia siebie i natury. Zazwyczaj jest to wizja siebie jako przystojniaka w garniturze, robiącego interesy, albo trzpiotki łypiącej w stronę przystojniaków, albo magistra na stanowisku, albo uczonej pani doktor, albo poważnego ojca dzieciom, albo dostojnej pani domu z dopiero co zrobioną koafiurą.
Jak tu tłumaczyć takim osobom, by zabłądziwszy zimą w górach (o ile w ogóle trafią kiedyś na górskie szlaki), utraciwszy możność poruszania się na skutek ciemności albo obfitych opadów śniegu (trasa "robiona" w normalnych warunkach przez 3 godziny, teraz zajmie choćby nawet i pięciokrotnie więcej czasu!), utraciwszy siły na skutek zimna, powinny sobie wykopać dołek w śniegu i spokojnie przespać do rana - póki są w stanie zachować przy sobie posiadane wciąż ciepło, póki nie są jeszcze u skraju hipotermii i wyczerpania.
Ślepota śniegowa
Śnieg oznacza jeszcze jeden rodzaj zagrożenia: ślepotę śniegową. Jak to zwykle bywa, ulegają jej osobnicy niedoświadczeni, lekceważący ostrzeżenia starych wyg, że dłuższe przebywanie na śniegu, kiedy świeci słońce, grozi ostrym zapaleniem spojówek. Efektem tego jest czasowa utrata wzroku, często duża bolesność gałek ocznych i powiek. Czy wyobrażasz sobie utratę wzroku w czasie, gdy się zgubiłeś?
Ciemne okulary
Można się uchronić przed tą przypadłością nosząc ciemne okulary (o stopniu przydymienia 80 i 100%), a z ich braku, patrząc przez wąziutką szczelinę, którą na przykład robi się w kartonie wyciętym na kształt maseczki karnawałowej. Szkopuł w tym, że szczelina musi być naprawdę wąziutka, aby w ogóle było co widać. Jeżeli brak tekturki (lub czegoś podobnego), można sobie obwiązać głowę ręcznikiem, szalikiem czy bandażem elastycznym, rozsuwając sobie brzegi materiału dla zrobienia owej szczeliny. Na dobrą sprawę można patrzeć przez małe oczka w tkaninie. Można też użyć kawałka prześwietlonej błony filmowej wyciągniętej z aparatu.
Mróz
Mróz jest mniej groźny, gdy powietrze jest suche, kiedy nie ma wiatru. Wiatr rozgania otoczkę ciepła, jaka się wokół człowieka gromadzi, wywiewa to ciepło spod ubrania. Tak naprawdę, to wiatr stanowi dla nas największe zagrożenie podczas mrozów.
Tabela w książce Jacka Pałkiewicza "Survival. Sztuka przetrwania" przedstawia zależności mrozu i wiatru. Okazuje się, że przy temperaturze -5°C
wiatr o szybkości 2-3 m/sek. tworzy warunki jakby była temperatura -7°C.
wiatr 4-5 m/sek. "robi" temperaturę -14°C,
6-7 m/sek. - temperaturę -19°C.
Temperatura -10°C, to odpowiednio: -12°C, -21°C i -25,5.
Zwykłe i niewinne 0°C, to: -2°C, -8°C i -12°C.
Co robić?
Nasz cały wysiłek, by się ochronić przed zamarznięciem powinien być skierowany przede wszystkim na schronienie się przed wiatrem. Niech to będzie wykrot w ziemi, kępa krzaków, czy drzewo. Dodatkową - choć faktycznie to podstawową - ochronę stanowi nasza odzież (najlepiej jest "na cebulkę", a lekko) wzbogacona o coś w rodzaju koszulki-siatki z grubego włókna (na przykład miękkiego sznurka) założonej między bieliznę a koszulę, jeśli nie mamy nowoczesnej odzieży oddychającej. Można opatulić się, w razie groźby zamarznięcia, gazetami, nawet mapą. To my jesteśmy źródłem ciepła, natomiast odzież je tylko (aż!) zatrzymuje.
Odzież
Niebagatelną sprawą jest wiedzieć, że nakładanie ciepłej odzieży (zapinanie, uszczelnianie) przed wyjściem na mróz oraz gdy się jest już na zewnątrz - nie jest tym samym.
Kremy
Nasza skóra powinna być na mrozie posmarowana tłuszczem, najlepiej naturalnym, który pozwala skórze oddychać. Nie chronione dłonie i stopy, uszy, nos i policzki - łatwo ulegają odmrożeniu, ale też wtedy, gdy niewłaściwie użyty tłuszcz będzie zatrzymywał pot w skórze, ten zaś później utworzy, gdy nas mróz dopadnie solidniej, kryształki lodu rozrywające nasze tkanki.
Wilgoć
Podczas marszu zimą należy bardzo dbać o to, by się nie spocić! Oznacza to ni mniej ni więcej, jak konieczność spokojnego marszu, nie forsownego. Zazwyczaj lęk przed pozostaniem w górach, w lesie, powoduje, że widząc zbliżający się zachód słońca zaczynacie rwać szaleńczo do przodu. Tymczasem ze zmierzchem przychodzi spadek temperatury...
Pomijając sprawę spocenia się, należy nie zapominać o utracie energii podczas borykania się ze śniegiem. Z własnych wakacji wspomnij sobie, jak licho ścigać się albo grać w plażową siatkówkę, gdy nogi zapadają się w piach. Marsz po śniegu jest walką: nogi z oporem śniegu! Jeśli idziesz dokądś daleko, idź jak najbardziej łagodnie, miękko, nie szarp się, nie przyspieszaj.
Z doświadczeń podróżnika
Podróżnik, który wędrował zimą po pokrytym grubą warstwą lodu jeziorze Bajkał, Janusz Bochenek, zwrócił uwagę na wiele ciekawych aspektów zimowego przetrwania. Wspomnę jedynie o dwóch, a mianowicie o tym, iż podczas silnych mrozów nieoceniony okazał się namiot jednopowłokowy (a gdzie efekt kilku warstw, "na cebulkę"? - spytasz...), gdyż skorupa lodu zbierająca się wewnątrz namiotu (efekt naszego oddychania) daje się łatwo usunąć podczas zwijania namiotu, natomiast ten sam lód przenika cały namiot wewnętrzny, robiony zazwyczaj z bawełny, i namiot ten pęka i rwie się na strzępy wraz z lodem.
Druga sprawa to... siusianie. Czynność ta jest najlepiej wykonywalna, gdy oddaje się mocz do butelki bez wychodzenia z namiotu. Butelkę, w ten sposób napełnioną, najlepiej zabrać ze sobą do śpiwora, gdyż pełni ona wtedy rolę termofora. W końcu, co trzeba sobie uświadomić, odprowadzając na zewnątrz organizmu mocz, odprowadza się również wiele kalorii w postaci jak najbardziej realnego ciepła.
Wiatr
Warte zapamiętania jest to, że wnętrze lasu ma swoje własne temperatury, zazwyczaj wyższe niż otwarta przestrzeń, zaś ruchy powietrza, a więc wiatry, są tam około 10-krotnie słabsze. Nie jest to bez znaczenia.
Źródło: Krisek
|