Jak rozpalić ogień? To takie proste! Układa się stertę drewna, do środka wkłada gazetę... Nie ma gazety? No, to suchą trawę. Też nie ma? To jakieś drobne patyczki. Mokre... Nie chcą się palić. To trzeba to wszystko podlać... benzyną. Nie ma... I jak tu rozpalić ogień w deszczową noc na śródrzecznej plaży? A wydaje się, że to nic trudnego...
Gorący, duszny wieczór nie zapowiadał niczego dobrego. Zanosiło się na zmianę pogody. Mało, potężna zawierucha wisiała w powietrzu. Liczyłem się z tym, celowo znalazłem się w taką noc nad Sanem. Liczyłem na suma. Sum jednak nie wziął, za to prognoza pogody sprawdziła się i w środku nocy rozszalało się niebo. Lało, wiało, waliło piorunami, smagało uderzeniami wiatru. Namiotu nie miałem - pofrunąłby zresztą chyba przy takiej nawałnicy! Skuleni pod pelerynami dzielnie zaliczaliśmy pokazową lekcję meteorologii. Uspokoiło się wreszcie grubo przed świtem i można było wyleźć spod przykrycia. Dookoła parowały ociekające wodą wikliny i zbity razami deszczu mokry piach. Zrobiło się zimno.
- Musimy rozpalić ognisko - powiedziałem.
- Jak? - spytał Wojtek szczękając zębami.
- Zapałkami.
Wziął to chyba za kiepski żart.
Zapałki zawsze trzymam w wodoszczelnym pojemniku - były sprawne. Skąd wziąć jednak suche drewno?!
- Zaraz zobaczysz.
Nad rzeką
Na rzecznych plażach zawsze znajdą się kawałki drewna przywleczone przez dużą wodę. Wysuszone słońcem na kość są znakomitym opałem, oczywiście nie po takiej ulewie. Nam jednak ogień potrzebny był właśnie teraz. Wybrałem kilka drewienek grubości przedramienia i rozłupałem je nożem. W środku były suche!
Od jednej zapałki
Aby coś zaczęło się palić, musi to coś wpierw osiągnąć temperaturę zapłonu. Płomyczkiem zapałki nie ogrzejemy patyczka grubości ołówka. Nim się rozgrzeje, zapałka zgaśnie. Nim zapalimy drugą, patyk ostygnie. Jednego pudełka mało na taką zabawę. Jedną zapałką bez trudu zapalimy słomkę lub cienki jak słomka wiór suchego drewna. Garść takich wiórów zajmie się od jednej zapałki i paląc się, wytworzy dość ciepła, aby zapalić następną garść, którą trzeba mieć już pod ręką. A płonąca garstka suszu zapali patyczki grubości ołówka. Wkładać je trzeba delikatnie, pojedynczo, tak, by nie zdławić wątłego ogieńka. A kiedy zajmą się patyczki, można położyć grubszy patyk, potem następny i jeszcze jeden. I już mamy ognisko! Gdy zbierze się garstka żaru, ogień już nie zgaśnie tak łatwo. Teraz można wkładać śmiało większe kawałki drewna, nawet wilgotne, nawet całkiem mokre, nawet wyjęte wprost z wody. Nic w tym dziwnego, jeżeli ogień wytworzy dość ciepła, woda z drewna odparuje i drewno zapali się. Na koniec warto włożyć jakiś grubszy karcz, będzie się żarzył długo.
Świeczka
Ogień w deszczową noc to zbawienie. Miłe ciepło, schnące ubranie, gorąca herbata, szaszłyki. Dobry nastrój. Ktoś, kto nie umie rozpalić ognia, cofa się wstecz o kilkanaście tysięcy lat. I, co najgorsze, zmarznie, przeziębi się i rozchoruje. A tego nikomu nie życzę.
Andrzej Trembaczowski
Jak robili to nasi przodkowie
Głos uderzeń w pusty pień drzewa donosił się znad rzeki. Grrrr podniósł głowę.
- Nie palić się! Pomoc! Nie palić się! - donosiło się przez mgłę.
Grrr wstał, wyszedł z jaskini i powoli podszedł do pniaka. Chwycił stary piszczel i zaczął uderzać:
- Nie ma sprawa. Zaraz się palić!
- Moja się cieszyć!
- Kto twoja?
- Moja BwoBwo! A kto twoja?
- Moja Grrr.
- Moja się cieszyć z Grrr. Grrr pomóc?
- Grrr pomóc.
- Grrr pomagać.
- BwoBwo mieć drewno?
- BwoBwo mieć drewno.
- BwoBwo mieć drugi drewno?
- BwoBwo mieć druge drewno.
- BwoBwo trzeć drewno.
- Jak trzeć drewno?
- BwoBwo kiedyś trzeć drewno?
- Nigdy.
- BwoBwo wziąć jeden drewno w ręka.
- Wziąć.
- BwoBwo wziąć drugi drewno w drugi ręka.
- BwoBwo wziąć drugi drewno w drugi ręka!
- BwoBwo wziąć drugi drewno w drugi ręka!!!
- BwoBwo nie móc rozmawiać z dwa drewna w dwa ręka!
- BwoBwo wziąć dwa drewna w dwa ręka i trzeć. Jak ogień się palić, BwoBwo
powiedzieć. BwoBwo zrozumieć?
- Zrozumieć.
...
- Nie palić się!
- BwoBwo trzeć?
- BwoBwo trzeć.
- I nie palić się?
- Nie palić.
- BwoBwo dobrze trzeć?
- BwoBwo trzeć najlepiej jak BwoBwo umieć.
- BwoBwo trzeć jeden drewno o drugi drewno?
- Jeden drewno o drugi drewno? Nie. BwoBwo trzeć o głowa.
- BwoBwo trzeć jeden drewno o drugi drewno, nie o głowa. BwoBwo trzeć, a potem powiedzieć...
- Nie palić się!
- BwoBwo trzeć?
- BwoBwo trzeć.
- I nie palić się?
- Nie palić.
- BwoBwo dobrze trzeć?
- BwoBwo trzeć najlepiej jak BwoBwo umieć.
- BwoBwo trzeć jeden drewno o drugi drewno?
- BwoBwo trzeć jeden drewno o drugi drewno.
- I nie palić się.
- Nie palić.
- Trudno.
- Grrr już nie pomagać?
- Grrr myśleć.
- BwoBwo marznąć.
- Grrr szybko myśleć.
- Ale jutro BwoBwo móc zamarznąć zupełnie.
- Grrr umieć myśleć bardzo szybki.
- BwoBwo przeżyć?
- Grrr kończyć myśleć, jak nie być jeszcze ciemność.
- BwoBwo nie wierzyć. Nikt nie myśleć tak szybki.
- Grrr już skończyć myśleć.
- BwoBwo nie wierzyć, ale być bardzo szczęśliwy!
- Grrr mieć nowy sposób. BwoBwo wziąć dwa kamienie i uderzać.
- Skąd wziąć kamienie? Tu w rzeka nie być kamienie. Tu pływać tylko drewno...
Krzysztof J. Kwiatkowski
Źródło: Krisek
|