"Ciemny zaułek" to tylko hasło wywoławcze i ma reprezentować całą kategorię zdarzeń, których na pewno się tu spodziewasz. Zauważ jedną rzecz, która zdarza się nam wszystkim, jako i temu Jaśkowi z "Wesela" Wyspiańskiego, że kiedy schyla się człek po drobiazg, zaraz zaprzepaszcza sprawy ważniejsze.
W kontaktach z wrednymi typami nie baw się w survival. Tu już jest naprawdę poważna sytuacja. Człowiek jest naprawdę gorszy, niż cała reszta natury! Moje wszelkie dotychczasowe wywody są wspaniałe, ale często nie do zastosowania bez własnych doświadczeń w tej sferze i bez przemyśleń: zbyt wiele zależy od zbyt wielu okoliczności. Moje sztuczki zastosowane przez kogoś o zupełnie innej osobowości niż moja, przyniosą mu klęskę o jakiej nawet nie myślał. Wolałbym powtórzyć to jeszcze kilka razy, by myśl taka do ciebie trafiła, szczególnie gdy jesteś tzw. "odważniakiem".
Trzeba bezwzględnie pamiętać, że odgrażanie się nie odstrasza, nie jest skuteczne, jeśli nie idzie za nim nasza tężyzna fizyczna, bądź tłum oddanych nam kolegów za plecami. Pamiętaj, że groźna może okazać się chociażby nawet zapowiedź udania się na policję, czy przekonywanie, że się zapamiętało twarz, albo nawet, że przeciwnika zna się z widzenia. Wiem, że to, co piszę w sumie może wydawać się przewrotne, ale życie też jest takie.
Od lat kursuje wśród rodaków powiedzenie "Jeśli chcesz przeżyć - nie drażnij nigdy człowieka z nożem i kucharza!" Rodacy są jednak narodem buńczucznym i lubią wszystko sami sprawdzić, bo nikt ich przecież nie będzie pouczał.
W kontaktach z wrednymi typami pamiętaj o jednym:
Oni mają nad nami tę przewagę, że przekroczą bez wahania wszelkie te granice, których my nie jesteśmy w stanie przekroczyć!
W kontaktach z wrednymi typami...
- nader często zdarza się, że ratujemy jakiś drobiazg, który w dodatku nazywamy szumnie "honorem".
- ucieczka nie jest żadnym dyshonorem; ważne jest natomiast, by była skuteczna.
- lepiej stracić skórzaną kurtkę niż nasze zdrowie albo życie.
- czasem lepiej też zachowywać się tak, jakby spotkanie z nimi było największą przyjemnością, jaka mogła człowieka w życiu spotkać, lecz z wrodzonej skromności trzymamy to w sobie.
- czasem lepiej jest udawać, że się widzi i rozumie mniej, niż się widzi i rozumie.
- jeśli nie jesteś Jamesem Bondem albo też Simonem Templarem, Batmanem czy Klossem - nie wymyślaj żadnych sztuczek; jeśli stać cię na zgrabne sterowanie sytuacjami, wówczas kreuj spotkanie według własnych potrzeb (będę jeszcze o tym pisał).
- nie przyciągaj ich wzrokiem! Osoba, która czuje się zagrożona, wlepia oczy w oczy przeciwnika oczekując ciosu. Na skutek tego przeciwnik czuje, że oto nadchodzi "jego pięć minut".
- staraj się wyglądać tak, jakbyś tutaj właśnie mieszkał, a przynajmniej miał tu wujka lub najlepszego kolegę. Poczucie pewności w połączeniu z relaksem daje ową cudowną mieszankę pt.: "Jestem u siebie, cóż mi może grozić?" Mocno zastanów się też nad słowem "bluff". Nieprofesjonaliści w dziedzinie szybkiego i niekonwencjonalnego myślenia powinni jednak o nim zapomnieć.
- najlepiej jest mieć jak najprzychylniejszy stosunek do otaczającego w "najbliższym pobliżu" świata, zainteresowania mieć zgodne z miejscowymi, czuć się nieco większym łajdakiem niż się jest (naprawdę!), nabrać owych płynnych a rozbujanych ruchów osoby, która większą część dnia nudzi się stojąc w bramie, pytać o najbliższą "metę" z wódką (klientów się nie niszczy), szukać konkretnego numeru bramy na tej właśnie ulicy, cieszyć się, że wreszcie ktoś pojawił się na tej spokojniutkiej ulicy i pomoże znaleźć tego szewca, który jest ponoć najlepszy w promieniu stu kilometrów, a podobno tu właśnie ma swój warsztacik, a mnie nie stać na nowe buty, a on jest bardzo tani, a nie wiem czy to na pewno ta ulica, tak mi opisali, a może to na sąsiedniej ulicy, to ja tam pójdę szukać?
Źródło: Krisek
|