Andrzej Kulka » Przewodniki - Przez Świat II » Indie - Nepal
Indie - Nepal

Joanna Ganiec i Dariusz Grzymkiewicz


24.08 Kanyakumari - Kovalam

Z Kanyakumari do Kovalam autobusy odchodzą o 6.00, 9.00 (?) i 14.00. Mimo, że istnieje mnóstwo krótszych dróg, autobusy zajeżdżają najpierw do Thrivandrum. Bilet kosztuje 25 Rs. Można również pojechać taksówką za 600 Rs.

W Kovalam podszedł do nas Hindus. Powiedział nam, że jest z Surya Tourist Home, sympatycznie opisywanego w przewodniku Lonely Planet. Powiedział nam również, że jego hotel jest w przewodniku pod numerem 24, żebyśmy sobie o nim przeczytali. Zaprowadził nas jednak, niestety, do innego hotelu, ale za późno zorientowaliśmy się, że "zrobił nas w balona".

Troje z nas pada ofiarą tzw. chinese haze lub inaczej eye flu (pink eyes, według lekarza w Polsce, czyli wirusowe zapalenie spojówek). Według starego Hindusa jest to choroba bardzo popularna w Kerala. Puchną nam powieki, białka zachodzą krwią, łzawią, ropieją i szczypią. Gdy kładziemy się na wznak, czujemy, jak gałki wpadają nam do środka głowy. Dostaliśmy od lekarza z Kanyakumari, który w ogóle nie znał takiej choroby, krople o nazwie Norflox firmy Cipla (Norfloxacin USP 0,3 % w/v, Benzalkonium Chloride NF 0,01 % w/v), ale nasz znajomy tubylec twierdzi, że żadne krople nam na to nie pomogą. Choroba sama mija po 2-3 dniach. Faktycznie, Ewa czuje się już całkiem nieźle po trzecim dniu, natomiast ja i Marcin, jako że jest to nasz pierwszy dzień, męczymy się jak cholera.

25.08 Kovalam

Dowiadujemy się dzisiaj, że wyprawa samolotem na Malediwy w tę i z powrotem jest do załatwienia w granicach 100 USD. Do tego dochodzą ceny noclegów.

W Kovalam można śmiało próbować całej gamy owoców morza w cenie ok. 75 Rs za danie. Wsuwałem dziś smażonego rekina za 40 Rs i blue marlina za 75 Rs.

Lekarz w Kovalam przepisał nam dziś inne krople na Chinese Haze - Sofradex firmy Rousell (Framycetin Sulphate BP 5,0 mg/ml, Gramicidin 0,05 mg/ml, Dexamethasone 0,5 mg/ml). Są dużo mocniejsze, niż te poprzednie, szczypią pioruńsko, ale przynoszą natychmiastową ulgę.

26.08 Kovalam

Asia i Patrycja padły dziś w nocy ofiarą chinese haze, co przewidział nasz znajomy Hindus. Teraz już wszyscy mamy czerwone oczy i wyglądamy jak pijane szczury. Robimy sobie zdjęcia dla potrzeb ubezpieczenia.

W Kovalam można dokonać czarnorynkowej wymiany walut po kursie 35,50 (przy kursie bankowym 34,95). Niestety "cinkciarze" przyjmują tylko banknoty studolarowe.

27.08 Kovalam - Madurai

Wydostać się z Thrivandrum nie jest łatwo. Do Madurai kursuje codziennie jeden pociąg o 20.35, ale miejsca zarezerwowane są do 7 września (!). Na pociąg do Madrasu jest lista oczekujących. Autobusy do Madurai są również zarezerwowane. Udaje nam się cudem wsiąść do takiego o 17.30, bo nie ma na niego wcześniejszych rezerwacji. Bilet kosztuje 70 Rs. Na miejscu jesteśmy o 0.20. Naganiacze prowadzą nas do hotelu.

Od 26 do 31 sierpnia w Kerala trwa festiwal Onam. Coś w rodzaju dożynek. W restauracjach serwują wtedy specjalność regionu na liściach banana.

28.08 Madurai

Hotel, w którym nocowaliśmy, nazywa się Dhanamani Hotel. Dwójka kosztuje tu 149,50 Rs, ale od rana jest taki hałas, że spać nie można. W wielu pokojach nie ma pryszniców, a Hindusi strasznie dziwili się, że ich wymagamy.

Do Bangalore odchodzi około 10 autobusów - rano co godzinę, później co dwie. Pierwszy jest o 6.30, ostatni ok. 21.00. Podróż trwa ok. 10 godzin.

Na stacji kolejowej, w Tourist Information Center wszyscy są bardzo uprzejmi. Mimo że rezerwacji dokonuje się przed godziną 11.00, potraktowano nas jako "emergency" i dostaliśmy miejsca w pociągu.

29.08 Bangalore

Bangalore jest mocno przereklamowanym miastem. Faktycznie bardzo "zachodnim" pod względem architektury i mody (nawet dziewczyny chodzą tutaj w jeansowych spódniczkach), ale zatłoczonym i zadymionym. Choć wiele jest hoteli, dziś długo szukaliśmy wolnych pokoi. Dodatkowej atrakcji dostarczał fakt, że w Bangalore w dziwny sposób rozumieją znaczenie słowa "hotel". Oznacza on raczej restaurację i w wielu miejscach nazywanych "hotel" można co najwyżej zjeść thali. Dopiero słowo "lodge" w nazwie daje nieco więcej nadziei.

Gdy już znaleźliśmy wolny pokój, musieliśmy przyjąć go z dobrodziejstwem inwentarza. Śpimy więc w ośmioosobowym dormitory w sześć osób w cenie 110 Rs za osobę.

Świątynia Byka wygląda na wymarłą, a rzeczonego oglądać można jedynie przez oka w drewnianej kracie wrót. Ogród botaniczny, zatłoczony jak całe miasto, również nie jest zachwycającym miejscem. Przyjazd tutaj był chyba wielką pomyłką.

Źródło: TravelBit

TravelBit Tekst pochodzi z książki
wydanej przez Agencję Travelland
prowadzonej przez
Centrum Globtroterów TravelBit

 warto kliknąć

<< wstecz 1 2 3 4 5 6 7 8 9 dalej >>
Przewodniki - Przez Świat II
WARTO ZOBACZYĆ

Tajlandia: Wydarzenia ulicy
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl