14.09 Gantok - granica w Kakarvitta
Jesteśmy tu już tyle dni i jeszcze nie nauczyliśmy się, że nie istnieją tu rozkłady jazdy autobusów. Wszelkie pojazdy komunikacji publicznej, autobusy, taksówki, jeepy czy bryczki ruszają wtedy, gdy są napchane pasażerami do granic możliwości. Tak było zarówno ze startem z Siliguri (1 godzina z hakiem opóźnienia), jak i z granicy do Kathmandu.
W przygranicznych knajpach po stronie nepalskiej (Kakarvitta) można płacić w rupiach indyjskich. Ponieważ na granicy jest tylko jeden bank, w dodatku państwowy, ma najniższy kurs. Jeśli więc nie ma potrzeby, pieniądze można wymienić dopiero w Kathmandu. Kurs banku państwowego wynosi dziś 56,75 do dolara. Czeki podróżne są w tej samej cenie.
15.09 Kathmandu
Podróż autobusem z Kakarvitty do Kathmandu trwała 18 godzin (od 17.30 do 11.30). Było sporo zamieszania z naszymi bagażami. Najpierw kazano nam położyć je na dach. Zanim zdążyliśmy mrugnąć, konduktor zezwolił nam wnieść je do środka. Gdy już je wtaszczyliśmy, tubylcy zmienili zdanie i zaproponowali, żebyśmy jednak wynieśli je na dach. Wyniosłem. W środku nocy, na którymś kolejnym przystanku, gdy panowie załadowywali dach koszami z trzciną cukrową i workami z bliżej nieokreśloną zawartością, przyszedł gość i chciał, żebym plecaki przeniósł z powrotem do środka. Wkurzyliśmy się nieźle, tym bardziej, że w środku nie było gdzie szpilki włożyć. Tak więc ostatecznie nasze plecaki pozostały na górze przywalone brudnymi worami. W nocy lał deszcz.
Naganiacz hotelowy znalazł nas już na przystanku 2 km przed Kathmandu. Ustaliliśmy cenę na 5 USD za pokój dla trzech osób. Oczywiście po doliczeniu "taxu" cena była mniej interesująca. Po południu znaleźliśmy pokój za 220 NRs za trzy osoby. Przenosimy się jutro.
Przy okazji odkryliśmy technikę targowania ceny w hotelach. Należy w tym celu chodzić po hotelach bez plecaka i pytać o cenę. Na cenę usłyszaną od managera w recepcji należy odpowiedzieć, że w hotelu, w którym właśnie się mieszka (sic!), cena jest bardziej interesująca i wynosi (tu należy podać cenę, jaką chce się zapłacić za hotel). W tym momencie przeważnie manager proponuje nocleg u siebie za taką samą cenę, lub cenę niższą od podanej. Zrobią wszystko, by pozyskać klienta.
16.09 Kathmandu
W hotelu Green Peace Guest House dali nam pokój z dwoma łóżkami dla trzech osób za 220 (włączając tax). Mają tu dosyć dobre ceny za usługi pralnicze, pomagają rezerwować bilety i jest całkiem miło.
Dziś w Kathmandu w świątyni Pashupatinath odbywa się kolorowy festiwal, podczas którego kobiety proszą Siwę o zdrowie dla swych mężów.
Na Freak Street przy Durbar Square ciuchy są faktycznie dwa razy tańsze niż na Thamelu.
Ewa dostała dziś gorączki 39 stopni, co w połączeniu z trwającą od trzech dni biegunką bardzo ją przeraziło. Poszła do dobrej kliniki, gdzie zaopiekowano się nią troskliwie, przeprowadzono wszystkie analizy na miejscu i wykryto dezynterię (czerwonkę). Na szczęście nie amebiczną, a bakteryjną. Wszystko jedno, mycie zębów w wodzie z kranu z pewnością jej w tym pomogło. Dostała leki, po których od razu poczuła się lepiej. Musi pozostać przy diecie beztłuszczowej.
Zestaw leków:
- Rhinex (decongestant tablets) made in Nepal: Paracetamol, Phenylephrine Hydrochloride
- Flagyl (metronidazole) made in India
- Festal (digestive enzymes) made in Nepal: Pancreatin 0,192 mg
- Hemicellulose 50 mg
- Extract Fellis Bovis 25 mg
- Ciprodac 500, made in India: Ciprofloxacin Hydrochloride 500 mg.
17.09 Kathmandu
Autobusy do Budhanilkantha (Śpiący Wisznu) odchodzą ze skrzyżowania Lekhnath Marg i Kantipath. Autobus oznaczony jest numerem 5 i kosztuje 4 NRs. Wysiada się na ostatnim przystanku. Taksówka w/g taksometru powinna kosztować nie więcej niż 50 Rs, ale jest pewne, że taksówkarz zażąda kilku stów.
Polacy, których dziś spotkaliśmy, opowiadali nam o swojej złej przygodzie po przylocie do Delhi. Nie wiem, jak to się stało, ale nie mogli znaleźć autobusu z lotniska do miasta. Taksówkarz zaproponował im, że zawiezie ich do centrum za 20 Rs. Wsiedli do samochodu, a po przejechaniu 5 kilometrów kierowca poinformował ich, że on nie jest instytucja charytatywna, że 20 Rs to jest od osoby na kilometr, i że już teraz nabiło im 200 Rs. Wysiedli, ale zapłacili mu ile chciał i zostali w szczerym polu, kilkanaście kilometrów od granic miasta. Na szczęście znaleźli inną taksówkę, która "uczciwie" za 150 Rs dowiozła ich do Delhi. Taksówkarz polecił im hotel, prowadzony przez jego rodzinę, za 8 USD od głowy, mówiąc, że są to normalne ceny tutaj. Uwierzyli.
18.09 Kathmandu
Do Patanu można dojść na piechotę lub dojechać z ulicy Kantipath autobusem nr 26 za 3 NRs. W Patanie można kupić wiele rzeczy, ale raczej nic z ciuchów i "miękkich" pamiątek. Przede wszystkim wyroby z metalu, ale również figurki i maski. Piękne, ale drogie. Sklepy opisywane przez Lonely Planet są droższe niż podobne w Kathmandu.
W stolicy prężnie rozwija się czarny rynek dolarowy. W sklepach z dywanami można wymienić walutę po 60 NRs za duże banknoty (100 USD) i po 59 za małe (np. 10, 20 USD). Wobec kursu państwowego 56,75 jest to dosyć korzystne (325 NRs więcej na 100 USD). Transakcje przeprowadzane są z reguły uczciwie.
Źródło: TravelBit