CA 4; Antigua - Klejnot Gwatemali
|
|
|
|
Fasada katedry św. Józefa |
Orientacja w mieście jest prosta; centralny punkt stanowi północno- wschodni róg rynku (Parque Central), południkowo biegną Avenidy (bulwary?) a równoleżnikowo Calles (czyli ulice). Bulwary na północ od rynku są północnymi (Avenidas Nortes), a po drugiej stronie południowymi (Avenidas Sur). Ulice od wschodu zwą się Calles Oriente a z przeciwnej strony Calles Ponientes. Przy siatce prostopadłych ulic trudno o lepsza nawigacje. Aby jednak życie nie było zbyt łatwe, punkt zerowy numeracji ulic zaczyna się cztery przecznice na północny wschód od rynku! Rynek to oczywiście centrum miasta, od wschodu obrzeza go katedra pod wezwaniem św. Józefa (niegdyś Santiago), od południa pyszni się budynek starej kolonialnej władzy (Palacio de los Capitanes), od północy stoi gmach rady miejskiej (Palacio de Ayunmiento) a od zachodu znajdowały się i znajdują nadal sklepiki, kiedyś głównie piekarnie i rzeźnie. Roberto prowadzi nas najpierw do Ratusza, skąd z arkadów podziwiamy panoramę centrum i gór, słuchamy opowieści o historii i kataklizmach, których Matka Natura miastu nigdy nie szczędziła.
|
Wyniosły stożek o zmierzchu |
Ostatnie potężne trzęsienie ziemi spustoszyło Gwatemale w 1976 roku zabijając w kraju 25 tysięcy ludzi. Ostatni wybuch wyjątkowo aktywnego wulkanu Fuego miał miejsce w 1999 roku, a w czerwcu bieżącego roku z krateru wypływała czerwona lawa, na szczecie nie przynosząc mieszkańcom żadnych szkód. Sama nazwa Gwatemala została nadana przez Meksykanów towarzyszących hiszpańskim konkwistadorom. Meksykanie bardzo często zmieniali nazwy z języka Majów na nazwy azteckie, z języka nahuatl. Tak więc Guatemala oznaczało "miejsce drzew" podobnie jak Chichicastenango określa "miejsce, gdzie rośnie parzący bluszcz chichicaste".
|
Katedra w nocy |
Przechodzimy do miejskiej katedry dowiadując się, że w czasach rozkwitu Antigua Guatemala posiadała 40-50 kościołów, z czego dzisiaj stoi bądź też czynnych jest zaledwie kilka! Fasady dzisiejszych świątyń są białe, ale niegdyś były kolorowe, przeważnie ciemnoczerwone, z elementami zieleni i błękitu. Wsłuchani w słowa Roberta wchodzimy do kościoła, oglądamy niewidoczną z rynku zniszczoną w trzęsieniu jego główną nawę. Sam ołtarz wzbudza duże zainteresowanie, gdyż wykazuje sporo znamion architektury i wierzeń pradawnych Majów. Otóż, przed ołtarzem znajduje się podziemna kapliczka, do której wiodą schody, a dokładniej dziewięć stopni.
|
Indianka sprzedaje tkaniny |
Według Majów właśnie dziewięć stopni prowadzi do podziemnego świata, podobnie jak 13 stopni wiedzie ku niebiosom. Tyleż właśnie - trzynaście poziomów - obserwujemy w czymś, co na kształt piramidy widnieje przed głównym ołtarzem. Mało tego; tuż powyżej są trzy owalne otwory w suficie, które precyzyjnie wyznaczają święte dla Majów daty równonocy wiosennej, jesiennej i górowania słońca w pierwszym dniu lata.
Mało tego, 21 czerwca słońce święcąc w południe przez najwyższy otwór sięga pionowo przez jeszcze inna dziurę w posadzce, aby dokładnie oświetlić figurę ukrzyżowanego Chrystusa w podziemnej krypcie! Zbyt dużo analogii jak na zbieg okoliczności, wygląda na to, że Hiszpanie wybudowali katedrę Santiago w miejscu dawnej majowskiej piramidy!
|
Obrazy w budynku uniwersytetu |
Zmieniamy temat idąc do mauryjskiego w kształtach budynku dawnego uniwersytetu, z pięknym dziedzińcem i bogato zdobionymi salami wykładowymi. Religijne obrazy i rzeźby (przeważa barok) zachwycają bogactwem i wspaniałym kunsztem. Dalszy spacer ma charakter wybitnie relaksujący, chodzimy brukowanymi uliczkami miasta zaglądając do domów- pałaców hiszpańskiej arystokracji. Już z zewnątrz można domyślać się przepychu wystroju środka, jednak wizyta w tego typu rezydencjach utrwala najśmielsze oczekiwania przenosząc nas w nieistniejący już świat. Krużganki, arkady, fontanny, ogrody z bugenwillami, hortensjami, poranną glorią, jaśminami i azaliami odurzają barwami i zapachami.
|
Recepcja hotelu Santo Domingo przypomina muzeum |
Przerwę na lekki posiłek Roberto wyznacza w najbardziej odpowiednim ku temu miejscu - jedynym w mieście pięciogwiazdkowym hotelu - Santo Domingo.
Ów niegdysiejszy klasztor Dominikanów został przez rodzinę Castaneda przekształcony nie tylko na super hotel, ale i miejsce na konferencje, zabawy, z uwypukleniem przeszłości klasztoru wyrażającą się odsłoniętymi podczas najnowszych badań archeologicznych bogatymi podziemiami i wspaniałym, należącym do prywatnej osoby ciekawym muzeum.
|
Tutaj - po blisko 5 godzinach spacerów- żegnamy się w końcu z przewodnikiem. Idę na obiad do argentyńskiej restauracji Ni Ha Ni Hu przy 3 Calle, aby zaraz potem spotkać się z kolejnym moim cicerone - Johnem Clarkiem. John jest Amerykaninem z Teksasu od 13 lat mieszkającym na stałe w Antigua Guatemala. Ma żonę Jessicę i dwuletniego synka, w USA bywa raz na parę lat. Swoim Mitsubishi wiezie mnie do wioski Santa Maria de Jesus, skąd rozpościera się panorama całego miasta, jego okolic i wulkanów, niestety w tej chwili akurat okrytych chmurami.
|
Barwne chmury nad stożkiem Wulkanu Wody |
Gdy patrzę na strome zbocza Wulkanu Ognia nachodzi mnie ochota na wspinaczkę. Jadę wiec z Johnem do centrum Antigua, do firmy Eco-Tour Chejo, gdzie Sergio Garcia uchodzi za największego speca od zdobywania okolicznych stożków. Godzinna rozmowa o planach zdobycia wulkanów w przyszłości mija jak krótka chwila. Naładowany planami wychodzę z biura o zmierzchu, aby jeszcze zdążyć uchwycić magiczną chwilę, kiedy promienie zachodzącego słońca oświetliły czapę chmur wokół Volcan Agua i na moment odsłoniły sam szczyt Wulkanu Ognia. To chyba dobra wróżba na przyszłość!
Chodzę wiec pośród rozświetlonej światłami Starówki wizualizując zdobywanie wulkanicznych wierzchołków, z rzucającymi na kolana widokami, jakie dane są tylko najwytrwalszym alpinistom.
Źródło: Exotica Travel
Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel
warto kliknąć
|