Andrzej Kulka » Centralna Ameryka 2003 » CA 6; Atitlan - Perła Wyżyny Gwatemalskiej
CA 6; Atitlan - Perła Wyżyny Gwatemalskiej



Widok na Panajachel
Panajachel, 1.12. Z fantastycznego hotelu Dos Mundos w liczącym 11 tys. mieszkańców Panajachel można dojść do przystani w niecałe 10 minut.

Siódma minęła, ósma przemija, jak w dawno czytanej książce. Na łodzi Petra jest 10 osób plus kapitan Santiago Saquic Cruz, przed nami 5-godzinny rejs po jeziorze Atitlan z kilkoma postojami w co ciekawszych miejscach.


Zobacz  powiększenie!
Jez. Atitlan wygląda jak płaszczka
Płyniemy na południe wzdłuż wschodniego brzegu, cumując po 10 minutach na przystani wioski Santa Catarina Palopo. Leżąca tuż nad wodą, na poziomie 1580 m n.p.m. osada jest czysta, zadbana, liczy blisko 2 tys. mieszkańców głównie Majów z plemienia Kachiquel. W centrum stoi śliczny kościół pod wezwaniem - oczywiście - Świętej Katarzyny, ze skromnym wnętrzem, prawdziwą ozdoba są jednak kolorowo odziane Indianki, o twarzach jak z dobrej bajki.

Zobacz  powiększenie!
Orzeźwiająca kąpiel w zatoce z gorącymi źródłami
Po kilku dalszych minutach jazdy chybocącą się łódką docieramy do niewielkiej zatoczki o stromych skalistych brzegach, gdzie z dna jeziora buchają gorące, mineralne źródła. Wyskakujemy za burtę rozkoszując się wodą i wspaniałą pogodą.

Punktualnie o 10, już po orzeźwiającej kąpieli lądujemy w kolejnej, tym razem dużo większej osadzie Majów Kachiquel- San Antonio.

Kachiquel- San Antonio

Zobacz  powiększenie!
Panorama San Antonio
Miasteczko liczy 9 tys. mieszkańców, z czego 92% to Majowie. Najpierw odwiedzamy sklepik (cooperativo) z wyrobami lokalnego rzemiosła artystycznego (tkaniny i ceramika), potem wspinamy się do kościoła św. Antoniego, aby przystanąć w zdumieniu na dźwięk śpiewanej przez Indian po hiszpańsku kolędy Cicha Noc! A wokoło w lekkiej bryzie kołyszą się bananowce w temperaturze przekraczającej 30 stopni Celsjusza!

Zobacz  powiększenie!
Dziewczyna Maja Kachiquel
Około jedenastej kapitan obiera kurs na zachód, w poprzek jeziora do miasta Santiago de Atitlan. Płyniemy przez liczące około 130 km kw, jezioro Atitlan, z taflą leżącą półtora kilometra powyżej poziomu morza, z głębokością do 320 metrów. Jezioro posiada blisko 19 km długości, z lotu ptaka wyglądając jak gigantyczna płaszczka o rozpostartych skrzydłach/płetwach.

Zobacz  powiększenie!
Wulkany Atitlan i Toliman widoczne z przystani San Antonio
Akwen jest prawdopodobnie zalana wodą kalderą ogromnego wulkanu. Jakby na potwierdzenie tych zdań brzegi jeziora ozdabiają idealne stoki uśpionych wulkanów, po lewej; Volcan Atitlan (3525 m n.p.m.), tuż obok Volcan Toliman (3153 m n.p.m.) a na wprost, na zachodnim już brzegu, pokryty zieloną gęstwiną Volcan San Pedro (3024 m n.p.m.).

Zobacz  powiększenie!
Przed domem Maximona
Około południa dobijamy do przystani Santiago de Atitlan słynnego z rezydencji potężnego szamana Maximona.

Miasteczko jest spore, liczy ponad 32 tys. ludzi, z czego 98% to Majowie z plemienia Tzutuhil. Wybierany co roku w innej rezydencji szaman w osobie kilku wybrańców (cofradia) bierze na siebie grzechy mieszkańców, a jednym z jego obowiązków jest codzienne upijanie się do granic możliwości wódką z trzciny cukrowej.

Zobacz  powiększenie!
Wulkan św. Piotra
Z przystani do szamana prowadzi nas sześćdziesięcioletni staruszek Salvadoro, o chodzie godnym olimpijskiego mistrza.

Po szybkiej wspinaczce szarymi uliczkami miasteczka dochodzimy do domu szamana, wstęp 2 quetzale, a za każde zdjęcie trzeba zapłacić dodatkowe 10. Wnętrze jest jednak tak fascynujące, tak ciekawe, że warto wysupłać parę groszy, aby na spokojnie obejrzeć, jak wioskowe kobiety czekają w kolejce do dostojnika, chcąc usłyszeć wróżby i otrzymać cenne rady.

Zobacz  powiększenie!
Dziewczyna z Santa Catarina Palopo
Czas mija nieubłaganie. W odległym o godzinę powrotnej jazdy Panajachel musze oddać pokoje. Wracam więc na przystań, a ponieważ do odjazdu autobusu w stronę Antigua czekają mnie kolejne dwie godziny, przeznaczam ten czas na spacer główną uliczką Pana - Santander. Ten deptak posiada unikalną, tak rzadko już spotykaną w świecie luzacką atmosferę, typową dla Katmandu czy Marrakeszu, na straganach przemieszanych z knajpkami dominują gustowne ciuchy robione pod turystów, z głośników sączy się nastrojowa muzyka, a do swoich wnętrz zapachem capuccino zapraszają internetowe kafejki.

Zobacz  powiększenie!
Wulkan San Pedro
O piątej po południu siedzę na rozgrzanym kamieniu na brzegu jeziora Atitlan podziwiając zmieniające się jak w kalejdoskopie barwy zachodu słońca osiągające kulminacje purpury i fioletów tuż przed osiemnastą.

Szybko zapada zmrok, znowu przenoszę się na uliczkę, aby dzisiejsze obrazy i wspomnienia przenieść na drukowany, cyfrowy tekst.

Źródło: Exotica Travel

Exotica Travel Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel

 warto kliknąć

1
Centralna Ameryka 2003
WARTO ZOBACZYĆ

Meksyk: Mexico City
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl