ZIM 5; Wielkie Zimbabwe - Wielki Szok
|
|
|
|
Wnętrze Wielkiego Ogrodzenia z Wieżą |
Tego rodzaju fakty i domysły kotłują mi się w głowie, kiedy wchodzę w ruiny. Grupa idzie w rozsypkę, każdy pędzi w swoim, z góry upatrzonym kierunku... Część rusza na wzgórze skąd rozpościera się panorama okolicy, ja pospieszam prosto do Wielkiego Ogrodzenia. Wchodzę przez bramę w północnej części wysokiego na dziesięć metrów solidnego muru z granitowej cegły, układanej bez zaprawy, na której czas nie pozostawił żadnego śladu zniszczenia. Powierzchnia granitu jest bardzo odporna na wietrzenie, długo, bardzo długo potrafi wyglądać jak nowa. Ta ściana mogła powstać równie dobrze tysiąc jak i pięć tysięcy lat temu!
|
Tajemnicza wieża |
Wewnątrz Ogrodzenia widać fundamenty mniejszych struktur, zapewne mieszkania władcy czy kapłanów, a we wschodniej części stoi kamienna wieża o niewyjaśnionym przeznaczeniu. Prawdopodobnie na jej szczyt prowadziły kiedyś drewniane drabiny lub schody i służyła wypatrywaniu przybyszów. Mogła być również postumentem dla posagu, może tronu?
|
Widok z Wielkiego Ogrodzenia na fortalicje |
Północna ściana posiada w górnej części zadziwiający ornament, doskonale widoczny z zewnątrz. Już na pierwszy rzut oka całość sprawia wrażenie ruin miasta bogatego, z mieszkańcami dobrze znającymi rzemiosło, o doskonałym zmyśle budownictwa obronnego.
To początkowe odczucie staje się jeszcze silniejsze, kiedy podążam na sąsiednie wzgórze schodami misternie wykutymi lub ułożonymi w skalnych szczelinach. Miejsce jest przepiękne, niewiele ustępujące atrakcjom tego typu, co ruiny Machu Picchu.
|
Skały tegu typu musiały wzbudzać lęk i podziw |
Na samym szczycie wzgórza przekształconego w fortece są rewelacyjne formy erozyjne w granicie, których wygląd na pewno wpłynął na decyzje o wyborze tego właśnie miejsca na przyszłe miasto. Niektóre naturalne, skalne "rzeźby" przypominają baśniowe postaci, wielkie sowy, kolosalne głowy, jakieś dłonie wzniesione ku niebu... Pole do puszczenia wodzy ludzkiej fantazji jest tutaj ogromne. Nigdzie wokoło ani wczoraj (ani jutro) nie widzieliśmy cudów przyrody tak bardzo pobudzających wyobraźnię człowieka. Co dopiero mogli odczuwać ludzie, jacy przybyli tutaj tysiące lat temu? Podziw, zabobonny strach?
|
Forteca doskonale wkomponowana w skały |
Panorama ze szczytu jest ujmująca, powala na kolana. Dysząc po biegu do góry w rosnącym upale robię gorączkowo zdjęcia, czekając aż ruiny Wielkiego Ogrodzenia ukażą się spod cienia przepływających na niebie obłoków. Strzelam setki fotografii, zdając sobie sprawę, że znajduję się w miejscu tak rzadko odwiedzanym i mało rozreklamowanym, że napięta sytuacja polityczna w kraju może w każdej chwili zamknąć i tak już trudny dostęp do środkowego Zimbabwe. I ten widok... jakiego nie spodziewałem się w najśmielszych oczekiwaniach; ruin starożytnego miasta, tak wspaniałego, że godnego niekłamanego podziwu najbardziej wymagających podróżników!
|
Sokół jako symbol Zimbabwe |
Staranna, wręcz zegarmistrzowska robota kamieniarska po prostu zachwyca. Zdumiewa wybór lokalizacji pod budowę miasta, tak pod względem klimatycznym jak i pod kątem uroku skalnych formacji i ich naturalnych cech obronnych.
Schodząc ze szczytu ufortyfikowanej góry staram się zrozumieć sposób myślenia ludzi, którzy zdecydowali o wzniesieniu Wielkiego Zimbabwe w tym właśnie miejscu. Miałem okazję przejechać spory fragment Rodezji, kawał Mozambiku, prawie całą Republikę Południowej Afryki i przyznam, że trudno o bardziej tajemnicze miejsce.
Po paru godzinach wędrówki po ruinach opuszczamy Wielkie Zimbabwe mając ciągle więcej pytań niż odpowiedzi. Resztę tak ciekawie rozpoczętego dnia spędzimy w autobusiku jadąc na zachód kraju, w stronę jednego z jego cudów natury - parku narodowego Matopos.
Źródło: Exotica Travel
Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel
warto kliknąć
|