Andrzej Kulka » Zimbabwe » ZIM 8; Sp³yw po rzece Zambezi
ZIM 8; Sp³yw po rzece Zambezi



Zygzakowaty pocz±tek sp³ywu
Niedziela, 18 wrze¶nia

¦niadanie spo¿ywam w hotelu, jak wczoraj. Patrzê na u¶miechniêtych kelnerów, zreszt± - jak zauwa¿y³em - mieszkañcy ca³ego kraju s± generalnie u¶miechniêci i ¿yczliwi. A przecie¿ tak naprawdê powodów do rado¶ci prawie nie maj±! Przed recepcjê podje¿d¿a mikrobus firmy Safari Par Excellence i wiezie nas wszystkich nieca³e pó³ godziny w okolicê wczoraj wielokrotnie przekraczanego mostu. Na krawêdzi przepastnego kanionu rzeki Zambezi nak³adamy kamizelki ratunkowe, he³my, dostajemy wios³a i schodzimy pionowo w dó³ po stromych metalowych schodach wbitych do ¶cian kanionu.


Zobacz  powiêkszenie!
Pierwsze bystrza widziane z mostu
Kiedy osi±gamy poziom wody, skrêcamy w lewo i idziemy ¶cie¿k± po¶ród ogromnych g³azów zupe³nie zauroczeni niesamowit± sceneri± woko³o. Z mostu skacz± w³a¶nie fascynaci bungee, a nieco dalej widaæ fragment Wodospadu Wiktorii. Zanim wejdziemy na pontony robimy jeszcze ostatnie, pami±tkowe zdjêcia, gdy¿ wiemy, ¿e zabieraj±c aparaty na pewno je zamoczymy.

Zobacz  powiêkszenie!
Zej¶cie do wody
Ogl±damy popisy kajakarzy - ratowników; s± ¶wietni, natychmiast wzbudzaj± zaufanie, a to jest wa¿ne. Z obu stron - Zambii i Zimbabwe - p³ynie dzisiaj oko³o 10 pontonów. Czê¶æ uczestników (nazywam ich dla w³asnego u¿ytku - co zapewne ochoczo podkupi± polskie biura - podgrupami Rambo) wybiera wersje trudniejsza, z wios³owaniem, gdzie wpadniecie do wody, prêdzej czy pó¼niej, jest pewnikiem. Niektórzy, s³absi zawodnicy (tzw. podgrupy Myszki Miki) wybrali wersjê bez wiose³, gdzie walczy siê o horyzontaln± pozycjê pó³le¿±c na dnie pontonu, trzymaj±c kurczowo, za co siê tylko da. Wiêkszo¶æ chêtnych zdecydowa³a siê dzisiaj na sp³yw pó³dniowy, ale my, jakim¶ zgodnym chórem, preferujemy opcjê ca³odniow± z przerw± na lunch po 10 katarakcie. Ta zgodno¶æ nieco zaniknê³a, kiedy nasza grupa rozdzieli³a siê na Rambo i Myszkê Miki. Bêdzie co porównywaæ.

Zobacz  powiêkszenie!
W tej scenerii rozpoczynamy sp³yw
Punktualnie o 10:25 zaczynamy sp³yw. W ca³odniowej wersji imprezy zaliczymy a¿ osiemna¶cie bystrzy, osiemna¶cie okazji, aby wpa¶æ do wody. Ca³a trasa sp³ywu liczy 25 km, miêdzy odcinkami trójkowymi trafiaj± siê czwórki, jest kilka pi±tek, a nawet szóstka! Pomimo, ¿e stan wody jest niski wiemy, ¿e p³yniêcie nie jest ³atwe, dostarcza potê¿nej dawki adrenaliny, a widok wyleguj±cych siê na brzegu krokodyli nawet ³ysemu stawia w³osy na g³owie!

Zobacz  powiêkszenie!
Zaczynamy
Od wyj¶cia z Wodospadu Wiktorii pod samym mostem rzeka Zambezi tworzy kilka ostrych zygzaków, zwanych Second, Third i Fourth Gorge (Druga, Trzecia i Czwarta Gardziel), co by³o doskonale widoczne wczoraj z helikoptera. Wp³ywamy na pierwsze, ³agodne bystrze, klasy III. Ochlapani wod± prze¿ywamy pierwszy dreszcz, czujemy ch³ód. A mo¿e tylko tak siê wydaje przez kontrast z gor±cym powietrzem. Czwarte bystrze - Morning Glory - dostarcza du¿ych emocji. Kilka pontonów z przodu na naszych oczach wywraca siê do góry dnem. Trzeba by³o widzieæ oczy tych, co wpadli do wody, ga³ki jak na szypu³kach! Ju¿ same nazwy bystrzy pobudzaj± wyobra¼niê: Stairway to Heaven (super!), Devils Toilet, Gullivers Travel, Muncher, Commercial Suicide i Jaws of Deaths. Zw³aszcza, gdy kto¶ zna angielski i rozumie znaczenie tych zdañ! Niektóre z bystrzy raczy³y nas uskokami, inne okazywa³y siê gwa³townymi spadkami z du¿ymi falami.

Zobacz  powiêkszenie!
Nasz przewodnik
Przez pierwsz± dziesi±tkê przeszli¶my bez strat, ale momenty by³y. Zw³aszcza, kiedy ponton stawa³ dêba w nurcie i chyba tylko cud przywraca³ nas do normalnej pozycji. Rzeka ca³y czas zmienia³a swój charakter: szalone bystrza i du¿e spadki na parometrowych uskokach by³y w miarê równomiernie rozdzielane d³ugimi, spokojnymi wyp³aszczeniami. Przed potê¿n± kot³owanin± wody zachêcaj±co nazwan± "komercyjnym samobójstwem" dobili¶my do brzegu, a widz±c nasze zdziwione (czy to ju¿ koniec?) miny, w³adcy pontonów i jednocze¶nie naszych trwo¿liwych ¿ywotów oznajmili, ¿e teraz pójdziemy po kamieniach, bo kocio³ przed nami to szóstka nadaj±ca siê tylko dla kamikadze. Maszerujemy wiêc prawym brzegiem oko³o 200 metrów, podczas gdy przewodnicy rzucaj± pontony na pastwê w¶ciekle spienionych fal. Trójka zawodowców (dwóch czarnoskórych - w tym nasz Happiness i Joe Rastafarian - oraz Belg Davvy) wskoczy³a jednak w dzikie fale i... wysz³a ca³o z opresji. Dostali zas³u¿one, g³o¶ne brawa, na stoj±co!

¬ród³o: Exotica Travel

Exotica Travel Materia³y dostarczy³o
biuro Exotica Travel

 warto klikn±æ

1 2 dalej >>
Zimbabwe
WARTO ZOBACZYÆ

RPA: Durban
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ¦wiatPodró¿y.pl