Andrzej Kulka » Parki narodowe » Kraina pionierów (PN USA)
Kraina pionierów (PN USA)

Krystyna, Dariusz i Pławia Zemła


Podróż po Stanach Zjednoczonych odbywaliśmy w okresie od 19.05.1999 do 11.06.1999 w trzy osoby: małżeństwo i dwudziestomiesięczne dziecko. Naszym celem było odwiedzenie kilkunastu parków narodowych zachodnich stanów USA.

Była to nasza pierwsza wizyta w Ameryce. W obie strony lecieliśmy samolotem LOT-u. Wybraliśmy bezpośredni przelot na trasie Warszawa-Chicago oraz polskiego przewoźnika (z którym już nie raz, zadowoleni, lataliśmy). Ważnym argumentem była również promocja z okazji 70-lecia LOT-u, uprawniająca do 30% zniżki od dowolnej taryfy zakupywanego biletu. Bilet trzeba było jednak wykupić do 15.02.1999. Za przelot całej rodziny zapłaciliśmy 4.310,00 zł (przy kursie 3,75 zł za dolara).

Termin był tak dobrany, aby zwiedzać USA przed ich wakacjami (rozpoczynającymi się na początku czerwca) oraz zanim córka ukończy 2 lata, ze względu na 90% zniżkę na przelot. Na miejscu poruszaliśmy się samochodem wypożyczonym w Denver, do którego z Chicago dojechaliśmy autobusem "Greyhound". Przejechaliśmy 4583 mile (co daje 7375 km), odwiedzając 9 stanów. (Licząc z przejazdem autobusem - ok. 6500 mil i 11 stanów).

Informacje praktyczne z pierwszej ręki:


Poruszanie się samochodem

W zachodnich stanach jazda samochodem nie sprawia zbytnich trudności. Drogi są dobre, ruch umiarkowany. Ilość aut i turystów zwiększa się w weekendy, w miejscach szczególnie atrakcyjnych. Poza parkami narodowymi drogi są proste, niekiedy na kilkadziesiąt mil. Dla Amerykanów samochód jest czymś tak powszechnym, że większość z nich jeździ bezpiecznie (co wcale nie znaczy bardzo wolno). W ciągu całej podróży nie widzieliśmy ani jednego wypadku.

Wszystkie odległości podawane są w milach (1 mila = ok.1,6 km). Limity prędkości jazdy, podawane w milach na godzinę, wynoszą najczęściej: na autostradach - 75, głównych drogach międzystanowych - 65, pozostałych drogach - 55. W obszarze zabudowanym istnieją ograniczenia indywidualne od 40 do 15. Samochody mają główny szybkościomierz w milach na godzinę, ale przeważnie mają one też mniejszą podziałkę w kilometrach na godzinę.

Kontrole prędkości zdarzają się raczej rzadko (widzieliśmy tylko dwa radary), ale często pojawiały się znaki informujące o pomiarze szybkości z powietrza. Amerykanie instruowali nas, że przekroczenie prędkości o 10-15 mil nie jest żadnym wykroczeniem, natomiast gdy ograniczenie prędkości znajduje się w pobliżu oznaczonej szkoły, to należy bezwzględnie dostosować się do przepisów, tym bardziej gdy znak jest dodatkowo zaopatrzony w pulsującą lampkę.

Znaki w większości różnią się od naszych. Przeważają znaki pisane, a nie obrazkowe, np. "Do not turn left" (Nie skręcaj w lewo), "Do not pass" (Nie wyprzedzaj). Początkowo sprawia to dosyć dużą trudność. Trzeba najpierw w gąszczu reklam wyłapać znak, przeczytać go i zrozumieć, ale po pewnym czasie robi się to już mechanicznie. Specyficzny jest też znak "stop" na skrzyżowaniu równorzędnym. W USA nie obowiązuje na nich zasada prawej ręki. Pierwszeństwo ma ten pojazd, który jako pierwszy dojechał do skrzyżowania. Początkowo miałem obiekcje co do respektowania tej zasady w praktyce przez innych użytkowników dróg, ale amerykańscy kierowcy są naprawdę bardzo zdyscyplinowani.

Wypożyczenie samochodu nie stanowi problemu. Trzeba mieć tylko ukończone 21 lat i kartę kredytową. Wynajem załatwialiśmy w Polsce, w firmie AVIS, z odbiorem samochodu w Denver. Udało nam się znaleźć ofertę Chevrolet Cavalier (odpowiednik naszej Astry II) za 655,77 USD (na 3 tygodnie z pełnymi ubezpieczeniami odpowiadającymi naszym OC i AC).

Większość pojazdów w USA jest wyposażona w automatyczną skrzynię biegów. Początkowo ciężko się było przestawić (pierwszy raz miałem z tym do czynienia), ale już po kilku dniach nie wyobrażałem sobie, że można jeździć inaczej (prawdziwym problemem było ponownie przyzwyczaić się do sprzęgła po powrocie do Polski). Jest to szczególnie nieocenione przy jeździe w korku po mieście. Wynajmując samochód z automatem, bałem się, że po zapaleniu auta będzie on już jechał, i że na przykład uderzę w sąsiedni samochód na parkingu. Nie ma obawy. Cały mechanizm jest tak skonstruowany, że bieg "jazda" można wrzucić tylko przy naciśniętym pedale hamulca, który powoli zwalniany wprawia samochód w ruch. Automatyczna skrzynia biegów posiada również dwa lub trzy niskie biegi ręczne, służące do redukcji prędkości przy mocnych zjazdach lub szybszego wyprzedzenia pod górę. Jadąc na "automacie" należy uważać przy szybszym wyprzedzaniu. Może się zdarzyć, że w czasie tego manewru, po dociśnięciu pedału gazu, automatycznie nastąpi zmiana biegu, co w efekcie powoduje zwolnienie samochodu.

Źródło: TravelBit

TravelBit Tekst pochodzi z książki
wydanej przez Agencję Travelland
prowadzonej przez
Centrum Globtroterów TravelBit

 warto kliknąć

1 2 3 4 5 6 7 8 9 dalej >>
Parki narodowe
WARTO ZOBACZYĆ

Alaska: gdzie grizzly mówi dobranoc
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl