|
Popiersie E Malinowskiego w budynku dworca kolejowego w centrum Limy |
Tłum wyraźnie rzednieje, idziemy więc pod budynek dworca kolejowego, gdzie znajduje się początek słynnej, najwyżej biegnącej kolei na świecie, zbudowanej przez polskiego inżyniera Ernesta Malinowskiego. Mamy szczęście, (kolejna niespodzianka) miejsce niedostępne jeszcze wiosną tego roku zostało niedawno otwarte jako kawiarnia, można więc podejść do popiersia znakomitego inżyniera, żeby zrobić zdjęcia i oczywiście wpisać się do pamiątkowej księgi.
|
Klasztor św. Franciszka |
Ruszamy piechotą pod pobliski klasztor św. Franciszka: wspaniały architektoniczny obiekt, który cudem uniknął większych zniszczeń podczas wzmiankowanych już wyżej wielokrotnych trzęsień ziemi jakie nawiedzały stolicę Peru. Na dziedzińcu widać setki księży, poza masywnymi żelaznymi balustradami tłum ludzi czeka na zbliżającą się z wolna procesję z obrazem Chrystusa del Milagro. Do kościoła nas co prawda nie wpuszczą, ale ponieważ stoimy dokładnie w miejscu, gdzie za kilkanaście minut powinna przejść procesja dosłownie kilka metrów od nas - i to w dodatku z fotogenicznym frontonem klasztoru w tle - decydujemy się poczekać. Wartało!
|
Biblioteka w klasztorze |
Obraz wywołał nieopisany entuzjazm u zebranych wiernych, bicie dzwonów, zapach kadzideł i śpiewy stworzyły podniosły, niezapomniany nastrój. Ponieważ nie mamy najmniejszych szans na przebicie się przez tłum i wejście do kościoła, decydujemy się na wizytę w pobliskiej poczcie, by pożytecznie spędzić czas i zakupić znaczki na widokówki (do Polski za 4.80, do USA za 4 sole).
Kiedy wychodzimy z budynku okazuje się, że święty obraz powędrował dalej, a dziedziniec klasztoru św. Franciszka zieje pustkami!
|
Czaszki w katakumbach |
Wchodzimy więc do środka aby obejrzeć wspaniałą bibliotekę, chór, bogato zdobione sale wokół dziedzińca, kilka kaplic i sławetne katakumby. Katakumby usłane są regularnie poukładanymi, ludzkimi kośćmi, leży tutaj około 7 tysięcy szkieletów ofiar przeróżnych epidemii.
|
Sugestywna rzeźba w Parku Miłości |
Po tak mocnej dawce dzisiejszych wrażeń i krótkiej nocy jedziemy z powrotem do "naszej" dzielnicy Miraflores, do restauracji Segundo Muelles (Drugie Nabrzeże) specjalizującej się w daniach z fruti di mare. Za oknami pyszni się wspaniałymi barwami zachód słońca nad Oceanem Spokojnym: mieniące się kolory, powietrzne akrobacje na lotniach i... Park Miłości powoli zapełniający się zakochanymi parami. W pamięci jak żywe stają wspomnienia lektur iberoamerykańskiej prozy wchłanianej w licealnych latach, a w szczególności rozgrywających się właśnie tutaj błyskotliwych nowel Gabriela Garcia Marqueza.
|
Zmierzch w Miraflores |
Na w pełni zasłużoną kolację zamawiamy ceviche, czyli lokalny przysmak na który składają się półsurowe ryby, ośmiornice, krewetki i małże marynowane krótko w cytrynowym sosie. Są świetne, porcja kosztuje18-22 soli. Potem tylko krótki spacer przez Park do hotelu i nareszcie normalna, spokojna noc.
Źródło: Exotica Travel
Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel
warto kliknąć
|