Erefud
Jeśli chcecie pojechać do Erg Chebbi, to zostańcie lepiej w Erfud i wynajmijcie Land Rovera, których jest tu mnóstwo. Cenę wszędzie taka sama - 500 DH. Noc spędziliśmy na dachu malutkiego hoteliku za 5 DH od osoby, naprzeciwko postoju landroverów przy Av. Moulay Jsmail, nieco przed hotelem Taifilalet. W Erfud można kupić wiele skamieniałości po dość umiarkowanych cenach oraz nieprawdopodobnie piękne i wielkie róże pustyni (nigdzie indziej nie spotkaliśmy takich). Nie są one niestety wystawione na sprzedaż w sklepikach, lecz skrzętnie pochowane w kartonach, więc należy włożyć trochę trudu w zjednaniu sobie sympatii miejscowych. Land Rover zabrał nas o 330 - kierowca mówił tylko po arabsku. Dojechaliśmy się do Merzougi i wyszliśmy na erg na wschód słońca. Erg jest mniejszy niż ten za Mhamid, ale wydmy są większe (szczególnie jedna przypomina górski szczyt) i jest też znacznie tłoczniej. Potem przejeżdżaliśmy przez miejsce, gdzie wydobywa się skamieniałości (jak się ma porządny młotek, to nawet można znaleźć coś dla siebie). Obok jest kram, ale ceny są nie do przyjęcia. Minęliśmy jeszcze jezioro Dayet Srji i ok. 1100 wróciliśmy do Erfud. Teoretycznie da się dojechać do Merzougi własnym samochodem, ale niezbędny jest przewodnik, gdyż łatwo można się zgubić w labiryncie dróg. Z Erfud ruszyliśmy na północ doliną Ziz przez Midelt (kemping w centrum) do Azrou. Przed Azrou, przejeżdżając przez lasy cedrowe, spotykamy drogowskaz do Cedre Gourand (na prawo).
Meknes
W mieście znajduje się dobry kemping Agdal, jeden z lepszych w Maroku, ale dość drogi - 17 DH od osoby i 15 DH za namiot (obsługa jest dość elastyczna, więc można nieco zaniżyć koszty). Jest on dobrze położony, chociaż do samego centrum jest ok. 20 minut marszu. Na miejscu jest sklep - drogo. Jest również w Meknes schronisko młodzieżowe - 25 DH za osobę, wstęp z legitymacją PTSM i nie ma mowy o targowaniu się. Pokoje wyglądają dość schludnie, a całość wygląda czysto i zadbanie. Jest jednak dalej do centrum. W Meknes można zwiedzić wszystkie najważniejsze obiekty w ok. 3 dni. Są to:
- plac El Hedim i Bab El-Mansour - na pewno traficie tam wiele razy. Specjalnością Meknes są pyszne ciastka sprzedawane na placu i w okolicach po 1 DH;
- Mauzoleum Moulai Ismaila - można wejść do środka, ale trzeba zdjąć buty; do zasadniczej części nie-muzułmanie nie są wpuszczani;
- Heri Es-Souani - zaraz po wejściu z kempingu po lewej stronie; całość robi duże wrażenie;
- Medresa Bou Inania - warto wejść na dach i stamtąd podziwiać Wielki Meczet i panoramę miasta;
- Koubbat As-Sufara - szczególnie polecam w czasie upału;
- Dar Jamai przy placu El Hedim - niestety było zamknięte;
-można również przespacerować się za Bab Berdaine (po drodze tanie daktyle) na cmentarz muzułmański i Koubba Sidiego Ben Alss.
Będąc w Meknes być może traficie na festyn i pokazy tradycyjnej fantazji, które odbywają się na terenie leżącym pod pn-zach. murami Ville Imperiale (od El Hedim w prawo i w dół). Pokazy te często odbywają się w Meknes lub okolicach - najlepiej po prostu wypytać miejscowych.
Fez
Atmosfera tego miasta bardzo mi się podobała i z wielkim żalem musiałem je opuścić. Spędziliśmy tu prawie 4 dni. W Ville Nouvelle jest schronisko młodzieżowe (nocleg - 25 DH). Zauważyliśmy brak turystów, ale też i zainteresowania nimi. Pan z obsługi był bardzo niemiły i za to, że go obudziliśmy z południowej drzemki, po prostu nas wyrzucił i obrzucił wyzwiskami - nie polecam tego miejsca. Kemping Diamant Vert położony jest około 8 kilometrów od miasta, w drodze do Ifrane (20 DH osoba, 20 DH namiot, 20 DH samochód). Jest czysto, a obok kempingu znajduje się dyskoteka na wolnym powietrzu, estrada, basen i kawiarnia (wszędzie wstęp wolny). Przed bramą kempingu zatrzymuje się autobus nr 17 - kursy (1,1 DH) mniej więcej co pół godziny, ale tylko w ciągu dnia. Przystanek w Ville Nouvelle na przecznicy łączącej Av. Hassan II z Boulevard Tariq Ibn Ziad.
Do Nowego Fezu wchodzi się bulwarem Moulay Youssef i dochodzi się do Pałacu Królewskiego. Po prawej stronie interesujący cmentarz żydowski, do którego warto zajrzeć (wolne datki). Dochodząc do bramy Bab Sem Marine, w okolicznych kramikach można najeść się fig i daktyli, próbując w każdym po jednym. Należy jednak zachować umiar, bo można być niemile potraktowanym. Potem przez bramę Bab Dekakene do Bab Bou Jeloud i jesteśmy w Starym Fezie. Jeszcze przed bramą, skręcając w prawo i schodząc w dół, można dojść do Muzeum Dar Batha (wspaniałe zabytki sztuki marokańskiej). Po wejściu do Starego Fezu, przy głównym deptaku mediny po prawej stronie znajduje się medresa Bu Inanija (mimo, że jest remont, to strażnik wpuszcza na górę). Zwiedzenie tej, jak i następnej medresy El-Attarine, jest oczywiście sprawą honorową. Chcąc obejrzeć meczet El-Karawijjin i uniwersytet, jedyną metodą jest wejście na dach sklepu z dywanami i restauracji Palais De Fes. Można również, przechodząc obok meczetu, zajrzeć przez drzwi na dziedziniec, gdzie wierni dokonują ablucji przy fontannie. Trafić należy także na Place An Nerjjarine (fontanna) - na placyku sklep fotograficzny, gdzie można wytargować dobrą cenę za filmy i przeźrocza. Nie można być w Fezie i nie widzieć garbarni skór. Od medresy As-Seffarine w górę wąską uliczką, a potem w lewo, wchodzi się na widokowe platformy, będące jednocześnie sklepami. Osobom o małej odporności zmysłowej odradzam głębokie wciąganie powietrza tudzież wychylanie się za barierkę - smród urywa głowę. Potem można pokręcić się między straganami nad potokiem aż do placu Er-Rsif (na placu Wafabank - wspaniała klimatyzacja). Chodząc po głównych uliczkach mediny nie można się zgubić, ale zapuszczenie się w głąb zaułków może skończyć się długim poszukiwaniem drogi powrotnej. Po Fezie można chodzić w nieskończoność. Jeśli chcecie kupić pamiątkę ze skóry, to nie ma lepszego miejsca - wybór jest ogromny i jest tu wyjątkowo tanio.
Źródło: TravelBit