Andrzej Kulka » Przewodniki - Przez Świat III » Turcja, Syria i Jordania
Turcja, Syria i Jordania

Joanna Ganiec i Dariusz Grzymkiewicz


10 sierpnia, Aleppo

Niewątpliwym utrudnieniem komunikacyjnym w Syrii jest fakt, że w każdym mieście jest kilka dworców autobusowych i ciężko jest wydedukować, który obsługuje które kierunki i miasta docelowe.

Mikrobusy do Daret ‘Azze (w kierunku Bazyliki Szymona Słupnika) odchodzą z dworca oznaczonego w Lonely Planet numerem 39. Już w Aleppo dowiedzieliśmy się, lub inaczej - potwierdziliśmy wcześniejszą informację z przewodnika, że z Daret ‘Azze do Qala’at Samaan trzeba wyczarterować mikrobus za 2 USD. Dogadaliśmy się więc z szoferem, który wiózł nas z Aleppo za 0,2 USD od osoby, że dorzucimy mu 2 USD, a on zawiezie nas do samych ruin bazyliki. Gdy byliśmy na miejscu, zaproponował nam, że poczeka na nas godzinę i zabierze do Aleppo za 4 USD. Godzinne czekanie kosztowałoby więc tylko o 1,6 USD więcej, niż sam przejazd. Nam jednak zachciało się trampingu i postanowiliśmy pieszo wrócić do Daret ‘Azze (ok. 10 km).

Wstęp do ruin bazyliki kosztuje 4 USD (0,5 z ISIC).

W drodze powrotnej złapaliśmy "stopa" do Daret ‘Azze, a stamtąd za 0,2 USD na głowę pojechaliśmy mikrobusem do Aleppo.

Wszystkich globtroterów przestrzegamy przed restauracją Khan Al-Khalili w Aleppo (zaraz obok Al-Kindi Restaurant z Lonely Planet). Jedzenie mają paskudne i mimo cen wykazanych w menu obciążają turystów niebotycznymi rachunkami.

11 sierpnia, Aleppo - Hama

Souq (kryty bazar) w Aleppo (podobno największy na Bliskim Wschodzie) jest miejscem ciekawym samym w sobie. Jednakże oprócz tekstyliów niewiele tu można kupić.

Z restauracji w Aleppo zgrupowanych po lewej stronie od Bab Al-Faraj, zdecydowanie najlepsza i najtańsza jest Al-Zuhour (3 wejścia za Al-Kindi Restaurant). Innych nawet nie warto próbować.

Autobusy do Hamy odjeżdżają z głównego dworca autobusowego. Przejazd kosztuje 0,5 USD. Autobus w Hamie przejeżdża przez centrum, warto więc uprzedzić kierowcę, gdzie chce się wysiąść.

W hotelach Cairo i Riad w centrum Hamy znaleźć można nocleg w różnym standardzie, do gwiazdkowego włącznie. Za 1,5 USD można tu spać na dachu i dowolnie korzystać z toalet i pryszniców w budynku. Właściciele są naprawdę przyjaźni. Śniadanie kosztuje dodatkowe 1,5 USD i zamawiać je należy z góry, wieczorem poprzedniego dnia. W holu przy recepcji, służącym również jako jadalnia, znaleźć można dwie grube księgi zapełnione wpisami globtroterów z całego świata. Są one kopalnią cennych informacji trampingowych o regionie.

12 sierpnia, Hama

Po śniadanku w hotelu (chleb, jajko, serek topiony, marmolada, herbata i soczek pomarańczowy - wszystko za 1,5 USD), poszliśmy na dworzec autobusowy. Złapaliśmy mikrobus do Homs za 0,34 USD za osobę, a stamtąd mikrobus do Crac de Chevalieu za 0,5 USD za osobę. Wejście do tej największej i najlepiej zachowanej twierdzy krzyżowców kosztuje 4 USD (0,5 z ISIC). Spędziliśmy na zwiedzaniu ok. 2 godzin.

W drodze powrotnej bez problemu znaleźliśmy na parkingu pod twierdzą mikrobus do Homs (0,5 USD), a stamtąd do Hamy (0,22 USD). Z dworca autobusowego w Hamie podjechaliśmy pod hotel taksówką za 0,5 USD.

Fenomenalną knajpą w Hamie jest Sultan Restaurant. Wygląda jak restauracja co najmniej dwugwiazdkowa, ale ceny są przyjemnie niskie. Wypalenie fajki wodnej kosztuje tu 1,5 USD. Aby znaleźć restaurację należy wejść do parku z kołami wodnymi, przejść wzdłuż rzeki do północnej bramy, wyjść nią z parku i kontynuować spacer ok. 200 metrów wzdłuż rzeki aż do mostku. Przejść przez most (obok wielkiego, potrójnego koła) i skręcić w lewo w głąb krótkiego tunelu.

13 sierpnia, Hama - Palmyra - Damaszek

Rano opuściliśmy hotel i pieszo poszliśmy na dworzec. Tu znaleźliśmy mikrobus za 0,34 USD do Homs. Stąd wyczarterowaliśmy inny mikrobus do Palmyry (ponieważ przez chwilę było nas 11 osób) po 1,3 USD od osoby. Jak się okazało później, tyle samo płaci się za autobus.

W Palmyrze kilka osób z naszej brygady zostało na nocleg w Afqa Hotel - najgorszym hotelu w okolicy w/g Lonely Planet. Nie wiemy, dlaczego wybrali właśnie ten, skoro jest tu mnóstwo świetnych miejsc noclegowych w okolicy. Wpakowaliśmy jednak plecaki do ich pokoju (później właściciel hotelu próbował skasować od nas po 0,3 USD od sztuki bagażu) i poszliśmy zwiedzać ruiny. Nie było chyba dotąd na naszej trasie bardziej imponującego zabytku. Wstęp na teren ruin jest darmowy, biletowane są tylko wejścia do niektórych obiektów. Do Świątyni Baala, na przykład, wstęp kosztuje 4 USD (0,3 z ISIC). W ciągu trzech godzin oblecieliśmy w pośpiechu większość terenu i o 18:15 wpakowaliśmy się do autobusu firmy Karnak do Homs (1,3 USD od osoby).

Z Homs znaleźliśmy autobus do Damaszku (0,8 USD). W stolicy byliśmy ok. 1:00 w nocy. Niestety, trafiliśmy na dworzec autobusowy obsługujący kierunki północne, oddalony o kilka kilometrów od centrum miasta. Nie sięga tu niestety mapka w przewodniku. Tłumowi rozbawionych kierowców taksówek staraliśmy się wytłumaczyć, gdzie chcemy dojechać. Po pół godzinie ktoś nas wreszcie zrozumiał.

Niestety, wszystkie hotele w okolicy centrum były zapełnione. Wreszcie jeden z właścicieli Al-Rabie Hotel wynajął nam całe mieszkanie, gdzieś na wygwizdowie, po 4 USD od osoby. Niezbyt komfortowe, jak za taką cenę, ale nie mieliśmy innego wyjścia.

14 sierpnia, Damaszek

Na nocleg wybraliśmy Al-Rabie Hotel, przepełniony jak poprzedniej nocy, ale spanie na dziedzińcu z możliwością korzystania z łazienek kosztuje 2 USD. Faceci z recepcji wymieniają dolary po kursie czarnorynkowym.

Kupiliśmy dużą fajkę wodną za 11 USD. Taka sama w innych stoiskach kosztowałaby 20 USD. Warto przed dokonaniem zakupu pokręcić się i sprawdzić ceny.

Odkryliśmy fenomenalny punkt sprzedaży świeżych soków owocowych. Pomnik Midan Youssef al-Azmeh wskazuje wyciągniętą w ręku pochodnią wejście do tego sokowego królestwa.

15 sierpnia, Damaszek - Bosra

W hotelu, mimo ustalonej godziny wymeldowania, nikt nie miał nic przeciwko temu, że zostawiliśmy plecaki do wieczora.

Długo nie mogliśmy podjąć decyzji, co dalej. Mogliśmy po prostu wsiąść w autobus do Ammanu (w firmie Karnak kosztuje 5 USD i odchodzi o 15:00). Mogliśmy zanocować w Damaszku i podjąć się przeprawy do Jordanii dopiero jutro rano. Mogliśmy wreszcie pojechać do Der’a, żeby rano było bliżej do granicy. Wybraliśmy w końcu ostatnią z wersji i spokojnie udaliśmy się na zwiedzanie Damaszku.

Niby piątek, a niedziela. Nie przyzwyczailiśmy się jeszcze, że w piątki wszystko jest pozamykane. Sklepy, restauracje i mniejsze muzea po prostu nie pracują w piątki.

Ok. 17:00 przetargaliśmy się na dworzec autobusowy (policjanci przed wejściem na dworzec zrobili nam pobieżną rewizję plecaków - nie wiemy, czy się zgrywali, czy faktycznie takie jest ich zadanie tutaj) i znaleźliśmy autobus do Der’a (0,5 USD).

Gdy dojechaliśmy do miasta błyskawicznie zmieniliśmy decyzję i wsiedliśmy w mikrobus do Bosry (0,4 USD). Jak się okazało, była to najlepsza decyzja w ciągu całego naszego wyjazdu. Nocowaliśmy tu (4 USD od głowy) w cytadeli, która w zasadzie jest ufortyfikowanym teatrem. Było fantastycznie - byliśmy jedynymi gośćmi hotelowymi, cała cytadela należała więc do nas i trzęsła się w posadach od naszych szaleństw. O północy wybraliśmy się na zwiedzanie labiryntu korytarzy uzbrojeni w latarki. To miejsce powinno zdecydowanie zostać umieszczone w przewodniku w rubryce "Highlights". Nawet wielka Palmyra nie zrobiła na nas takiego wrażenia.

Źródło: TravelBit

TravelBit Tekst pochodzi z książki
wydanej przez Agencję Travelland
prowadzonej przez
Centrum Globtroterów TravelBit

 warto kliknąć

<< wstecz 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 dalej >>
Przewodniki - Przez Świat III
WARTO ZOBACZYĆ

Szkocja: Kanał Crinan
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl