Jak się ubierać
Strój jest ogólnie dowolny - nawet w tradycyjnych wioskach można chodzić w krótkich spodenkach, koszulkach bez rękawów etc. Jedynie tam, gdzie większość stanowią muzułmanie (np. na Mindanao) lepiej ubierać się bardziej "okrywająco". Filipińczycy są raczej eleganccy, dobrze jest więc dbać, aby nasze ubranie wyglądało przynajmniej schludnie. Nie ma sensu zabierać z sobą dużo ciuchów - w razie czego na miejscu za niewielkie pieniądze coś dokupimy (za skarpetki zapłacimy ok. 30, za koszulkę od 50 peso).
Ludzie
Niesamowicie mili. I nie zmaterializowani. Do tego inteligentni, ciekawi jak się żyje w innych krajach. Chętnie pokażą drogę, pozują do zdjęć i w przeciwieństwie do tego co jest w wielu innych krajach - nie domagają się pieniędzy. Niestety zwykle nie orientują się na mapie, a jeśli czegoś nie wiedzą - zamiast uczciwie się do tego przyznać powiedzą byle co, byle odpowiedzieć. A jak nic nie rozumieją, to i tak przytakują.
Zakwaterowanie
- nie ma problemów ze znalezieniem noclegu - od łóżek w dormitoriach po świetne dla kilkuosobowej grupki bungalowy i luksusowe hotele
- jeśli liczymy na hostele rekomendowane w przewodniku Lonely Planet, bierzmy pod uwagę, że często są one przepełnione, a podane ceny - już nieaktualne
- w wielu hotelach są kartki, że "check in = check out", czyli możemy zostać w swoim pokoju przez całe 24 godziny (np. meldujemy się o 18-tej i mamy lokum do 18-tej dnia następnego)
- jeśli do danego hotelu przyjeżdżamy tylko na kilka godzin, niekiedy można wynegocjować niższe stawki - np. na 2, 4 czy 6 godzin
- dormitoria często są koedukacyjne; ceny dormitoriów wynoszą od 75 do ok. 150 peso
- bywa, że w hostelu nie ma ani dormitorium, ani "jedynek", wówczas nie ma wyboru - trzeba wziąć pokój 2-osobowy
- często są problemy z pokojami 3-osobowymi, a gospodarze nie chcą się zgadzać by w "dwójce" spały trzy osoby
- najdroższe noclegi są w Baguio i Manili
Wyżywienie
- jedzenie jest tanie - zwłaszcza w ulicznych knajpkach i fast-foodach, gdzie za 1 dolara już można coś konkretnego zjeść
- Filipińczycy kochają fast-foody. Na każdym kroku znajdziemy restauracje Pizza Hut, McDonald`s, KFC, a także moją ulubioną filipińską sieć - "Jollibee". Zestawy typu spaghetti lub hamburger + napój kupimy już za 30 peso
- ąniadania możemy jadać w hostelach, płacąc za nie zwykle 40-60 peso. Zazwyczaj do wyboru są różne zestawy - śniadanie amerykańskie, holenderskie (tam gdzie przyjeżdża dużo Holendrów) i oczywiście - filipińskie. Skład tego ostatniego zestawu: ryż, kawałek jakiegoś mięsa, jaja sadzone + kawa/herbata- owoców, często nam nieznanych, jest zatrzęsienie. Kokosy, mango, papaje, ananasy, staraple, rambutany, kalamansi i wiele innych. Ceny są zróżnicowane w zależności od wyspy - np. mango na bazarze w Cebu kosztuje 3 peso, w Manili 10 peso
- nie brak na Filipinach oryginalnych potraw, które mogą nas nieco szokować. Kiedyś zapytano mnie czy jada się w Polsce "adidasy". Okazało się, że chodzi o pieczone łapki kurczaka. Innym razem zafundowano mi "ballut" - przysmak który okazał się na pół ugotowanym jajkiem z embrionem kurczaka w środku. Wody płodowe wypiłam, ale gdy doszłam do ukrwionej główki z zaczątkami piór - apetyt mi przeszedł
- przykładowe ceny jedzenia (w peso)
kokos w Manili 14
ananas 35
coca-cola 6 -12
w Jollibee - zestaw hamburger+frytki+cola 39
w Joliibee- zestaw spaghetti + cola 28
w Jollibee - sok ananasowy 14
śniadanie w restauracji 40-60
zupa na ulicy 10
ryż z warzywami 60
omlet 40-60
herbata, kawa, czekolada na gorąco 6-15
pieczony banan (na ulicy) 3
1 kg ryżu 15-40
piwo 10-15 (w luksusowych lokalach i 53-90!)
Źródło: TravelBit