Andrzej Kulka » Przewodniki - Przez Świat IV » Mongolia - nie tylko step
Mongolia - nie tylko step

Dominika Zaręba i Tomasz Ostrowski


Wyprawa konna wzdłuż Chuwsguł Nuur i w Góry Sajańskie

W siedzibie Dyrekcji Parku wynajmujemy konie, aby ruszyć na pięciodniową wyprawę wzdłuż brzegów jeziora i w góry Sajany. Wynajęcie jednego konia kosztuje tu 5 USD/dzień (jeden koń "pod wierzch" dla każdego jeźdźca oraz jeden koń juczny dla 2 osób), a za usługi przewodnika płaci się dodatkowo 8 USD/dzień. Po stargowaniu nieco tej ceny z właścicielem koni i zarazem pracownikiem Parku Tomorsuchem ruszamy na wędrówkę. Trasa prowadzi wąskimi ścieżkami wzdłuż urwistego brzegu jeziora, niekiedy przez gęsty modrzewiowy las, niekiedy przez podmokłe łąki. Niewielkie, acz wytrwałe mongolskie koniki świetnie radzą sobie w trudnych warunkach. Są spokojne, łagodne i nawet osoby, które nie jeździły wcześniej na koniu, bez problemu powinny poradzić sobie podczas takiej kilkudniowej eskapady. Nocujemy w namiocie, a nasz przewodnik, Gambaatar, w skleconym przez siebie z kory i gałęzi szałasie. Dziennie przejeżdżamy od 20-35 km. Drugiego dnia podróży odbijamy w góry. Trasa prowadzi przez rwące strumienie, wspina się stromymi ścieżkami, aby w końcu pod wieczór doprowadzić nas do jednej z kilkunastu rozsianych po tutejszych górach rodzin Caatanów - szamanistów i hodowców reniferów. Wśród gościnnych mieszkańców szpiczastego czumu spędzamy dwie noce i cały dzień, a następnie wracamy do Chatgał znaną nam już drogą. Przy powrocie, korzystając z ładnej pogody, odbywamy długie galopady po trawiastych mierzejach i kamienistych plażach.

Przejazd Chatgał-Murun-Ułan Bator

W Chatgał podróżni chcący udać się do Murun zbierają się pod pocztą, gdzie podjeżdżają samochody jadące do Murun i zabierają po kilka osób (za ok. 12 USD od osoby).

Z Murun, jak z wszystkich miast Mongolii, autobus do stolicy kraju wyjeżdża około 8. rano (3 razy w tygodniu). Jeżeli jednak nam ucieknie, wciąż liczyć możemy na samochody, których co najmniej kilka w ciągu dnia ruszy na tę trasę. Czeka nas teraz, w najlepszym razie, 30 godzin jazdy (670 km, za 10 USD autobusem, a za 12 USD samochodem).

Przejazd Ułan Bator-Dałandzadgad

Jedziemy na Gobi, a dokładniej do jej południowej części leżącej w obrębie ajmaku Omnogow. Jego stolica, miasto Dałandzadgad, oddalone jest od Ułan Bator o 553 km, a przejazd tam wymaga posiadania około 30 wolnych godzin i 10 dolarów.

Po drodze - nieprzejezdne błoto, w którym grzęźniemy w środku nocy. Konieczność noclegu na pustyni pod gołym, gwiaździstym niebem stwarza możliwość jeszcze lepszej integracji z pasażerami: rozmowy po rosyjsku ciągną się wiele godzin. Przełamywanie międzynarodowych barier ma swój ciąg dalszy rano przy grze w kości, podczas której bardzo łatwo "łapiemy" mongolskie liczebniki.

Dałandzadgad - stolica ajmaku południowogobijskiego

Po całodziennej jeździe przez Gobi naszym oczom ukazuje się zagubione na pustkowiu, oddalone o setki kilometrów od najbliższych aglomeracji - Dałandzadgad: miasto-widmo. Wbrew temu co piszą w przewodnikach o turystycznym charakterze stolicy Omnogow nie można liczyć tu na nadmiar towarzystwa obcokrajowców. Brak turystów w mieście nie stanowiłby problemu, gdyby nie fakt, że potrzebujemy znaleźć współtowarzyszy do wynajęcia UAZ-a (teraz podróżujemy już bowiem tylko w dwójkę) i wyruszenia na Gobi. Wszelkie bowiem atrakcje pustyni są oddalone od miasta o kilkadziesiąt i więcej kilometrów.

Zajmujemy pokój z łazienką i balkonem w hotelu Gurwanysajchan (za 10 USD, pokoje bez prysznica są po 7,5 USD). Po drugiej stronie ulicy stoi drugi hotel (oferuje się tam nawet apartamenty z telewizorem), lecz ceny są tam znacznie wyższe. Odwiedzamy tutejszy dom handlowy, gdzie szereg małych, prywatnych stoisk przyciąga tanią "chińszczyzną", począwszy od tańszych niż w stolicy zupek z prasowanym makaronem, przez termosy, jedwabne materiały, aż po porcelanę (towary te są dość tanie, bo sprowadzane z Chin przez znajdujące się w ajmaku przejście graniczne). Można tu też kupić mongolskie pamiątki, również po bardziej okazyjnej cenie niż w Ułan Bator: czarki na archi, ręcznie malowane miski, rzeźbione końskie grzebienie, drewniane, oryginalne siodła mongolskie, tabakierki itp.

Z wynajęciem UAZ-a nie mamy większego problemu: wystarczy rozesłać wici po mieście (tj. zapytać w kilku miejscach), a potencjalni usługodawcy sami przychodzą do hotelu (mechanizm ten funkcjonuje i w innych miejscach Mongolii). Nagabywani jesteśmy przez niejaką Enchtuję, Mongołkę mówiącą po angielsku i rosyjsku, której propozycje cenowe nie mają wiele wspólnego z ogólnie obowiązującymi stawkami (np. jednodniowe wynajęcie wielbłąda 18-22 USD, przejazd UAZ-em 0,4 USD/km). W jakiś czas po powrocie z Dałandzadgad znajdujemy na tablicy ogłoszeń w Hotelu Gany w Ułan Bator. ostrzeżenie przed Enchtują napisane przez dwójkę turystów, którzy się na niej "sparzyli". Szczęśliwym trafem poznajemy sympatycznego szofera o imieniu Naranchu (w tłum. "Syn Słońca") mówiącego co nieco po rosyjsku, który proponuje nam ciekawą trasę (łącznie z wynajęciem wielbłądów), licząc za przejazd standardowo 0,25 USD/km. Oto jego telefon: 00976 (kierunkowy do Mongolii) - 053 (kierunkowy do miasta) - 3246.

Źródło: TravelBit

TravelBit Tekst pochodzi z książki
wydanej przez Agencję Travelland
prowadzonej przez
Centrum Globtroterów TravelBit

 warto kliknąć

<< wstecz 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 dalej >>
Przewodniki - Przez Świat IV
WARTO ZOBACZYĆ

Polscy Wikingowie
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl