Zwiedzanie Pustyni Gobi: Jołyn Am, Bajandzag, Molcog Els
W okolicach Dałandzadgad jest kilka wartych zwiedzenia miejsc. Najbliżej (50 km) znajduje się masyw Gurwanysajchan wchodzący w skład Ałtaju Gobijskiego, z głęboką doliną Jołyn Am, w której najwęższym miejscu prawie cały rok zalega lód. Pokonując około 220 km dzielące stolicę Omnogow od osady Sewrej, dotrzeć można do ciągnących się na długości ponad 100 km wydm piaskowych o nazwie Chongoryn Els. Zarówno wydmy, jak i górska dolina znajdują się w obrębie Parku Narodowego Gurwany Sajchan.
Kolejną atrakcją tej części Gobi jest Bajandzag (ok. 80 km od Dałandzadgad) - wielokształtne klify i urwiska, wyrzeźbione w pomarańczowym piasku, wśród których znaleziono wiele kości i jaj dinozaurów. W pobliżu warto zwiedzić widoczny z daleka "pustynny las" składający się z karłowatych, choć liczących po kilkadziesiąt lat, drzew, słynnych saksaulów wyrastających wprost z piasku.
W związku z ograniczonymi zasobami finansowymi musimy zrezygnować z kuszących, ale leżących zbyt daleko wydm Chongoryn Els; zwiedzamy za to Jołyn Am, Bajandzag i niewielkie 12-kilometrowej długości wydmy Molcog Els. Do tych ostatnich docieramy na wielbłądach, które wynajmujemy u rodziny naszego kierowcy za 4 USD od wielbłąda plus 6 USD za przewodnika. Pięćdziesięciokilometrowa trasa od jurty hodowców wielbłądów do wydm i z powrotem zabiera nam cały dzień. Wielbłąd pokonuje średnio 5 km w ciągu godziny, ale gdy wprowadzimy go w kłus może on tę odległość pokonać znacznie szybciej. Planując skorzystanie z usług rodziny Naranchu i wyruszenie w powyższą trasę, lepiej zostawić sobie na to dwa dni (z noclegiem przy wydmach), co zwiększa nieco koszty eskapady, lecz czyni ją mniej męczącą. Cały przejazd UAZ-em wraz z wynajęciem wielbłądów kosztuje nas 87 USD (w tym oprócz kosztu przejazdu 250 kilometrów UAZ-em i wynajmu wielbłądów doszła opłata za dzień oczekiwania kierowcy - 10 USD).
Przejazd Ułan Bator-Ałtaj
Najdłuższa trasa możliwa do przebycia jednym autobusem to właśnie odcinek Ułan Bator -Ałtaj (1000 km/15 USD). Odległość tę pokonujemy w jedną stronę w 50 godzin, a z powrotem zajmuje nam to jedyne 92 godziny (!). Tak długi czas przejazdu jest związany tym razem nie tylko z awariami pojazdu, przeprawami przez rzeki, itp., ale również z problemami paliwowymi. Benzyny brakuje bowiem na stacji w Arwajcheer, podobnie ma się sytuacja w niewielkim miasteczku gdzieś na trasie, a w Bajanchongor, dokąd w końcu docieramy na zupełnych już resztkach benzyny, kolejka do stacji nie ma końca. Kierowniczka stacji po podliczeniu rezerw paliwowych wyznacza limit samochodów, które będą obsłużone tego dnia. Pozostali poczekają do jutra. Nasz autobus znajduje się w nieszczęsnej grupie "pozostałych". W tej sytuacji postanawiamy wykorzystać naszą pozycję obcokrajowców i przekonać kierowniczkę, iż obecność nasza na międzynarodowej konferencji, która ma jakoby odbyć się w mieście Ałtaj nazajutrz rano jest nieodzowna. Udaje się - jeszcze tego samego dnia tankujemy pełny zbiornik.
Problemy benzynowe to coraz trwalszy element podróżowania po zachodzie kraju. Kłopoty te przybierają na sile szczególnie od czasu "rozwodu" z wielkim rosyjskim sąsiadem. Mongolia, choć oficjalnie wyzwolona spod "sowieckiego jarzma", pod wieloma względami wciąż pozostaje w zależności od tego kraju. Okresowe niedobory benzyny (związane z wahaniami koniunktury na rosyjskim rynku) są tego widocznym przykładem.
Źródło: TravelBit