niedziela 14.03.2004
Wcześnie rano żegnamy się z tropikiem Oceanu Indyjskiego. Po opuszczeniu krainy Zulusów wjeżdżamy do kraju zamieszkałego przez plemię Basutu (chociaż administracyjnie nadal jesteśmy w Kwa Zulu Natal), gdzie Góry Smocze powinny powitać nas widokiem na majestatyczne szczyty.
|
Droga pośród gór |
W trakcie jazdy z Durbanu na północ świetną autostradą N3, około południa, dostrzegamy po lewej stronie majestatyczne góry. Ich wierzchołki nie są ostrymi poszarpanymi graniami typu alpejskiego, lecz raczej rozciętymi przez erozję wysokimi wierzchowinami, które stromymi, malowniczymi amfiteatrami opadają ku wschodowi. Zbocza są soczysto-zielone, pokryte głównie trawą, ale też lasem i krzakami w wyższych partiach.
|
Drakensberg - Góry Smocze |
Jest takie miejsce na naszej trasie, skąd roztacza się piękna panorama Drakensbergu, ze wspaniałymi szczytami: Zamkiem Giganta (3314 m n.p.m.), Zamkiem Szampańskim, Mafadi (3450 m n.p.m.), Wierzchołkiem Katedry, Iglicami Mnweni i Amfiteatrem. Większość pasma to na szczęście rezerwaty przyrody chroniące wiele zagrożonych wymarciem gatunków, m.in. antylop eland, orłów czarnych i orłosępów.
W tych najwyższych górach Afryki Południowej jeszcze tysiąc lat temu żyli Buszmeni San. W wielu miejscach pozostały po nich jedynie subtelne, naskalne malowidła. Pierwotnych myśliwych i zbieraczy wyparły murzyńskie plemiona z grupy Bantu: Basoto i Zulusi.
Natal NP
|
Egzotyczne drzewa Draneksbergu |
Po minięciu Estcourt zbaczamy z głównej drogi, aby wjechać do Królewskiego Parku Narodowego Natalu, pospacerować górskimi ścieżkami i ujrzeć na własne oczy jeden z najwyższych wodospadów świata. Wokół nas roztaczają się bez wątpienia najwspanialsze górskie krajobrazy RPA; bazaltowy, 6-kilometrowy "Amfiteatr", skalne wieżyce, egzotyczna roślinność i... stada pawianów brykające obok szosy.
|
Zielone wzgórza Afryki |
Idziemy brzegiem strumienia w stronę wodospadu Tugela. Jego wysokość - 850 metrów - stawia go na drugiej pozycji w świecie. Dolinka z wodospadem przez większość czasu pozostaje jednak osnuta kłębami mgły, i tylko chwilami możemy podziwiać wodospad w całej okazałości. Aby dotrzeć do jego podnóża potrzebujemy dodatkowego dnia. Decydujemy się więc na dalszą jazdę szosą omijającą od północnego- wschodu królestwo Lesotho.
|
Wódz Basutu |
Aby nie być monotonnym zachwycając się li tylko górami, postanawiamy po drodze odwiedzić jedną z wiosek plemienia Sutu. Trafiamy na skansen, gdzie wita nas sam król, w otoczeniu świty, udziela zgody na naszą wizytę i zaprasza do środka znakomitych gości z Polski.
Cała zagroda - kraal - jest zadbana, czysta... Gliniane oraz kamienne domki o dachach ze strzechy wyróżniają się ciekawymi detalami budowy drzwi, okien i malunkami na ścianach. Tuż obok stoją domy nowoczesne, prostopadłościenne, na których na szczęście nadal widać ślady tej samej graficznej tradycji jaskrawych barw.
|
Złote Wrota o złotym zmierzchu |
Jedziemy dalej. Nisko święcące słońce odsłania idealne światłocienie na okolicznych wzgórzach. Kulminacyjnym momentem okazał się jednak wjazd do Parku Narodowego Złotych Wrót, gdzie skalna formacja, która dała rezerwatowi swoją nazwę, została tuż przed zachodem oświetloną bursztynowo- złotym światłem nadając całej okolicy cechy iście baśniowej scenerii. Nocleg w super-hotelu Protea Mountain Resort vis a vis Złotej Bramy jeszcze bardziej utrwalił nasze oczarowanie Górami Smoczymi.
Źródło: Exotica Travel
Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel
warto kliknąć
|