|
Żałosne slumsy przed miastem |
Środa 10 marca 2004
Budzimy się na pięknie położonym kempingu Crocodile Bridge przylegającym do parku narodowego Krugera. Pogoda nadal dopisuje, słońce już od rana świeci ostro na błękitnym niebie. Jazda z Graskop do granicy z Mozambikiem zajmuje niecałą godzinę. Graniczna odprawa wyjazdowa w Ledombo jest prosta; celnicy RPA wbijają pieczątkę na wielokrotnej wizie nabytej na lotnisku.
|
Katedra w Maputo |
Przemieszczamy się dalsze kilkaset metrów, aby minąwszy szeroki pas zaoranej ziemi uzbrojonej kolczastymi drutami znaleźć się w zupełnie odmiennym świecie. Bieda razi w oczy, dziurawe drogi, brudnawo... Punkt odprawy granicznej po mozambickiej stronie nazywa się Ressano Garcia. Wypełniamy formularze wizowe, płacimy po 171 randów (25 USD) i do paszportów dostajemy zielonkawą, wklejaną wizę. Nowa wiza to jak smak kolejnej przygody w nieznanym kraju.
W Mozambiku podobno nie buduje się żadnych nowych dróg, wszystko co nadal służy ludziom i pojazdom, to szosy pamiętające jeszcze kolonialne, portugalskie czasy. Tymczasem wjeżdżamy na nowiutką, 80. km autostradę zbudowana niedawno przez nowe władze RPA. Plotka głosi, że prezydent kraju - Thabo Mbeki - posiadł za żonę kobietę właśnie z Mozambiku, stad wytłumaczenie "cudownego" zaistnienia tej supernowoczesnej arterii.
|
Urząd Miasta w stolicy |
Mozambik jest wielkim, liczącym ponad 16 mln ludności i 800 tys. km kwadratowych państwem. Dojeżdżamy do stolicy, Maputo, zwanej niegdyś Lourenco Marques na cześć XVI-wiecznego portugalskiego żeglarza.
Aż do 1907 roku stolicą kraju była Ilha de Mozambique, ale w związku z wybudowaniem przez Paula Krugera torów kolejowych ze złotonośnych terenów Transwalu do zatoki Delagoa handlowe interesy Portugalczyków przeniosły się na tereny obecnego Maputo.
|
Promenada nad oceanem |
Maputo leży na niewysokim klifie zwróconym w stronę zatoki Maputo. Warto zobaczyć kilka miejsc w stolicy: katedrę, XIX-wieczny, zbudowany przez Portugalczyków fort, zabytkową stację kolejową z 1910 roku, której kopułę zaprojektował osobiście Gustaw Eiffel...
Wbrew oczekiwaniom to milionowe miasto, pomimo rażącego zaniedbania posiada wiele uroku, wynikającego przede wszystkim z licznych pozostałości dawnej, kolonialnej zabudowy. Większość obiektów wzniesionych przez Portugalczyków znajduje się w opłakanym stanie. Wygląda na to, ze w latach 60. czas zatrzymał się tutaj na dobre wraz z "Rewolucja Goździków".
|
Sprzedawca bebnów |
Po odzyskaniu niepodległości w kraju zaczęła się wyniszczająca wojna domowa zakończona dopiero w 1992 roku, pozostawiając w ruinach praktycznie całe państwo z wyjątkiem opanowanego przez komunistów Maputo. Reszta kraju na zasadzie działań partyzanckich opierała się nowej władzy, mając mocne finansowe wsparcie ze strony RPA.
Demony wojny nadal jednak unoszą się w powietrzu. Pamiętam, jak kilka dni temu w górnej części kanionu Blyde oglądaliśmy budynek z jasno sprecyzowanym przeznaczeniem leczenia chorych w wyniku ewentualnego ataku chemicznego Mozambiku na RPA, a dokładniej uderzenia Rosjan jawnie wówczas grożących południowoafrykańskiej republice. Na szczęście w tym przypadku skończyło się na strachu.
Źródło: Exotica Travel
Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel
warto kliknąć
|