Andrzej Kulka » Afryka Południowa » AP 15; Jaskinia Cango i wino
AP 15; Jaskinia Cango i wino



Komnata tronowa
Przejeżdżamy do odległej o kilkanaście kilometrów od Oudtshoorn jaskini Cango Cave, uważanej za jedna z najpiękniejszych na naszym globie. Cały region pozbawiony jest wielkich opadów deszczu, a jednak żyjący tutaj od setek tysięcy lat Buszmeni (znani skądinąd z małych wymagań) określili ta okolice jako... "miejsce bogate w wodę" czyli cango.

Zobacz  powiększenie!
Stalaktyty i kolumny
Czwartek 18 marca 2004
Opady w górach Swartberg dawały i nadal dają życie licznym strumieniom i rzekom, jakie w ciągu milionów lat istnienia mogły w miękkim podłożu Little Karoo wyrzeźbić nieprawdopodobną sieć podziemnych szczelin, korytarzy i komór. W wapiennych wzgórzach tej okolicy woda opadowa wzbogacona pobieranym z atmosfery dwutlenkiem węgla wypłukała pustki i jednocześnie osadziła fantastyczne formy naciekowe, przede wszystkim kilka ogromnych podziemnych komnat ze świetnie zachowanymi stalaktytami, stalagmitami i kolumnami (stalagnaty). Tak właśnie, w bardzo starych prekambryjskich skalach (liczących co najmniej 650 milionów lat!) powstały jaskinie, ich system biegnie generalnie ze wschodu na zachód w stromo zalegających ku północy warstwach. Pomimo, ze skały są tak stare, same jaskinie zaczęły się tworzyć nie wcześniej niż w Trzeciorzędzie, czyli przed 70 milionami lat. Ich kreacja zajęła kolejne miliony lat, z niektórymi komorami powstałymi "dopiero" 40 tysięcy la temu!

Aby nie stwarzać nieporozumień napisze wyraźnie: wapienne skały otoczenia liczą ponad 650 milionów lat. Pierwsze szczeliny w skalach powstały około 70 milionów lat temu a pierwsze większe komory około 11 milionów lat wstecz. Mniej więcej 1 milion lat temu system jaskiń uzyskał połączenie z powierzchnią ziemi, co zwielokrotniło tempo wypłukiwania nowych wolnych przestrzeni w obrębie skal. Daty kreacji jaskiń to jedna rzecz, a wiek rozmaitych struktur naciekowych to zupełnie inna sprawa. Wapienne formy naciekowe wewnątrz jaskiń liczą nie więcej niż 100 000 lat.

Zobacz  powiększenie!
Portret w kamiennej scenerii
Turystom oferuje się dwa rodzaje wycieczek; trwającą 60 minut wersję standardową oraz trasę przygodową dla mocnych i szczupłych. Wybieramy wariant pierwszy, zagłębiając się około 600 metrów w czeluście Ziemi.

Już po kilku minutach jestem przeświadczony, ze Cango to bez najmniejszych wątpliwości jedna z ciekawszych jaskiń świata. Potrafi zauroczyć formami i kolorami skalnych tworów, jednocześnie zachwycając zarówno najmniej wybrednego jak i najbardziej wymagającego turystę.

Nasz czarnoskóry przewodnik potrafił dodatkowo zainteresować wycieczkowiczów opowieściami o pierwszych mieszkańcach jaskini - Buszmenach - których makiety oglądamy przy wejściu. Słuchamy historii powstania grot i ich odkrycia przez ludzi pod koniec XVIII stulecia. Po dokładnych opisach genezy rożnych rodzajów nacieków przewodnik gasi światło, aby uzmysłowić nam istotę absolutnej ciemności. Wrażenia niezapomniane!

Zobacz  powiększenie!
Łoże Nowożeńców
Idziemy w głąb jaskini, szlak jest dobrze utrzymany, formy naciekowe nie wykazują większych oznak zniszczenia. Mijamy Sale Van Zyla i Botha, podziwiamy Komnatę Tronu, Zamarznięte Wodospady i Madonnę. Podziwiamy Iglice Kleopatry, Organy i Tęczowy Pokój. Nieco dalej zadziwia swoimi kształtami Komnata Tęczowa i Zakątek Nowożeńców. Poprzez Krainę Baśni docieramy w końcu do Sali Bębnów. Z zapartym tchem patrzymy na wysnutą z wapiennej skały Bibie i Skrzydło Anioła. Czarny cicerone odtwarza afrykański mini show, wybijając na tam-tamie takty symbolicznie obwieszczające zmierzch dnia nad sawanną. Okazuje się jednak, ze bębnem była ... krystaliczna firana z czystego wapienia, który nie znanym mi sposobem posiadł niewiarygodne wartości akustyczne.

Dowiadujemy się jeszcze, ze wielką cześć systemu podziemnych korytarzy odkryto stosunkowo niedawno, w 1972 roku , nazywając nowe komory jaskinia Cango Two.

Wychodzimy w końcu na światło dzienne, dokonujemy ostatnich zakupów pamiątek, kart telefonicznych, zgrywamy informacje z naładowanych do granic możliwości CF na kompakty (50 randów za sztukę), pijemy świetne piwo (lokalnej firmy Castle) i przejeżdżamy 50-kilometowy odcinek do Calitzdorp, aby zakosztować słynnych, południowoafrykańskich win.

Przedostatnim etapem dzisiejszej drogi jest założona w 1890 roku winnica De Krans w Calitzdorp. Tam delektujemy się znakomitym lokalnymi trunkami. Jakością wyróżniły się: czerwone wino Pinotage, miejscowy Cabernet Sauvignon i porto o nazwie Cape Ruby Port. Degustacja tak bardzo przypadła nam do gustu, ze postanowiliśmy kupić jeszcze kilka butelek caberneta (równowartość 4 USD za butelkę), aby uprzyjemnić sobie pokonanie 400-km drogi dzielącej nas od Kapsztadu, uważanego za najpiękniejsze miasto w Riepubliek van Suid-Afrika. Warto - i trzeba - tutaj napomknąć, ze południowoafrykańskie wina wyjątkowo łatwo uderzają do głowy, a może tak właśnie działa połączenie szlachetnego napoju i wspaniałych wrażeń?

Źródło: Exotica Travel

Exotica Travel Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel

 warto kliknąć

1
Afryka Południowa
WARTO ZOBACZYĆ

Dzieci świata - małe i duże
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl