AP 6; Królestwo Suaziland
|
|
|
|
Matka i syn |
Królestwo Suazi zamieszkuje obecnie 1 milion 161 tysięcy ludzi. Miłościwie im panujący Mswati III jest od 1986 roku władcą absolutnym. Działa tutaj co prawda premier (Themba Dlamini), prezydent i dwuizbowy parlament, ale to właśnie król podejmuje ostateczne decyzje, włącznie z możliwością rozwiązania rządu w każdej chwili. Wykształcony w Wielkiej Brytanii monarcha posiada obecnie 7 żon, z tego 3 z urzędu a cztery wybrane przez siebie.
|
Młody byk |
Dawniej, każdy ważniejszy król w regionie (w Suazi, u Zulusów czy w Lesotho) wybierał sobie co roku jedną żonę, ale czasy się zmieniły i ilość wybranek znacznie zmalała pod naciskiem "światowej opinii publicznej".
Tak więc jesteśmy w państwie o jednorodnym składzie etnicznym (97% czarni, 3% Europejczycy) rządzonym przez światłego monarchę. Chyba o takim właśnie modelu marzył napoleonista Waldemar Łysiak...
|
Sprzedawczynie owoców |
Królestwo Suazi uniezależniło się od uciążliwego protektoratu Wielkiej Brytanii dopiero w 1968 roku. Tutaj nie ma zjawiska migracji. Murzyni w Suazi są wykształceni (82% ludności umie czytać i pisać), nie są zbytnio zainteresowani wyjazdem do pracy w RPA, nie chcą też żadnych elementów napływowych. Mają własną ziemię, jednolity naród, niepodległość. Mają prawdziwy powód do dumy. Mają surowce i sporo ziemi nadającej się do uprawy i hodowli. Do tego posiadają naprawdę piękne kobiety! Czegóż więcej można chcieć od życia?
|
Plantacja trzciny cukrowej |
Już po 10 minutach jazdy jesteśmy zatrzymani na drogowym posterunku. Kilku żołnierzy uzbrojonych w karabiny maszynowe każe nam wyjść z pojazdu prosząc o okazanie paszportów.
Sprawdzają bagaż w poszukiwaniu broni przemycanej tędy do różnych celów (głownie do obrabiania banków w RPA) z Mozambiku, i nic nie znajdując... z szerokim uśmiechem na twarzy zezwalają jechać dalej.
|
Kwiat hibiskusa |
Suaziland - z punktu widzenia kierowcy - to kraj niewielki, liczący zaledwie 150 na 170 kilometrów. Po zmierzchu - zwyczajowo - nie jeździ się po szosach, gdyż można najechać na dziką zwierzynę, albo... na krowy (największy skarb tutejszych wieśniaków), które upodobały sobie nagrzany przez dzień asfalt jako idealne miejsce na sen!
|
Matka i syn |
Jakieś 30 km przed osiągnięciem Manzini, około 12:30 w południe, dostrzegamy nadjeżdżającą z przeciwka kawalkadę samochodów na sygnale, z samym królem Mswati III we własnej osobie siedzącym w sportowym BMW o napędzie na cztery koła. My jednak skręcamy na południe, aby złożyć kurtuazyjna wizytę u jednej z miejscowych rodzin. Przystajemy w niepozornej wiosce, gdzie nasz nieoceniony przewodnik Roman wjeżdża do zagrody i wita się z czarną gospodynią. Z chaty wychodzi jej syn, ojciec - niestety dla nas - pozostaje do wieczora w pracy w Manzini.
|
Wnętrze murzyńskiej chaty |
Osoby w zagrodzie i dookoła zupełnie nie reprezentują rdzennej ludności regionu: to plemiona z grupy językowej Bantu, które przez Mozambik dotarły tutaj dopiero w połowie XVIII wieku. Wcześniej, od milionów lat, całe południe afrykańskiego kontynentu zamieszkiwali Buszmeni i Hotentoci (zwani obecnie San i Khoi Khoi) mający się tak do Murzynów jak Polacy do amerykańskich Indian.
Wchodzimy do obejścia Suazi. Właścicielka mieszka w stosunkowo nowoczesnym domu z telewizorem i lodówką, ale obok nadal stoją typowe, lepione z gliny chaty dla jej dzieci i składane z patyków zagrody dla kóz. Po ścieżce obok przechodzi dorodny, młody byczek. Bydło, kozy i owce to zresztą podstawa hodowli w Suazilandzie. Kraj posiada co prawda stosunkowo liczne jak na swoją niepozorną powierzchnie surowce mineralne (azbest, węgiel, rudy żelaza, kasyteryt, a także niewielkie kopalnie złota i diamentów) ale to właśnie hodowla i rolnictwo tworzą podstawę gospodarki.
|
Świnki morskie |
Włóczymy się po egzotycznej dla nas posesji. Trzaskają migawki aparatów. Utrwalamy chwile, które być może już się nigdy w naszym życiu nie powtórzą. Wizyta u wieśniaków dobiega końca, słońce przestaje prażyć. Zamieniam jeszcze z gospodynią kilka słów na temat wiary. Okazuje się, że przeważająca większość poddanych króla (40%) to wyznawcy kościoła syjonistycznego (mieszanka chrześcijaństwa z pradawnymi wierzeniami autochtonów), około 20% to katolicy a 10% stanowią muzułmanie. Pora ruszać w dalszą, daleką jeszcze drogę.
|
Drzewko guawy |
Późnym popołudniem opuszczamy sympatyczne królestwo na przejściu granicznym w Lavumisa - Goleta przeświadczeni, że warto tu jeszcze kiedyś zawitać, ale na dłużej, nawet do dwóch tygodni. Suaziland, pomimo, że wydaje się być otoczony (zdominowany) przez terytorium Republiki Południowej Afryki (430 km linii granicznej, plus 105 km z Mozambikiem) wykazuje wyraźne cechy zupełnie odrębnego państwa, godnego osobnej wyprawy. Na fascynatów egzotyki czeka tutaj kilka parków narodowych i góry sięgające 1862 m n.p.m. (szczyt Emlembe) z licznymi szlakami turystyki pieszej.
Źródło: Exotica Travel
Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel
warto kliknąć
|