Nie ma tam podjazdu, lecz warto się przejść. Samochód trzeba zostawić przy plocie, przejść przez pozostawiona drabinkę i 15 minut iść w kierunku rzeki. Piękna pogoda dodatkowo poprawiała nam humor. Krotka kąpiel w oparach wodospadu okazała się czymś niezapomnianym. No i te zdziwione spojrzenia osób zza rzeki - skąd się oni tam wzięli? Warto dodać za na drugą stronę Gulfoss można by spróbować dojechać zwykłym samochodem.

Wróciliśmy do samochodu i ruszyliśmy dookoła w stronę Heifossu droga 30. Była bardzo spokojna. Mijaliśmy po drodze małe lotniska, stada koni, piękne skałki. Po zakupach w Stodulfell gdy skręciliśmy w drogę 32. Tam zaczęła się potężna ulewa, która na szczęście skończyła się akurat w momencie gdy dojeżdżaliśmy do Stong. Można chwilkę pobiegać tam po okolicy ale nie jest to cos imponującego - na szczęście wstęp jest darmowy. Obok jest tez resztka dawnego kościółka oraz urocza rzeczka z małą wysepka, którą szczególnie sobie upodobał Paweł.

Heifoss miał już być niedaleko, więc szybko postanowiliśmy go poznać. Pojechaliśmy wzdłuż rzeki, później jej korytem wspięliśmy się na pagórki. Tak jak do Stong można dostać się nawet zwykłym samochodem to dla dalszej jazdy terenówka jest koniecznością. Kierunkowskaz oznaczony Grein doprowadził nas w przepiękne miejsce. Dwa wodospady spadały w cichym pustym kanionie. Było tak pięknie ze postanowiliśmy zostać tam na noc. Wybraliśmy sobie jedną z wysepek, rozbiliśmy namiot i cieszyliśmy się kojącym szumem wodospadu w tym jakże pięknych okolicznościach przyrody.

Jakub Syta