Herdubreidarlindir
W Herdubreidarlindir miałem ochotę na dłuższy spacer, a konkretnie podejście pod sam szczyt Herdubreid (1682m). Droga wyglądała na naprawdę męczącą, ale słyszałem, że są stamtąd wspaniale widoki. Nadeszły jednak gęste chmury, które całkowicie spowiły górę i spacer nie miał sensu. Pojechaliśmy dalej F88. Znów kończyło nam się paliwo, lecz jakoś dojechaliśmy do Grimmstadir gdzie według mapy miała znajdować się stacja benzynowa. Czekała nas tam jednak niespodzianka - dystrybutory są, lecz od niepamiętnych czasów nie były używane. Najbliższa stacja znajdowała się nad Myvatn oraz na północy w Asbyrgi. Jedno i drugie w odległości około 50 kilometrów od tego miejsca. Wspaniała wiadomość dla kogoś kto jedzie na rezerwie. Postanowiliśmy pojechać na północ drogą 864. Była troszkę dłuższa, ale prowadziła w miejsce, gdzie i tam zamierzaliśmy się pojawić.
Trudno jest mi opisać to co widzieliśmy po drodze. Okazało się, że było tam sporo zżerających paliwo wzniesień, droga była pełna kamieni. Cały czas byłem kompletnie skoncentrowany na tym by jak najmniej spalić. W Grimmstadir byliśmy jeszcze na rezerwie lecz tuż za miastem wskaźnik opuścił się tak nisko, że niżej już nie mógł. Jadąc ekonomicznie, zjeżdżając z każdej górki na luzie jakoś udało nam się pokonać te ponad 50km. Ufff jak dobrze, pod koniec byłem już prawie że pewny, że trzeba będzie szukać pomocy. Stacja znów akceptowała wyłącznie karty kredytowe, lecz sprzedawca na hasło "kupon" przypomniał sobie ze istnieje też i taka forma zapłaty. Kupiliśmy taki za 3000 ISK - największy jaki był (1l paliwa kosztował tam 109,50 ISK).
W Asbyrgi postanowiliśmy, że tego dnia nie pojedziemy już dalej, że zrobimy sobie dzień odpoczynku. Pojechaliśmy droga F862 w kierunku kolejnego rezerwatu i skręcając w którąś z bocznych dróg dojechaliśmy na miejsce nadające się na nocleg. Resztę dnia spędziliśmy na ...niczym. O północy podziwialiśmy ładny zachód słońca. Na wschód już nam się jednak nie chciało czekać - był pewnie około 2 rano.
Źródło: informacja własna