Andrzej Kulka » Islandia » Islandia: Syduzi 2004 # 6
Islandia: Syduzi 2004 # 6

Jakub Syta


Dzikie konie
dzień 6 - środa 7 lipca 2004
Thorsmork - 5km
Ranek po raz kolejny był ładny, co tu się dzieje z tą pogodą? Słońce i słońce...a miało cały czas padać? Ledwo się obudziłem a zobaczyłem w oddali stado koni prowadzonych w stroną rzeki. Natychmiast złapałem sprzęt fotograficzny i pobiegłem zobaczyć jak będą przeprowadzane przez rzekę. Widok był śliczny.


Zobacz  powiększenie!
Pionowe ściany w Thorsmork
Po śniadaniu ruszyliśmy pieszo zwiedzać "las Thora" - po przygodach poprzedniego dnia nie chcieliśmy ryzykować. Po około godzinie spaceru doszliśmy do skraju biegnącego z prawej strony wąwozu. Była tam też strzałka prowadząca w tym z napisem wskazującym, że może tam być wodospad. Postanowiłem odwiedzić i to miejsce, więc weszliśmy w piękna dolinę - wąską, z pionowymi skałami ciągnącymi się dziesiątki metrów do góry. Po około 30 minutach marszu doszliśmy do wodospadu. Po prysznicu (a jak) i drugim śniadaniu wróciliśmy do głównej drogi wiodącej w stronę kempingu. Trzeba było też przekroczyć wpław kilka rzek, lecz tylko ostatnie dwie sprawiły trudności. Nie można ich było nijak przeskoczyć (Paweł przez chyba godzinę szukał brodu), trzeba je było przejść wpław (lodowata woda po uda). Tam się rozdzieliliśmy - ja poszedłem w stronę lodowca Myrdalsjokull, chłopacy postanowili już się więcej nie moczyć w kolejnej rzece i poszli szukać mostu. Podobno nawet znaleźli jakiś gdzieś za kempingiem ale zajęło to im jednak zbyt dużo czasu, bym chciał na to czekać.

Zobacz  powiększenie!
Kanion w Parku Thorsmork
Ja w każdym razie przeszedłem sobie na kilku-kilometrowy spacer. No i naprawdę zakochałem się w Islandii. Cudowne wzgórza, wspaniale skały, niesamowite rzeki. Doszedłem znacznie dalej niż byłyby w stanie przejechać jakiekolwiek samochody. Widoki były przepiękne, nie da się tego opisać, trzeba to samemu zobaczyć.

Zobacz  powiększenie!
Okolice Thorsmork - wakacje w siodle
Droga powrotna zajęła mi kilka ładnych godzin. Miałem jednak szczęście, ponieważ obyło się bez moczenia. W momencie gdy właśnie się rozbierałem by przejść przez rzekę z naprzeciwka nadjechał jakiś Islandczyk. Popatrzył się na mnie, na wodę i zlitował się nade mną. Zawrócił i przewiózł na druga stronę rzeki. Dla niego nie był to jakikolwiek problem (miał wielkiego Land Rovera), mnie zajęło by to przynajmniej pół godziny. Poza tym nie spotkałem żadnych pieszych czy samochodów. Gdy wróciłem do obozu to zupka była już gotowa, namiot poskładany. Odpocząłem chwile i ruszyliśmy w drogę. Chcieliśmy wieczorem dojechać jeszcze na wybrzeże. Okazało się ze jednak, że jedna z rzek, które pokonaliśmy poprzedniego dnia znacznie się powiększyła. Nie chcieliśmy znów zalewać samochodu, wiec rozbiliśmy namiot nieopodal i tam spędziliśmy noc (najpierw jednak przez godzinę bezskutecznie czekaliśmy na jakikolwiek samochód, który mógłby nas asystować).

Źródło: informacja własna
1
Islandia
WARTO ZOBACZYĆ

Madryt: stolica Hiszpanii i Kastylii
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl