Andrzej Kulka » Hawaje: wakacje w raju » HAW 9; Haleakala
HAW 9; Haleakala



wtorek 18 maja 2004,
Budzimy się o świcie. Jeszcze wczoraj wieczorem widząc pogodne, gwiaździste niebo wiedzieliśmy, że czeka nas piękny dzień. W nocy było chłodno, ale gdy tylko około 7:30 słońce opromieniło kemping Hosmer Gove, zrobiło się ciepło w ciągu dosłownie jednej chwili. To jednak tropik.


Zobacz  powiększenie!
Wnętrze krateru Haleakala z Visitor Center
Pakujemy namioty do plecaków, zostawiamy jeden z nich (tzw. gospodarczy, ze zbędnymi garnkami) na kempingu, zabieramy zapasy żywności i wody na 2 doby po czym jedziemy do Visitor Center, aby dostać zezwolenie na kemping w Paliku, wewnątrz krateru Haleakala.

Zezwolenie jest darmowe. Mamy szczęście, miejsca na kempingu są, oprócz nas tylko dwójka turystów zamierza spędzić noc w Paliku Campground. Zanim jednak pracowniczka Parku wręczy nam "permit" musimy obejrzeć 8-minutowy film o regułach zachowania się w tym rezerwacie przyrody i dopiero po takim instruktażu możemy odjechać.

Zobacz  powiększenie!
Zapraszamy na dół
Sama idea wędrówki do krateru jest prosta. Zamierzamy zejść z krawędzi (3000 m npm) na dno leżące kilometr niżej, przespać się, a nazajutrz ruszyć w drogę powrotną innym szlakiem - Halemau`u Trail - do parkingu przy głównej szosie położonym na wysokości 2500. Innymi słowy wyjdziemy z czeluści krateru pół kilometra niżej niż punkt startowy, co na pewno będzie miało duże znaczenie.

Jest nas 7 osób z dwoma samochodami do dyspozycji. Jedziemy wszyscy do góry, zostawiamy bagaże i resztę załogi, a w dwójkę kierowców zjeżdżamy z powrotem do punktu jutrzejszego wyjścia - czyli do Halemau`u - i zostawiamy tam jeden z pojazdów. Drugim wracamy na szczyt i pozostawiamy go na górnym parkingu, czyli miejscu zejścia, punkcie początkowym.

Zobacz  powiększenie!
Co wygodniejsi zwiedzją krater konno
Niebo jest czyste, bez jednej chmurki, panorama monstrualnego wnętrza rzuca na kolana swoim majestatem i kolorytem. Całość wygląda jak skrzyżowanie powierzchni Księżyca z czerwieniami Marsa!

Punktualnie o 11:11 zaczynamy schodzić. Czeka długa 6-km droga, na szczęście wiodąca przeważnie w dół, z 3000 na 1950 m npm przy końcu dzisiejszej trasy.

Zobacz  powiększenie!
Kolorowe stoki Kalahaku Pali
O 12:30 dochodzimy do małej bocznej ścieżki wiodącej w lewo do bajecznie kolorowego krateru o łamiącej język nazwie Ka Lu`u o ka O`o. Za nim, od strony wschodniej ukazują się następne, zachwycające swoimi barwami stożki erozyjne Kama`oli`i oraz Pu`u o Maui. Od przeciwnej strony zauroczają nas strome krawędzie Kalahaku Pali, gdzie pośród księżycowych krajobrazów zazieleniały laki po niedawnych opadach deszczu. Zdjęcia, zdjęcia i jeszcze raz zdjęcia.

Zobacz  powiększenie!
Endemiczne rośliny ahinahina
Schodzimy niżej. Z powodu silnego wiatru w plecy idzie się łatwiej, a i skwar nie dokucza. Powietrze aż razi oczy świetlistością. Jest też sucho, dobrze że zabraliśmy duże zapasy wody. W plecakach, poza wodą i żywnością na całą dobę mamy też namioty, śpiwory i karimatki.

Wokoło nas wulkaniczne stożki erozyjne mienią się kolorami. Coraz częściej widzimy bardzo rzadkie, endemiczne rośliny zwane ahinahina, czyli po naszemu srebrny miecz. Jedna z nich zakwita, co staje się prawdziwą ucztą dla każdego świadomego przyrodnika.

Zobacz  powiększenie!
Trasa na dnie krateru w okolicy Kapalaoa
Przed 15 osiągamy kabinę Kapalaoa na wys. 2220 m npm. Tutaj przystajemy na chwilę zasłużonego odpoczynku, suszy! Od tego miejsca szlak zmienia charakter biegnąc po kamieniach, gdzie trzeba znacznie już ostrożniej stawiać zmęczone wielogodzinnym zejściem stopy. Znaczny ciężar plecaka i brak kondycji daje o sobie znać.

Około 16:45 dochodzimy do wulkanicznego stożka Olipu`u, w całości pokrytego zielenią, co świadczy o wpływie morskiego powierza nawiewanego tutaj od wschodu, z wciętej w krawędź wulkanu doliny Kipahulu. To właśnie tędy wdzierają się chmury znad oceanu przynosząc życiodajną wilgoć, a nam - być może - niechcianą pogodę.

Zobacz  powiększenie!
Padliśmy
O 17:15 jesteśmy już u celu, na polu namiotowym Paliku usytuowanym u zboczy stromego, skalnego klifu. Padamy z nóg.

Zamiast, póki jasno, zająć się rozbijaniem obozu leżymy odłogiem na soczysto zielonej, gęstej trawie, która jawi się w pustynnej dotychczas scenerii jak marzenie z innego snu.

Zobacz  powiększenie!
Odkażanie noża
Pogoda nadal dopisuje, na dnie krateru nie wieje już wiatr, chociaż pojawiają się pierwsze, nisko zawieszone chmury. Stawiamy namioty na pachnącej łące.

Rozkoszujemy się kolorami chmur, sporządzamy kolacje z konserw i krakersów, a whisky służy nam do odkażania noża, którym za chwilę będziemy rozcinać pęcherze narosłe na obolałych od marszu stopach.

Zobacz  powiększenie!
Zachód słońca nad Haleakala
Dzisiaj zasypiamy jak niemowlęta,
wspomagając szybkie nadejście Morfeusza
częścią whisky...

nie wykorzystaną...
do celów higienicznych.


Źródło: Exotica Travel

Exotica Travel Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel

 warto kliknąć

1
Hawaje: wakacje w raju
WARTO ZOBACZYĆ

Nikaragua: Leon Viejo, Leon i Poneloya
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl