HAW 12; Żegnaj Maui, Witaj Kauai
|
|
|
piątek 21 maja 2004
Chcemy dzisiaj obejrzeć ponoć zniewalająco piękny wschód słońca z krawędzi krateru, dlatego urządzamy wyjątkowo wczesna pobudkę o 4:45 nad ranem. Łyk wody i jeszcze po ciemku ruszamy z kempingu do góry do parkingu przy Visitor Center. Nasza gwiazda wschodzi o 5:52, wokół nas mnóstwo ludzi; zarówno regularnych turystów jak i rowerzystów, którzy tak wspaniałym spektaklem rozpoczynają modny od niedawna zjazd z wulkanu.
|
Nasze dzisiejsze śniadanie |
Po raz ostatni cieszymy oczy widokiem ogromnego wnętrza Haleakala, tym razem rozpoznając miejsca, jakie jeszcze nie tak dawno oglądaliśmy z bliska.
O 7 jesteśmy ponownie na kempingu i przyrządzamy porządne śniadanie; parówki, jajka w majonezie, sałata, zupy w proszku i gorącą herbatę. Składamy namioty, pakujemy się w samochody i z poczuciem w pełni spełnionych pragnień zjeżdżamy z krateru.
|
Protea z Kula |
Po drodze, w osadzie zwanej Kula przystajemy na pół godziny, aby obejrzeć plantacje tropikalnych roślin, a konkretnie protei. Ta południowoafrykańska roślina znalazła idealne warunki pogodowe i glebowe do rozwoju, podobno jeszcze wspanialsze niż na rodzimym kontynencie. Można tutaj napić się gorącej kawy, kupić świeże protee lub bukiety. Moją uwagę zwracają śliczne aniołki z suszonych kwiatów - doskonały pomysł na egzotyczną choinkę w biurze podróży. Do tego rozgwiazda na szczyt drzewka!
|
Brzegi wyspy Kauai |
Po odpoczynku jedziemy już prosto do wypożyczalni, oddajemy pojazdy i odprawimy się w linii lotniczej Aloha. Polecimy rejsem AH 209 do miasteczka Lihue na wyspie Kauai, z międzylądowaniem w Honolulu.
Lot do milionowej stolicy stanu Hawaje trwa zaledwie 20 minut, przed lądowaniem oglądamy z okien krater Diamond Head, słynną plażę Waikiki i zatokę Pearl Harbor. Po 15 minutach postoju lecimy dalej. Tym razem lot jest jeszcze krótszy, Nasz Boeing 737 potrzebuje zaledwie 17 minut, aby dotrzeć do pasa startowego w Lihue.
|
Nasz hotel na Kauai |
Jest 15:55, nad głowami błękitne niebo, nieco chmur i znacznie cieplej niż na stokach Haleakala. W firmie Alamo wypożyczamy dwa mikrobusy i jedziemy do hotelu Aston Islander w Kapaa. Hotel jest drogi, opłata za pokój 2-osobowy wynosi 151 USD.
|
Hibiskus z hotelowego ogrodu |
Po zameldowaniu rozglądamy się wokoło. Urzekają nas piękne, egzotyczne kwiaty; dziesiątki hibiskusów, cykasy, helikonie, storczyki. Otoczenie hotelu wygląda jak przedsmak raju. Plaża - tuż obok - jest wąska ale ładna, woda krystalicznie czysta i kojąco ciepła.
|
Kwiat tulipanowca |
Za chwilę zrobi się ciemno, jedziemy na kolację do Kapaa (świeża ryba mahi mahi z rusztu) snując plany na jutro. Dzisiejszy dzień był poznawczo stracony: przelot z jednej wyspy na drugą. Jutro rano nie minie nas odczekanie kolejek w dwóch urzędach po zezwolenia na kemping, ale za to po południu... będziemy już na upragnionym wybrzeżu, w namiotach wystawionych na podmuchy pasatu.
Źródło: Exotica Travel
Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel
warto kliknąć
|