Andrzej Kulka » Hawaje: wakacje w raju » HAW 13; Kauai, pierwszy zachwyt
HAW 13; Kauai, pierwszy zachwyt



sobota 22 maja 2004
Śniadanie przyrządzamy w pokoju hotelowym. O 9 rano wyspani i wypoczęci ruszamy na potyczkę z urzędnikami, aby wkrótce potem udać się na zwiedzanie. Kauai jest najmniej odwiedzana z czterech głównych wysp Hawajów, nie posiada tak rozbudowanej bazy turystycznej jak Oahu czy Maui.


Zobacz  powiększenie!
Zakole rzeki Wailua
Wynika to po części z faktu nawiedzania Kauai przez potężne huragany, uderzające z częstotliwością mniej więcej raz na dziesięć lat. Ostatni z nich - Iniki - zniszczył wyspę we wrześniu 1992 roku. Wielkie firmy hotelarskie nie chcą inwestować w ryzykowne przedsięwzięcia, dzięki czemu Kauai uchroniła się przed nadmierną rozbudową.

Zobacz  powiększenie!
Odlotowy zachód słońca
Kauai położona jest w odległości 150 km na północny zachód od Oahu, liczy zaledwie 51 tysięcy mieszkańców. Tutaj właśnie zamieszkiwał tajemniczy, karłowaty lud Menehune. Tutaj wylądował w 1778 roku kapitan James Cook. To właśnie Kauai była ostatnim z niepodległych hawajskich królestw, które do końca nie uległo podbojom wodza z wyspy Hawaii - Kamehameha.

Zobacz  powiększenie!
Wodospad Opaekaa
W gęstych, wilgotnych lasach na zboczach Waialeale powstały kadry do filmu "Poszukiwacze Zaginionej Arki", "King Kong" i "Park Jurajski". Na wybrzeżu Na Pali pozował do zdjęć sam agent 007 - James Bond, w zagajniku Coconut Grove składał przysięgę wierności Elvis Presley w filmie "Blue Hawaii". Niedaleko od plaży Lumahai ze swoją ukochaną spotykał się Richard Chamberlain w "Ptakach Ciernistych Krzewów". Chyba wystarczy, abyśmy zachwycili się wizerunkiem wyspy jeszcze przed przyjazdem.

Zobacz  powiększenie!
Staw Menehune
Poranek przyniósł piękną pogodę. Zaczynamy od odległego od Lihue o 11 mil wodospadu Opeakaa, który wraz z pobliskim Wailua stanowi prawdziwa ozdobę Kauai. Nazwa Opeakaa znaczy "kołyszące się krewetki" i pochodzi z czasów, gdy u podnóża wodospadu kłębiło się mrowie tych smakowitych skorupiaków. Do samego wodospadu nie udaje nam się podejść, jego najciekawsze ujęcie roztacza się z parkingu przy szosie wiodącej do hawajskiej wioski-skansenu Kamokila. Tuż poniżej płynie jedyna na wyspie spławna rzeka Wailua, po której można popłynąć kajakiem lub promem udającym się do uwielbianej przez zakochanych i nowożeńców Groty Paprociowej.

Zobacz  powiększenie!
Warkocze kaskady Wailua
Po kilkunastu minutach jazdy główną szosą 56 w stronę Lihue, a następnie lokalną drogą nr 583 docieramy do kolejnego wodospadu Wailua Falls, opadającego 27 metrów po skalnym, wulkanicznym klifie wyciętym pośród pól trzciny cukrowej. Z tarasu widokowego prowadzi stroma ścieżka w dół, do stawu poniżej kaskady, gdzie można zażyć orzeźwiającej kąpieli, zwłaszcza po tak upalnym jak dzisiaj dniu.

Ponownie wracamy do Lihue i klucząc słabo oznakowanymi podrzędnymi drogami odnajdujemy zrobiony przez wspomnianych już na wstępie pradawnych mieszkańców wyspy staw Alakoko Fish Pond służący do hodowli ryb. Według lokalnej legendy lud Menehune - znany z inżynierskich zdolności - zbudował ten sztuczny zbiornik w ciągu jednej nocy. Rzut oka na staw przywołuje w pamięci ciekawą historię Hawajów, będziemy ja odtwarzać nocą, przy ognisku, a póki co przejeżdżamy jeszcze do Koloa, by ujrzeć polecany turystom eukaliptusowy "tunel". Te drzewa sprowadzone pod koniec XIX wieku z Australii posadzono wzdłuż szosy z Lihue do Pipu. Kiedy upłynęło sto lat, korony zrosły się ponad jezdnią tworząc fotogeniczny "tunel".

Zobacz  powiększenie!
Morski gejzer Poipu
Tak czy inaczej jechalibyśmy tą szosą, gdyż chcemy jeszcze przed zachodem słońca obejrzeć inna przyrodniczą ciekawostkę Kauai jaką jest morski gejzer Spouting Horn w Poipu. Nie jest to prawdziwy gejzer, jak słynne formacje z Yellowstone, Islandii czy Nowej Zelandii. Tutejsza fontanna wody tworzy się wskutek naporu fal przedzierających się przez podmorski tunel, pozostały po lawie spływającej do oceanu kilka milionów lat temu. Wysokość wodotrysku zależy od pogody - siły wiatru i fal. Dzisiaj bryzgi wody sięgają kilkunastu metrów wysokości. Jeszcze tylko kilka zdjęć i niecierpliwie ruszamy do ostatecznego celu dzisiejszego dnia, czyli plaży Polihale. Jest to miejsce rzadko odwiedzane przez turystów, gdyż trzeba jechać z lotniska na drugi koniec wyspy, w dodatku pokonując ostatnie kilka kilometrów kamienistą, źle oznakowaną drogą pośród plantacji trzciny cukrowej. Plaża jest śnieżnobiała, długa, szeroka i kończy się nagle dojściem do pionowych ścian malowniczego wybrzeża Na Pali.

Zobacz  powiększenie!
Palmy kokosowe po zmierzchu
Jeszcze przed zachodem słońca docieramy na miejsce i wstrzymujemy oddech zaszokowani pięknem wybrzeża. Rozkładamy namioty w scenerii jak z najlepszych snów o tropikach. Siadamy na piasku, żeby dać się oczarować kolorom nieba, kiedy słońce powoli wtacza się pomiędzy malownicze chmury wiszące nisko nad horyzontem. W nabożnej ciszy słychać tylko szum fal rozbijających się o brzeg. Układ obłoków i filmowe ramy kokosowych palm gwarantują wspaniały przyrodniczy spektakl.

Zobacz  powiększenie!
Ognisko na plazy Polihale
Kiedy słońce zaszło rozglądamy się wokoło. Jest tutaj kilka wiat z ławami i stołami, są toalety i prysznice, czyli wszystko co nam potrzeba do szczęścia. Gotujemy kolację, rokoszujemy się nocną kąpielą... Kiedy tylko się ściemniło, na zachodnim firmamencie zajaśniał Księżyc tuż po nowiu, ponad nim oba Bliźnięta: Kastor i Pollux, a poniżej, tak jakoś symetrycznie, ułożyły się tuż obok siebie planety - Saturn z lewej i Mars z prawej. Wysoko nad głowami świecił Jowisz w gwiazdozbiorze Lwa.

To wszystko wyglądało zbyt pięknie, zbyt romantycznie, aby ukołysać nas do spokojnego snu. W ciemnościach pod palmami czaiła się wielka niespodzianka. Niedaleko nas wylądowała grupa nastolatków z jakiejś średniej szkoły z Honolulu, z własną rockową kapelą, która... poczęła ostro grac. Zabawa - Beach Party - trwała na całego do białego rana. Młodzież nawalała się piwem i Maryśką, uskuteczniała kąpiele (jakimś cudem nikt nie utonął!?), a od 2 nad ranem zaczęła obłędne jazdy po wydmach na skuterach... Małe surrealistyczne szaleństwo.

Dopiero około 3 nad ranem towarzystwo padło z wycieńczenia i... mogliśmy w końcu oddać się w objęcia Sprawiedliwego.

Źródło: Exotica Travel

Exotica Travel Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel

 warto kliknąć

1
Hawaje: wakacje w raju
WARTO ZOBACZYĆ

Sydney: fascynujące miasto
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl