|
Barwne skały na plaży |
Dochodzimy do wody. Plaża oddzielona jest od otwartego morza stromą skalną grzędą. Ten spektakularny twór geologiczny doskonale zabezpiecza plażowiczów przed gwałtowną falą i niebezpiecznymi prądami. Wskakujemy do ciepłej wody korzystając z przebłysków słońca, ciesząc oczy naturalnym urokiem tego niebywałego miejsca.
Po kilku godzinach na słońcu wracamy do Hana. Chcemy coś przekąsić, zapasy swojej żywności pozostawiając na późniejsze, "cięższe" czasy, gdy będziemy z dala od dobrodziejstw cywilizacji.
|
Ten wulkaniczny żużel nadal trzyma swoją barwę |
Hana, położona nad zatoką pełniącą rolę wygodnej, naturalnej przystani, była niegdyś ważną osadą strzegącą Maui przed licznymi atakami najeźdźców z sąsiedniej wyspy Hawaii. Cały rejon zdaje się przemawiać językiem prastarych legend. Słyszeliśmy już o historii pięknej Popoalaea i okrutnego Kakae, ujawnijmy więc, że górujący nad miasteczkiem, czerwonawy stożek wulkaniczny Kauiki Hill jest zaczarowanym kochankiem ulubionej córki boskiego Maui, a ona sama zstępuje na Ziemię, zraszając swojego wybranka ciepłym deszczem.
Tak działo się zresztą przez całą ostatnią noc, kiedy padało na nasze namioty!!! A my, dyletanci...
|
Domek pośród palm |
W malowniczych stawach w pobliskim żlebie Oheo, zgodnie z hawajską legendą, matka Maui prała swoje święte szaty. Nieco dalej na południe, pomiędzy Koki a Hamoa znajduje się wzgórze Kaiwi-o-Pele, miejsce, gdzie bogini ognia Pele została zgwałcona przez Kamapua`a - perfidnego boga o świńskiej postaci. Legendarny Maui podobno uwielbiał ten fragment wyspy, i nic dziwnego - do dzisiaj jest to jeden z jej najpiękniejszych i nadal stosunkowo odludnych zakątków.
|
Kościół Wananalua z 1838 roku |
Miasteczko posiada swój czar... stylowe domki, kościół, widoki na zatokę, skromniutkie sklepiki... Można dojść do latarni morskiej, zobaczyć małą grotę w której narodziła się królowa Kaahumanu, ale generalnie miasteczko pełni rolę spokojnego przystanku pomiędzy parkiem Waianapanapa a Świętymi Stawami.
|
Hawajski piknik w Hana |
Szczęście nam sprzyja: trafiamy na lokalny piknik. Tuż obok portowego nabrzeża, na trawniku rozbite są wielkie namioty, a pod nimi, na całego trwa impreza pełna lokalnego, oryginalnego kolorytu. Mieszkańcy Hana i okolic zbierając datki na wyjazd zespołu młodych koszykarzy na zawody do Reno w Newadzie urządzili wspaniały piknik. Atmosfera nietłumiona, absolutnie nieturystyczna. Na grillu smażą się kurczaki, wieprzowina w sosie teriyaki, w powietrzu wyraźnie czuć Heinekenem. Zamawiamy zupę z muszli, potem kurczaka i piwo.
|
Ponad głowami bananowce i palmy kokosowe |
Kiedy rytmy nabierają temperatury, kobiety obsługujące grilla dostają rumieńców i wychodzą na murawę prezentując taniec hula, tak od siebie, z serca, z duszy. Stajemy się mimowolnymi świadkami pięknego spektaklu wielbiącego siły natury, zwłaszcza wody i ognia. Nie zapominajmy, że znajdujemy się zboczach ogromnego drzemiącego wulkanu.
Zapada zmierzch, pora wracać do namiotów. Kiedy zasypiamy pośród szumu fal, w oczach mamy jeszcze wdzięczne ruchy rak hawajskich tancerek.
Źródło: Exotica Travel
Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel
warto kliknąć
|