Andrzej Kulka » AUS i PNG 2003 » AUS i PNG 10; Błotni ludzie
AUS i PNG 10; Błotni ludzie



Goroka, sobota 8 listopada 2003.

Jak się okazało w ładnie brzmiącym słowie "ranny" mieściła się godzina wylotu o 5 rano. Zamawiam więc pobudkę na 3:30, o 4 jestem na lotnisku i tym razem, na szczęście bez większych już kłopotów odlatuję w głąb wyspy - do malowniczo położonej w górach, liczącej 20 tysięcy mieszkańców niewielkiej miejscowości Goroka.


Zobacz  powiększenie!
Centrum miasta ze wzgórza Kis Mountain
Z budynku dworca dzwonię po transfer do hotelu Rajski Ptak (Bird of Paradise); najlepszym kwaterunku nie tylko w mieście, ale być może w całej Nowej Gwinei. Są tu dwa bary, restauracja, basen i siłownia, nie mówiąc o ogromnych, czystych pokojach (najlepsze z oknami wychodzącymi na ogród). Doba kosztuje 156 USD, bez posiłków, obsługa miła, uśmiechnięta i sprawna. Aby jednak nie wpaść w zbytni zachwyt, dowiaduję się że wymiana waluty jest tutaj dużo gorsza niż w Port Moresby, 2.7 kina za amerykańskiego dolara (tam było 3.03).

Zobacz  powiększenie!
Araukarie ponad miastem
Kolejna niespodzianka; po wczorajszym skasowaniu lotu hotel sprzedał mój pokój (po raz drugi, gdyż za zakwaterowanie w Rajskim Ptaku obciążyli moją kartę kredytową już miesiąc przed przyjazdem...), a Papuaska z recepcji z uśmiechem informuje, abym spokojnie poszedł zjeść śniadanie, a oni zrobią wszystko co mogą, żeby "coś znaleźć"!

Zanim skończyłem jajecznicę recepcjonistka obwieściła dobrą nowinę - mam pokój!

Zobacz  powiększenie!
Kobiety z targu w Goroka

Nie bez przypadku ląduję tutaj dzisiaj, bowiem raz w tygodniu, właśnie w soboty, w Goroka ma miejsce barwny targ, na który schodzą się chłopi z sąsiednich dolin. Barwność targu polega na bogactwie strojów, w które w dzisiejsze święto odziewają się Papuasi, a zwłaszcza Papuaski. Dominują konkretne kolory, jaskrawe i czyste, co w połączeniu z ciemną cerą autochtonów i ich charakterystycznymi rysami twarzy owocuje wspaniałymi portretami i rodzajowymi scenkami.

Zobacz  powiększenie!
Papuas z Goroka

Na targu przez pierwsze dwie godziny nie widzę ani jednego białego człowieka. Sprzedawcy i kupujący patrzą na mnie z lekkim zdziwieniem, ale i z sympatią. Nie mają nic przeciwko pozowaniu do zdjęć, wręcz przeciwnie, kiedy tylko pokazuję im ich własne wizerunki na ekraniku cyfrowego aparatu cieszą się jak dzieci, proszą o więcej i dziękują (co w lokalnym dialekcie pidgin brzmi; tenkyu tru).

Świeci ostre słońce, jest ciepło, o ile rano temperatura wynosiła tylko 15C, o tyle teraz na pewno przekroczyła 30 stopni (Goroka leży na wysokości 1600 m n.p.m., co tłumaczy tak fantastyczny dla Europejczyków klimat). Korzystając z okazji bycia na targu, kupuję owoce i warzywa; banany, cherimoya, ananasa, papaje do tego marchewkę, awokado i pomidory. Produkty rolne są tu wyjątkowo tanie i przyznam, że smaczne.

Zobacz  powiększenie!
Barwy straganów
W drodze z targu z zaciekawieniem oglądam przechodniów, ludzie są na ogół biedni, na chodnikach są np. "warsztaty" reperujące podniszczone klapki. Papuasi sprawiają jednak sympatyczne wrażenie, witają się na każdym kroku, uśmiechają, pytają o pochodzenie... Podobno w odległym o 3 godziny jazdy Mt. Hagen jest zupełnie inaczej; agresja i przestępczość na każdym kroku. Nie sprawdzę tego do końca, gdyż Mt. Hagen nie posiadając żadnych atrakcji turystycznych nie znalazło się w programie zwiedzania.

Zobacz  powiększenie!
Wojownik budzący trwogę
Po targach nadchodzi pora na wycieczkę poza miasto. Najciekawsza atrakcja okolic Goroka jest pokaz "ludzi błota" plemienia Asaro, impreza, na którą można dostać się indywidualnie (trudno trafić) lub za pośrednictwem jednego z lokalnych biur podróży i za opłata 35 USD. Zapoznany w hotelu tubylec o wyglądzie Carlosa Santany i imieniu Bamu wiezie mnie i kilku innych turystów z hotelu asfaltową szosą w kierunku Kundiawa. Po drodze mijamy sielankowe krajobrazy zielonych pól, strumieni i wysokich wzgórz pokrytych gęstym lasem. Miedzy poletkami są liczne wioski, często z chatami z trzciny. Wszędzie widać mnóstwo dzieci, grupki ludzi przy drodze zawsze machają w kierunku naszego mikrobusu. Zaliczamy jedna z wiosek, wjeżdżamy na górkę z ładną panoramą pobliskich dolin i w końcu docieramy do miejsca, gdzie ma się odbyć wspomniany Mud Men Show.

Zobacz  powiększenie!
Ludzie Błota z Asaro
Początek pokazu to wyjście wymalowanych błotem półnagich wojowników na zieloną murawę. Na głowach mają ogromne, rzeźbione w glinie popielate maski. Nadal dopisuje pogoda, słońce oświetla złowrogie postaci skradających się cicho ludzi uzbrojonych w łuki. Ich kocie ruchy przypominają taniec, misterium odbywa się w ciszy. Po chwili wojownicy zdejmują maski i mieszają się z widzami pozując do zdjęć. Sam zresztą nakładam maskę na głowę, by stwierdzić, że jest ciężka, krucha, ale z zewnątrz jakże malownicza i oryginalna. Jeszcze tylko zakup pamiątek (łuki, strzały, maski, figurki z gliny) i wracam do hotelu.

Późnym popołudniem z gór nadciągnęły ciężkie chmury i lunął deszcz, kołysząc do zasłużonego, tym razem długiego snu w normalnym wymiarze godzin.

Źródło: Exotica Travel

Exotica Travel Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel

 warto kliknąć

1
AUS i PNG 2003
WARTO ZOBACZYĆ

Wielka Rafa Koralowa NP
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl