AUS i PNG 11; Akemeku - W górach centralnej Papui
|
|
|
Goroka, niedziela 9 listopada 2003.
Padało całą noc, nad ranem nad miastem wiszą szare, naładowane wilgocią chmury, przez co plan dzisiejszej wędrówki pieszej po buszu spala się na panewce. Okolice Goroka obfitują na szczęście w inne ciekawe miejsca. Gdy tylko wczorajszy przewodnik Bamu przychodzi rano do hotelu, analizuje wszystkie możliwości dochodząc w końcu do wniosku, że pogoda winna się poprawić.
|
Góry w okolicach Goroka |
Wraz z małą grupka turystów zamieszkałych w Rajskim Ptaku ruszamy w teren, kierując się do odległych o niecałą godzinę jazdy wiosek. Tym razem poruszamy się Nissanem napędzanym na 4 koła, gdyż dla innych samochodów dróżki między wioskami są nieprzejezdne.
Kołysząc się na wybojach mozolnie podążamy w górę w tunelu drzew eukaliptusowych obrzeżających rozlegle plantacje kawy. W powietrzu rozlega się oszałamiający dzwiek cykad. Mżawka ustała, zrobiło się jaśniej, a miejscami na niebie zaczęły się nawet pokazywać fragmenty błękitnego nieba!
|
Wioska Masajefu |
Wychodzimy z pojazdu zamierzając trochę pospacerować w tej pięknej scenerii. Nissan jedzie za nami. Po drodze spotykamy wieśniaków, spoglądających na nas z zainteresowaniem. Zatrzymujemy się na chwilę w wiosce Akemeku, a potem przechodzimy do sąsiedniej osady o nazwie Masajefu. Pośród chat zasiadła cała męska część wioski, widocznie odbywa się ważna narada. Wójt nie chce, aby mu przeszkadzać, ale z uśmiechem zgadza się abyśmy podeszli i z pomiędzy bananowców wykonali zdjęcia.
|
Bambusowy piec |
Idziemy dalej, w stronę rzeki o zadziwiająco czystej w wodzie, do niewielkich wodospadów powyżej mostu. Chwila na krótki odpoczynek, relaks i wracamy do Akemeku na czas, aby trafić na rozpoczęcie ceremonii sporządzania egzotycznego posiłku. Dobrze się składa, bowiem po paru godzinach spaceru czujemy już głód, tak bardzo wzmacniany wzbudzającymi ślinotok zapachami dochodzącymi z wioskowych ognisk.
Ceremonia "bambusowego pieca" (Bamboo mumu) polega na duszeniu mięsa i warzyw w długiej na pół metra bambusowej rurze. Rura, a w naszym przypadku dwie rury, została napełniona przez lokalnego kuchmistrza Kaya kawałkami kurczaka i baraniny zawiniętymi w przypominające miętę liście hefe z dodatkiem korzeni imbiru. Obok, na gorących kamieniach skwierczą orzeszki ziemne i kukurydza. Bambusy grzeją się nad ogniem przez około 20 minut, a w tym czasie gospodarze częstują nas ogórkiem, ananasem i owocami passion fruit .
Danie gotowe, wchodzimy do skromnego hoteliku (Guest House), rozsiadamy na ławach z patyków i smakujemy egzotyczne potrawy - są wyborne.
|
Papuaskie dziewczęta |
Danie gotowe, wchodzimy do skromnego hoteliku (Guest House), rozsiadamy na ławach z patyków i smakujemy egzotyczne potrawy - są wyborne.
Po posiłku jedziemy na koniec wioski, gdzie za chwilę zobaczymy odświętnie wymalowanych Papuasów. Okolica w której przebywamy słynie ze wspaniałych ubiorów, jakie od święta przywdziewają wieśniacy. Dzisiaj stroją się specjalnie dla nas, a takich turystów Bamu przywozi tutaj nie częściej jak 2-3 razy na miesiąc, co nadaje widowisku posmak autentyczności nie skażonej jeszcze zbytnio piętnem komercjalizmu.
|
Potwór z Akemeku |
Na gliniane klepisko przed krytymi strzechą chatami wychodzi budząca trwogę postać w wielkiej, kudłatej masce i palcach z bambusowymi sztyletami. Za nią podąża umalowany wojownik i ślicznie wystrojone dziewczęta. Najbardziej rzucającym się w oczy elementem stroju są wspaniale pióropusze z kolorowymi piórami tutejszych ptaków. Tak fantastycznie dobranych kształtów i barw, połączonych z malowaniem twarzy i ozdobami na szyję nie widziałem jeszcze nigdy i nigdzie. Patrzę w zachwycie na efekt tysięcy lat kultywowania tej pięknej sztuki.
|
Mężczyzna w wojennych barwach |
Myślę o prehistorii; Nowa Gwinea została zaludniona około 50 tysięcy lat temu, a góry centralnej części wyspy co najmniej 20 tys. lat wstecz. Jednak dopiero po II wojnie światowej australijscy poszukiwacze złota nieoczekiwanie "odkryli" milion Papuasów (jedna czwarta populacji kraju) nie mających wcześniej żadnych kontaktów ze światem białego człowieka!
Widowisko powoli dobiega końca, robimy dziesiątki zdjęć, rozdając dzieciakom na koniec drobne prezenty.
Wracamy do Goroka, ale korzystając z ładnej pogody wjeżdżamy jeszcze na położony na stromym wzgórzu w centrum miasta punkt widokowy Kis Lookout. Z tego miejsca roztacza się panorama miasta i okolicznych gór, okrywających się coraz bardziej gęstymi chmurami. Gdy dojeżdżamy do hotelu - podobnie jak wczoraj - zaczyna padać rzęsisty deszcz.
Na zakończenie dnia wskakujemy do basenu, gdzie nadal zachowuje temperaturę 25C. Odreagowani możemy teraz przywołać wrażenia dzisiejszego dnia. Przegrywam zdjęcia z aparatu na komputer i w spokoju oglądam po raz wtóry urzekający pokaz z wioski Akemeku.
Źródło: Exotica Travel
Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel
warto kliknąć
|