|
Barwy wschodu nad Mather Point |
Niedziela 28.09. Kemping był przez noc prawie pełen. Zegarki budzą nas przed świtem; herbata, zupa, kanapki i... jedziemy na początek pieszego Szlaku Jasnego Anioła (Bright Angel Trail). Widok w głąb Kanionu jest rewelacyjny! Po drugiej stronie tego gigantycznego wąwozu plonie las, a dym snuje się w górnych partiach Kanionu tworząc nieprawdopodobne efekty.
South Rim
|
Pożar lasu na Północnej Krawędzi Kanionu |
Z racji tego nieoczekiwanego widowiska rezygnuję z żalem z natychmiastowego zejścia w dół, podczas gdy reszta grupy ochoczo znika w kamiennych czeluściach. Zamiast dzielnie maszerować na szlaku, usadawiam się wygodnie w kursującym wzdłuż krawędzi autobusie i podążam na zachód szukając fotograficznych emocji.
Najpiękniejszy widok ukazuje się w Maricopa Point i Pima Overlook. Cała trasa do końca autobusowej pętli w Hermits Rest zajęła blisko dwie godziny, lecz nie żałuję decyzji o rezygnacji z zejścia. Na dnie Kanionu byłem już dwa lata temu, a tym razem utrwaliłem na kliszy i cyfrowych płytkach wyjątkowo rzadkie zjawisko, kiedy ogromne ostańce w głębi Kanionu wystawały z jego dna jak mityczne wyspy. Już same nazwy takich skalnych wieżyc; świątynia Izydy, Tron Wotana, Świątynia Brahmy i Zoroastra twórczo podniecają wyobraźnię.
|
Wielki Kanion spowity dymem |
Południe jako zupełnie zbyteczne z punktu widzenia fotografiki poświęcam na sprawy trywialne; gorący prysznic, pranie i posiłek. Kemping Mather Campground posiada doskonale zorganizowane zaplecze. Poza ośrodkami informacji turystycznej (w Mather i Yavapai) jest sklep spożywczy i ogólno towarowy (otwarty od 8 do 20) ze wszystkim czego podróżnicza dusza zapragnie. Poza tym tuż obok jest czynna od 6:30 do 21 restauracja/bar (Canyon Cafe) gdzie za niecałe 10$ można zjeść niezły posiłek. Do tego czynny od 8 do 21 publiczny prysznic (1.25 $) i pralnia (pranie 1.50, suszenie 0.50 za 25 minut). Kiedy sprawy banalne mam w końcu z głowy, odświeżony ruszam z powrotem w trasę wzdłuż południowej krawędzi Kanionu, tym razem na piechotę.
|
Zachód nad Yavapai |
Jest 17:30. Na umówione spotkanie obok hotelu schodzi się prawie cała nasza grupka. Wszyscy zdobyli Plateau Point, przechodząc tam i z powrotem 19 kilometrów daleko w głąb kanionu, do oazy gdzie było aż 51 stopni Celsjusza. Ruszamy na ostateczny spektakl kończącego się dnia; zmierzch nad Yavapai. Trwa sesja zdjęciowa. Po zachodzie słońca wracamy na początek szlaku, aby odzyskać Jacka, który zszedł nad samą rzekę Kolorado, 25 kilometrów, z tego 1.6 km w pionie na dół i tyle samo z powrotem do góry przy potwornym upale. Gratulacje!
Wieczorem; ognisko, gwiazdy, wymiana wspomnień i żeberka z rusztu.
Źródło: Exotica Travel
Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel
warto kliknąć
|