|
Okno |
Tylko 250 km od Wielkiego Kanionu, czyli niecałe 3 godziny jazdy, dzieli nas od Kanionu Antylopy, jednego z najpiękniejszych cudów przyrody Dzikiego Zachodu. Ponieważ to geologiczne curiosum położone jest na terenie rezerwatu Indian Navajo, nie posiada należytej reklamy, a co za tym idzie, ilość turystów jest tutaj wyjątkowo znikoma.
|
Wejście w waską szczelinę Kanionu |
Z powierzchni kanion wygląda jak wąska zygzakowata szczelina w jasnoczerwonych piaskowcach. Przed ledwo widocznym parkingiem stoi budka, gdzie Indianie pobierają opłatę za wstęp; 18.5 $ od osoby dorosłej, czynne przez 7 dni w tygodniu od 8 rano do 4 po południu.
Wąską szczeliną wślizgujemy się do czeluści Ziemi. Początek wygląda zachęcająco. Ścieżka miejscami jest wąska ledwo na szerokość stopy, a metalowe drabinki wkute w ściany pomagają pokonać strome spadki. Dla kogoś z nieodpowiednim obuwiem istnieje duże zagrożenie kontuzji.
|
W baśniowej rozpadlinie |
Już po chwili otacza nas nieziemska (a przecież jak najbardziej ziemska) sceneria skalnych, zaokrąglonych, dziobatych załomów mieniących się niewiarygodnymi kolorami. Nie zdziwiłbym się, gdyby za sto lat okazało się, że tak wyglądają wąwozy Ganimeda - czwartego księżyca Jowisza! Wędrujemy jak gdyby pomiędzy zastygłymi w ruchu kamiennymi trybami archaicznej machiny.
|
Kamienne fale |
Fenomen Antylopy - poza unikalnym kształtem Kanionu - polega na czerwonawej barwie skał, dającej całą paletę kolorów filtrowanych i odbijających się wielokrotnie od powierzchni ścian. Stąd mamy żółcie, brązy, czerwienie, szkarłaty i nawet fiolety, w nieskończonych odcieniach, w dodatku zmieniających się dosłownie co piętnaście minut. Istny raj dla każdego fotografika!
|
Pustynna jaszczurka |
Wysokość Kanionu nie jest duża, około 15 metrów, jego długość w linii prostej nie przekracza 250 metrów, ale przejście dnem do wyjściowej drabiny zajmuje koło godziny, gdyż nie sposób nie stawać co krok, aby zagapić się w iście kosmiczne barwy i kształty.
|
Świetlistość ścian |
Zdaję sobie sprawę, że jesteśmy we wnętrzu skamieniałej jurajskiej pustyni, sprzed 150 mln lat. Kiedy w południowej Polsce na dnie morza osadzały się białe wapienie dające później tak efektowne skałki Jury Krakowsko- Częstochowskiej, tutaj była "Sahara". Z biegiem lat, pod naciskiem skał nadkładu wydmy pustyni uległy stwardnieniu, scementowaniu, aby ulec później wypiętrzeniu i erozji. Niszcząca działalność wiatru i wody stworzyła w ciągu ostatnich kilku tysięcy lat kanion, prawdziwy klejnot północnej Arizony. O ile Wielki Kanion rzeki Kolorado przez swój ogrom jest bez wątpienia przyrodniczym cudem świata, o tyle Kanion Antylopy jest najprawdziwszym Klejnotem, skwapliwie skrywanym przed oczami turystycznych tłumów. I dobrze!
Wychodzę na powierzchnię. Temperatura powietrza wynosi 38C, ale w głębi Kanionu było co najmniej 10 stopni mniej. Oczekując na towarzyszy rozmawiam z Indianinem na parkingu. Dowiaduje się, że Kanion Antylopy został odkryty przez indiańską dziewczynkę dopiero w 1931 roku, gdy szukała zaginionych owiec.
|
Kaktusy na krawędzi Kanionu Antylopy |
Pomimo bajkowości miejsca należy mieć się na baczności i uważać na nagłe powodzie, kiedy strumień kreujący Kanion potrafi podczas burzy gwałtownie przybrać, spiętrzając poziom wody do niebywałych proporcji. Przed wejściem stoi skromny pomnik upamiętniający tragiczne wydarzenie z 12 sierpnia 1997 roku. Tutaj właśnie zginęła wtedy grupa młodych ludzi; 7 Francuzów, 2 Amerykanów, Brytyjczyk i Szwed. Powędrowali z nieba do nieba.
Źródło: Exotica Travel
Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel
warto kliknąć
|